Go to content

Jak przetrwać święta z narcyzem lub narcyzką? Porzucić nadzieję, że się zmieni, chronić siebie

Fot. iStock / helenecanada

Święta. Dla wielu z nas oznaczają konieczność spędzania czasu z z toksycznymi ludźmi: mężem, żoną, eksem, siostrą, bratem, znienawidzoną ciotką, czy w końcu rodzicami, którzy nie potrafią i nie potrafili kochać nas bezwarunkowo.

Mój ojciec naśmiewa się z mojego związku, gdy zwracam mu uwagę, obraża się albo wszczyna awanturę.

Mąż ze mnie kpi przy stole, gdy zwracam mu uwagę, mówi do dzieci: „Matka to się w ogóle na żartach nie zna”.

Boję się świąt, bo wszystko koncentruje się wokół matki. Albo tego, jak jej dobrze. Albo tego, jak jej źle. Narzeka, że robi wszystko. W zeszłym roku całą noc piekłam ciasta, żeby ją odciążyć, wstała rano i krzyczała, że narobiłam bałaganu i kto to wszystko zje.

To tylko niektóre wypowiedzi ludzi z webinaru Justyny Czekaj: „Jak przetrwać święta z narcyzem?”.

Ktoś, kto buduje zdrowe relacja albo ma już za sobą proces wychodzenia z „bliskości” z narcyzem mówi: „Po co spędzać święta z kimś toksycznym”. „To należy odciąć”. Ale czasem z różnych powodów nie potrafimy zerwać takich związków. Justyna Czekaj mówi: „Nie obwiniajcie się, robicie tyle, ile w danym momencie możecie zrobić”.

To wydało mi się bardzo wyzwalające. W świecie, w którym musimy działać szybko, szybko rozwiązywać problemy, szybko się wzmacniać i budować, zapominamy o procesie. Czasie, którego każdy z nas potrzebuje na zmianę.

A jaki może być ten pierwszy krok?

Zdaniem Justyny Czekaj: odzyskanie kontroli. Nie, nie nad osobą narcystyczną, bo tej nigdy nie będziemy mieć. Kontroli nas sobą. Nad tym, co się z nami dzieje.
I jednocześnie puszczenie tej strasznej odpowiedzialności, która nas gnębi. To nasza wina, że on/ ona reaguje złością. To nasza wina, że jesteśmy ranieni. Jeśli tylko będziemy cicho, spokojnie, jeśli się usuniemy to…

W tym momencie zawsze przypomina mi się historia mojej przyjaciółki, która była bita w dzieciństwie przez ojca. Za każdym razem, gdy on wyciągał z szafy gruby pas, a potem powoli się do niej zbliżał, kazał jej się odwrócić, padała (dosłownie) na kolana i prosiła, żeby jej nie bił.
Czy kiedyś go przekonała?
Nie. Nigdy.

To mniej więcej pokazuje, jaką mamy kontrolę nad narcyzem.
Żadną.

Szczerość wobec siebie

„To najważniejsza rzecz, którą musimy zrobić” mówi Justyna Czekaj. Co to znaczy?
Szczerość ma dwa ważne aspekty. Po pierwsze musimy wiedzieć, że osoba narcystyczna nigdy się nie zmieni. Trzeba porzucić nadzieję, że nadejdzie cud, jeśli tylko szczerze z nią porozmawiamy, że nadejdzie czas, że stanie się empatyczna, pokocha nas, zrozumie swoje błędy, przeprosi i stanie się prawdziwym partnerem w relacji.
Nie, to się nigdy nie zdarzy.
I teraz pytanie: na ile wciąż mamy nadzieję? Cz jesteśmy w stanie spotkać się z tym, co głęboko ukryte? Z tlącym się oczekiwaniem mimo gniewu i żalu? Z nadzieją, że jednak będziemy w stanie narcyza odczarować. „Mamy prawo mieć tą nadzieję szczególnie jeśli osobami narcystycznymi są nasi rodzice. To jest naturalne i ważne zdać sobie z tego sprawę, bo tylko wtedy możemy nad sobą zapłakać, współczuć sobie, a to początek procesu zdrowienia”.

Nauka stawiania granic

Stawianie granic narcyzowi– wyzwanie niczym lot na w kosmos bez przygotowania. Takie to przynajmniej wydaje się na początku, szczególnie, że osoby narcystyczne nie uznają cudzych granic. Chcą, często nawet nieświadome, zająć całą przestrzeń. One muszą być w centrum. Inne osoby wtedy automatycznie się wycofują, przestają mieć pewność, że to, co myślą jest okej, że mają prawo zaznaczać swoje terytorium.

