Gdyby przeprowadzić powszechną sondę z pewnością zdecydowana większość ludzi stwierdziłaby, że życzliwość, sympatia i wdzięczność są cechami pozytywnymi, a nienawiść, zazdrość i kierowanie się uprzedzeniami należą do tych niechlubnych i negatywnych. A jednak pomimo to coraz częściej spotykamy się z zachowaniami z drugiej grupy. Wokół nas pełno jest poniżania, zawiści, krytyki i obniżania czyjejś (lub czegoś) wartości. A może gdzieś tam w głębi wszyscy jesteśmy po prostu hejterami?
Nie lubię, nie cierpię, nienawidzę
Jesteśmy narodem marudzącym i narzekającym. Taka prawda i nie ma co się tutaj spierać – wiecznie coś nas drażni, coś przeszkadza, wkurza i doprowadza do szału. Polityka, urzędy, zima, jesienna chandra, wiosenne przesilenie, letnie upały, korki na drogach, nauczyciele w szkole dziecka, sąsiad, który od tygodnia coś wierci popołudniami, szef, który ciągle wymaga więcej i więcej, teściowa, która czepia się od zawsze. O wiele częściej z naszych usta padają słowa „nie lubię”, „nie cierpię”, „nienawidzę” niż ich przeciwieństwa – „lubię”, „kocham”, „doceniam”. Dla wielu powiedzenie komplementu przychodzi z wielkim trudem, ale skrytykowanie i wytknięcie błędu to dla nich bułka z masłem. Większość z nas bez problemu na jednym oddechu wymieni swoje wady, ale z zaletami będzie mieć ogromny problem.
A przecież psychologowie ostrzegają, że należy wystrzegać się takich zachowań, nie kształtować w sobie nawyku negowania wszystkich i wszystkiego, bo nie jest to korzystne nie tylko dla ogółu, ale także i dla nas samych – sprawia, że o wiele trudniej osiągnąć nam zadowolenie, szczęście i dobre samopoczucie. Po pewnym czasie nasz umysł ma jakby włączonego autopilota, który kieruje nas w stronę marudzenia, narzekania i czarnowidztwa, a radość staje się przez to stanem o wiele trudniej osiągalnym.
Zgubne stereotypy
Kolejną rzeczą, którą często się kierujemy, są uprzedzenia i stereotypy. Świat staje się coraz bardziej skomplikowany i być może dlatego uciekamy się do skrótów myślowych i automatycznego szeregowania ludzi pod jakieś kategorie, uproszczamy i uogólniamy, bo tak jest nam łatwiej. Blondynka jest głupia, homoseksualista jest pedofilem, kibic bandytą, imigrant terrorystą, feministka niekochaną babą, a ktoś zamożny na pewno dorobił się na oszustwie i lichwie. Idziemy na skróty ze strachu, z lenistwa, bo nie chce nam się zagłębiać w temat, poznać bliżej drugiego człowieka i jego sytuacji – to wymaga już wysiłku, otwartości i gotowości na zmianę poglądów i zbudowanie nowego obrazu świata. Pogardzamy innymi, czujemy się bardziej wartościowi, lepsi; odrzucamy, tłamsimy i szydzimy sobie z czyjejś odmienności tylko dlatego, że jesteśmy częścią większej grupy. A co najgorsze, nie kryjemy się ze swoimi poglądami, mówimy o nich głośno i przenosimy swoje uprzedzenia na następne pokolenie.
Nie osądzaj, jeśli kogoś nie znasz
Bardzo łatwo i szybko oceniamy także postępowanie innych, osądzamy, choć przecież nie znamy całego kontekstu, a jedynie mały wycinek. Lubimy stawiać się w pozycji sędziego, który wydaje wyroki – ten zrobił dobrze, ten źle – a sami zapominamy, że niejedno mamy na sumieniu i do doskonałości nam daleko. Łatwiej jest nam założyć, że ktoś postąpił źle, niegodziwie, nieuczciwie, niż spróbować stanąć na jego miejscu i postawić się w jego sytuacji. Empatia, życzliwość i zwykła wiara w drugiego człowieka jakby wyparowały. Niektórzy wyżywają się na innych z powodu własnych frustracji i kompleksów – widać to bardzo dobrze w Internecie, gdzie na sto złośliwych i wrednych komentarzy można znaleźć zaledwie kilka miłych i sympatycznych. Bez zastanowienia i żadnych hamulców oceniają, obrzucają inwektywami, posądzają o najgorsze i snują niewiarygodne teorie stawiające daną osobę w jak najgorszym świetle – dzięki temu czują się ważniejsi i silniejsi, ale to tylko pozory.
Hejterstwo zjada własne dzieci
Hejsterstwo w końcu pożera własne dzieci. Ci, którzy z łatwością obrzucają innych błotem, nieustannie narzekają i sieją defetyzm, w końcu wpadają w pułapkę swojego toksycznego myślenia – ich negatywny sposób postrzegania wszystkiego staje się rutyną, z której trudno jest się wyzwolić. Powoli wszystko przestaje ich cieszyć, coraz więcej rzeczy dookoła rodzi niezadowolenie i frustrację, o satysfakcji życiowej mogą zapomnieć. Szczęście – to upragnione i wyśnione przez wielu – staje się nieosiągalne, bo przecież to stan umysłu, a skoro ten jest zatruty pogardą i nienawiścią, to na radosne uczucia nie ma w nim miejsca.
Ale nie wszystko stracone! Bo z hejterstwem można walczyć – uśmiechem, życzliwością, wdzięcznością i sympatią do bliźniego. Szacunkiem, tolerancją i akceptacją dla innych od nas, otwartością na poznanie, zmianę swojego światopoglądu i poszerzenie wiedzy. Ich codzienna praktyka pozwoli na wyrwanie się z mentalnych (a przy tym fatalnych) nawyków i dostrzeżenie kolorowych stron naszego życia – a od tego do szczęścia już tylko niewielki krok.