Go to content

„Mam borderline, ale nie musisz się mnie bać. Jestem swoim wrogiem, nie twoim”

Photo by Sydney Sims on Unsplash

To teraz takie modne mówić: „To jest borderka, pokręcona laska”, „ Ona ma borderline, uciekaj”. W internecie jest dużo wsparcia dla tych, którzy spotykają na swojej drodze „bordera”. Zaczynam się czuć, jak w kreskówce, gdy to ja jestem potworem, postacią złą, która psuje tym dobrym szyki.

Bo osoba z tzw. pogranicza traktowana jest jak największa psuja w relacjach. Potwór. A ja mam do was wszystkich, tych „zdrowych” ogromną prośbę. Nie wrzucajcie nas wszystkich do jednego wora, nie myślcie, że każda osoba z borderline ma te same objawy lub w podobny sposób funkcjonuje. Nawet nie wiecie, ilu ludzi ma pewne cechy osobowości z pogranicza.

Zacznę może od definicji: „Osobowość borderline (BPD – z ang. borderline personality disorder) charakteryzuje osobę, u której występują dolegliwości z pogranicza zaburzeń psychotycznych oraz nerwicowych. Należą do nich przede wszystkim: niestabilność nastrojów, negatywna ocena świata zewnętrznego oraz nadmierna impulsywność”.

A teraz spróbuję wytłumaczyć to z drugiej strony. Tak, żebyście nie musieli się bać i uciekać. Nie, nikt nie zmusza was, żebyście byli z nami w relacjach, ale może jeśli nas zrozumiecie, przestaniecie mieć nas za potworów, czy ludzi niezrównoważonych psychicznie.

Chaos

Tak, pewnie nie ma bardziej chaotycznych emocjonalnie osób. Wyobraźcie sobie, że przed wami leży tysiące puzzli z różnych układanek. Myślicie, że potrafilibyście ułożyć z nich logiczną całość?

Te tysiące puzzli znajduje się w naszych umysłach. Nie wiem, czy to pamięć komórkowa, wspomnienia. Psycholodzy mówią na to: niezintegrowana osobowość. To jest tak, jakby mieć w sobie setki emocji, setki reakcji, setki poglądów. Wystarczy impuls, żeby wyzwolić któreś z nich.

To dlatego BPD bywają tak zmienne. W pierwszej minucie myślą jedno, w drugiej drugie. Jednego dnia są spokojne i stabilne niczym anioły, a kolejnego budzą się i chcą uciec na koniec świata. Jednego dnia na określoną wiadomość zareagują spokojnie, innego zrobią z tego samego powodu piekło.

Ta impulsywność jest nieznośna dla nas samych. Ile to razy nie mogłam opanować szału, a potem żyłam w poczuciu winy, że kogoś zraniłam? Zarazem ten impuls wydaje się być nie do opanowania, jakby ktoś wrzucił w ciebie bombę, musi wybuchnąć.

Pragnienie bliskości kontra lęk

Tak, zrobimy wiele, żeby cię zdobyć, zauroczyć. To nie jest intencjonalne, psychopatyczne, to raczej ogromna potrzeba bliskości i akceptacji.

Ale potem jest zonk. Gdy udaje nam się kogoś oswoić, zdobyć, część nas już chce uciekać. To jest tak jakby ktoś zaciskał ręce na twojej szyi i zaczął dusić. Chcesz siebie ratować, wymiksować się. Druga część nas wciąż cię kocha i pragnie tej bliskości– zaczynamy toczyć więc wewnętrzną walka, której wy stajecie się ofiarami.

Bo potrafimy nagle zniknąć, a jednocześnie oczekiwać, że za nami pobiegniecie.
Bo potrafimy nie odbierać telefonów, choć nam zależy.
Bo potrafimy być złośliwi, krytyczni, choć wcale tego nie chcemy– jakby wstępował w nas diabeł, który szepcze do ucha: „Zniszcz to, to się nie może udać. Nie zasługujesz”.

To się nazywa też testowanie innych. Będę próbowała, próbował przekroczyć granice, żeby zobaczyć, jak ci zależy. Ile dla mnie wytrzymasz. Jeśli wytrzymasz, znaczy, że jestem ważna, ważny. Jeśli nie wytrzymasz, zniszczę cię i znienawidzę.

Człowiek jest albo dobry albo zły

Idealizacja kontra dewaluacja. U różnych osób występuje w różnym natężeniu. Tak, wiem, tego nie da się znieść. Sama jestem przyjaciółką osoby z borderline i jest to męczące, bo nie wiesz, czego się spodziewać. Jesteś albo na tronie albo w ciemnej piwnicy w życiu tych osób, choć nic właściwie nie zrobiłeś.

To wszystko dlatego, że my, ludzie z borderline mamy problem z postrzeganiem ludzi jako całości z dobrymi i złymi kawałkami. Z szarością, zwyczajnych. Dla nas w ogóle problemem jest szarość. Dlatego chcemy tak dużo, tak szybko.