Im szybciej zrozumiemy, że granice są ważne, są naszym wentylem bezpieczeństwa, troską o siebie, tym lepiej.

Justyna Czekaj mówi o metodzie szarego kamienia. Mówimy wprost, jasno, nie tłumaczymy, nie wyjaśniamy, bo żaden dialog z osobą narcystyczną nie ma sensu. Nie dajemy odczuć, że zostaliśmy zranieni. Słowa: „Ranisz mnie”, „Czuję się źle, gdy mi to robisz” nie mają sensu, bo narcyzi nigdy nas nie słuchają i ich nie obchodzą nasze emocje.

Oto kilka przykładów stawiania granic.

„Nie akceptuję tego, że nie kupiłaś mi prezentu, tobie też więc przestaję cokolwiek kupować”.
„Jeśli będziesz mówić przy stole o naszym związku, wychodzę”.
„Jeśli znów pozwolisz, żeby twoja matka mnie atakowała i będziesz się ze mnie śmiać przy kolacji, zamawiam taksówkę i wychodzę”.
„Nie chcę rozmawiać o swoim życiu prywatnym, zmieńmy temat, jeśli tego nie akceptujesz, nie spędzę u was świąt”.
„Jeśli będziesz znów komentować mój wygląd, będę zmuszona wyjść”.
Ważne: jeśli mówimy, co zrobimy jeśli druga strona nie uzna naszych granic, musimy potem dotrzymać słowa, czyli wyjść, naprawdę nigdy więcej nie kupować prezentu, nie robić czegoś dla kogoś, nie czekać aż oficjalna kolacja się skończy.

Przygotowanie na trudne, bolesne reakcje

„Zawsze, gdy mówię coś takiego, matka przestaje się odzywać”. „Ojciec komentuje, że mi odbiło”, „Mąż się ze mnie wyśmiewa” pisali uczestnicy webinaru.

Ważne, żeby pamiętać, że to jest czyjaś reakcja, nie nasza. My możemy na to nie zwracać uwagi, ignorować. Zmienić na siłę temat, zaproponować spacer albo samemu powiedzieć: „Okej, teraz idę się przejść”. Mamy prawo zrobić sobie przerwę, choćby wyjść do łazienki, czy innego pokoju, żeby chwilę odetchnąć.

W relacji z narcyzem ważne jest też przyznanie się przed sobą, co się z nami dzieje podczas jego ataku. Niektórzy pisali o ogromnym lęku, walącym sercu, wstydzie, poczuciu winy.

Justyna Czekaj radzi, by już wcześniej przygotować się na to, co się może pojawić. I pytanie, dlaczego mamy problem z czyimiś emocjami? Powodów może być dużo, jesteśmy z dysfunkcyjnego domu, nie nauczyliśmy się stawać granic albo byliśmy za nie karani.

Pytanie też skąd się bierze nasz wstyd i lęk? Może to nie my, dorośli, się boimy, ale nasze wewnętrzne dziecko. Jak możemy dać mu wsparcie? Co sprawi, że poczujemy kontrolę?

Pomocne może okazać się samo zapanowanie nad reakcją fizyczną. Połóż rękę na klatce piersiowej i trzymaj ją co najmniej dwie minuty, głęboko oddychaj. Skup się na tym, jak bije ci serce, jeśli szybko, spróbuj, żeby zwolniło.

Ćwiczenia z konfrontacji

Jeśli dobrze znamy „swojego narcyza” wiemy też, w co najczęściej uderzy podczas złości, jak będzie atakował. O to też pytała na webinarze Justyna Czekaj. „Jak to było w zeszłym roku…”. Padały odpowiedzi:
Że jestem sama, że nie mam pracy albo nie mam tak dobrej pracy, że może życie jest nic nie warte, że za dużo/ za mało ważę. Że nikt mnie nie lubi i jestem żenująca, że nie udało mi się niczego osiągnąć. Jak widzimy narcyz w furii może uderzyć w każdy nasz kawałek i najczęściej uderza w ten najsłabszy. Dlatego to takie trudne.

Ale jeśli to wiemy, jesteśmy mocniejsi. Możemy „przećwiczyć” spotkanie. Ważne, żeby w żadnym momencie nie wdać się w pyskówkę, nie odwzajemniać tym samym, to nie będzie miało sensu, bo narcyz nigdy nie odpuści. Może sprawdzić się właśnie ignorowanie, zawieszanie rozmowy, zmiana tematu. W ostateczności zawsze zostaje wyjście.

Najważniejsze jest chronienie siebie, choć jak mówi Justyna Czekaj to jest trudne. Nie chodzi o to, żeby wszystko udało się od razu, ale żebyśmy próbowali.