Zdecydowanie zbyt często mówimy o edukacji w kontekście przekazywania wiedzy o świecie dzieciom przez dorosłych, a zbyt mało o procesie zachodzącym w drugą stronę. A przecież od dzieci możemy – a nawet musimy – każdego dnia uczyć się wielu cennych rzeczy.
Czas więc wyjść z powszechnej roli wszystkowiedzącego dorosłego i nieomylnego nauczyciela, a w zamian wejść w rolę ucznia i otworzyć się na to, co możemy zyskać naśladując w niektórych kwestiach nasze pociechy.
Beztroska
Dzieciaki cieszą się tym, co dzieje się tu i teraz, nie hamują swojej radości roztrząsając minione wydarzenia, nie układają w głowie planów i list rzeczy, które trzeba zrobić kolejnego dnia (bo inaczej świat się zawali). Są pełne beztroski, o której dorośli już dawno zapomnieli i która… wielu z nas przeraża! Bo jakże to tak, dać się ponieść zabawie i radości, przestać kontrolować wszystko dookoła? A może właśnie trzeba, może powinniśmy czasami zapomnieć o byciu statecznym, ważnym i poważnym i po prostu cieszyć się życiem?
Wytrwałość
Wytrwałość w życiu dzieci jest ogromnie ważna – spójrzcie chociażby na malucha, który uczy się stawiać pierwsze kroki. Nieustannie przewraca się, potyka, potrzebuje wsparcia i pomocy, a pierwsze dystanse pokonuje krokiem chwiejnym i niepewnym. Mimo tego wszystkiego uparcie dąży do samodzielności i realizuje swój cel. Warto wziąć z dzieciaków przykład i nie poddawać się zbyt wcześnie – może nie od razu, może nie bardzo szybko, ale w końcu nasze wysiłki i starania przyniosą realne efekty.
Radość z małych rzeczy
Dzieci potrafią bawić się kawałkiem starego materiału lub znalezionym w parku patykiem niczym najdroższą zabawką. Uśmiech wywołuje u nich tęcza na niebie, skoki przez kałużę i napotkana przypadkiem biedronka. Nie szukają niczego więcej w danej chwili, nie myślą, że można lepiej, nie chcą udoskonalać czegoś, co jest wystarczające dobre i daje im satysfakcję. Ta umiejętność dzieci do tego, by cieszyć się nawet najmniejszymi drobiazgami, godna jest pozazdroszczenia i naśladowania.
Otwartość w wyrażaniu swoich potrzeb
Na pewno nie raz doświadczyliście zdecydowanego dziecięcego „NIE”, radosnego rzucenia się na szyję czy niepohamowanego wybuchu śmiechu. Najmłodsi nie odkładają swoich emocji na później, jeśli coś czują lub potrzebują w danym momencie, nie boją się wyraźnie poinformować o tym wszystkich dookoła. Są blisko tego, co w danym momencie odczuwają i czego chcą, choć nie zawsze potrafią to nazwać i dokładnie określić.
Szczerość
W dziecięcym wydaniu potrafi być wręcz brutalna i nie oszczędza nikogo, ale to niezwykle cenne i oczyszczające. Ile razy musisz gryźć się w język, by nie powiedzieć tego, co naprawdę myślisz? Jak często używasz utartych formułek, zamiast otwarcie podzielić się szczerymi przemyśleniami i odczuciami? Może zamiast nieustannie udawać i ubarwiać rzeczywistość, warto zdobyć się na odwagę i głosić prawdę?
Marzenie o tym, co małe i wielkie
Nie ma większych marzycieli od dzieciaków! Marzą o tym, by na drzewach rosły żelki, by święty Mikołaj przyniósł im wymarzony prezent, by w przyszłości zostać piratem, piosenkarką albo kierowcą Formuły 1. Te marzenia są piękne i niczym nieograniczone, mają szansę zamienić się w późniejsze pasje i konkretne cele (może poza tymi żelkami – niestety nie chcą rosnąć na drzewach). Nie bójmy się marzyć i dajmy ponieść się fantazji, to pierwszy krok do tego, by zdefiniować samych siebie i określić nasze potrzeby. Z marzeń wyrosnąć mogą przecież realne efekty.
Spontaniczność
Jest bodziec – jest reakcja. U dzieciaków to niezwykle proste. Nie ma kalkulacji, oglądania się na to, co powiedzą inni, czy wypada, czy można. Plany są po to, aby je zmieniać w zależności od tego, co życie przyniesie, nigdy odwrotnie. W nas także powinno być więcej takiej spontaniczności, elastyczności i zdolności do modyfikowania celów i codziennych obowiązków – pranie nie ucieknie, możliwość zdobycia wyjątkowych doświadczeń czy spotkania z interesującym człowiekiem może się nie powtórzyć!