Stąd też nasza zmienność. Ci z nas, którzy są na terapii, uczą się tego nie okazywać. Uczą się patrzeć na siebie z boku i widzieć, kiedy ta wajcha przeskakuje. Zauważyć moment dewaluacji i racjonalnie go zatrzymać, powiedzieć: „Okej, nic z tym nie robię, to nie jest prawdziwe”. Zwalczyć też lęk przed ludźmi. Tak, my się często boimy.

Uczymy się również, że ta początkowa idealizacja też nie ma sensu.

Ale uwaga– niektórzy z nas tego nie maja, ja mam zdiagnozowaną osobowość borderline, ale widzę w ludziach szarość, akceptuję ją, choć nie ukrywam, że wolę ten pierwszy moment, zachłystywania się ludźmi.

Trudności z podtrzymywaniem działań, które nie przynoszą szybkiej satysfakcji

To chyba jest brak cierpliwości, chcesz natychmiastowych efektów, chcesz widzieć, że coś przynosi skutek. Odraczanie jest męką, cierpliwość jest męką.

Różnie to się objawia– byciem dobrym w projektach szybkich, gorszym w tych, które wymagają czasu.
Problem z utrzymaniem motywacji. Czasem rezygnacja zanim się coś osiągnie.

Pustka wewnętrzna

I to jest chyba coś, z czym mierzy się każdy z BPD.
Długo nie wiedziałam, o co chodzi i że nie wszyscy to czują. Może dlatego tak potrzebujemy skrajnych emocji i skrajnego życia, żeby nie czuć tej pustki?
Pustka pojawia się też, m.in w depresji, problemach lękowych, zaburzeniu osobowości narcystycznej.
Ale, na przykład, ludzie z zaburzeniami narcystycznymi bardziej się nudzą. Bo inni są dla nich nudni, bo oni sami stworzeni są do wyższych celów, u osób z borderline chodzi o poczucie nieadekwatności, czasem niedopasowania. Również niespełnienia, nawet mimo obiektywnych „dowodów sukcesu”. Możesz być też w środku pięknego lasu, z cudownymi ludźmi, a i tak to czuć. Straszne „nic”. Jakby to się działo obok, nie z tobą, bo ty i tak jesteś zamknięta/ zamknięty w przezroczystej kapsule. Nie rozumiemy słowa błogość wynikającego z dobrostanu i spokoju. A nawet jeśli, potrafimy cieszyć się tym sekundy. Nasz układ nerwowy domaga się silnych bodźców.

To pewnie dlatego, że zwykle pochodzimy z domu, gdzie był chaos, destabilizacja, często przemoc. Nie znamy spokoju i nie umiemy w nim żyć.

Autodestrukcja

Na ogół jest właśnie połączona z pustką, jest jej skutkiem. Wśród osób z borderline wiele się okalecza i ma za sobą próby samobójcze– ale nie zawsze objawy są tak skrajne. Czasem to jest nałogowe objadanie się, alkohol, substancje psychoaktywne. Czasem niepłacenie rachunków na czas, niedopilnowywanie różnych rzeczy, wszystko to, co obraca się później przeciwko nam. Co nie jest wyrazem miłości do siebie, tylko raczej nieuświadomionej złości.

Autodestrukcja to też przecież burzenie dobrych relacji z ludźmi, kłótnie, zrywanie nagłe kontaktów bez wyraźnego powodu. Wchodzenie w związki toksyczne, nieumiejętność zerwania ich. Nakręcanie się.
BPD w kryzysowych sytuacjach raczej tonie w rozpaczy zamiast opracować plan wyjścia, nakręca się i zapada…

Ludzie z osobowością borderline trafiają na terapię z różnych powodów, często ze zmęczenia sobą. Gdy widzą, że sami doprowadzają siebie do granicznych sytuacji, tracą ludzi, okazje do stabilności. Ale terapia jest kolejnym wyzwaniem, bo złość często przenoszą na terapeutę,
Dewaluują, wkurzają się, a potem znikają i szukają kolejnego „lepszego” terapeuty.

Niestabilna samoocena

Cholernie ciężko żyć nie wiedząc kim się właściwie jest. Gdy poczucie „ja” tak bardzo zależy od innych. Gdy miotasz się między „jestem mądra” a „nie jestem mądra”, „potrafię, mogę”, a „nie potrafię, nie mogę”. To też uderza w innych.

Sami widzicie, nie jest łatwo.
Najbardziej na świecie potrzebujemy wsparcia, ale też już rozumiem, że bardzo ciężko nam to dać. Ale nie powtarzajcie bzdur, że BPD mają głównie kobiety. Nie, wśród nas jest tyle samo mężczyzn, co kobiet.

wysłuchała: Katarzyna Troszczyńska