Go to content

Co je Twój mózg? Nigdy nie zapominaj o tych rzeczach w diecie!

Photo by Brooke Lark on Unsplash
Osobie, która nie wierzy, że dzięki diecie można koić nerwy i emocje, polecam zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że jest… samochodem. Dlaczego nigdy nie poddajemy wątpliwości w to, że dobra benzyna chroni silnik? Dlaczego wolimy wydać kilka złotych więcej, by dłużej jeździć własnym samochodem, a trudno nam uwierzyć, że jedzenie jest paliwem nie tylko dla każdej komórki naszego organizmu, ale przede wszystkim dla naszego mózgu?

To trochę jest jak magia! 

Ale dopiero gdy zobaczysz na własne oczy i poczujesz na własnej skórze, zrozumiesz, jak wielką moc ma jedzenie. Sama się o tym przekonałam pewnej zimy, kiedy wydawało mi się, że mój nastrój zbyt gwałtownie pogalopował w dół. Na szczęście trafiłam do dobrego lekarza, który zamiast natychmiastowej porcji psychotropów zalecił suplementację.
Okazało się, że jako osoba pracująca za biurkiem i do tego z niedoczynnością tarczycy, mam gigantyczne niedobory witaminy D. Dostałam więc wtedy dawkę uderzeniową i stał się wyżej wspomniany — cud. Naukowcy przeprowadzili już liczne badania kliniczne, które jednoznacznie dowodzą, że witamina D zmniejszyła nasilenie depresji, drażliwość, zmęczenie, wahania nastroju, trudności ze snem. Jej niedobory często mylone są z depresją, bo dają bardzo podobne objawy. Takich cudów związanych z dietą mogę opisywać bez liku.
Drugi z brzegu… moja mama, której trzęsły się ręce, a w nocy miała duszności i wydawało się jej, że nierówno bije jej serce. Tu pomógł magnez, znów w dawce uderzeniowej. Albo moja córka, która została wegetarianką i jako „najmądrzejsza na świecie nastolatka” sama sobie układała dość nieporadnie dietę. Tu rozwiązaniem okazała się witamina B (w wersji kompleksowej). Dziś już cała nasza trójka wie, co robić, by zadbać za pomocą diety o swoje nerwy i emocje.
 

Witamina D i Omega- 3

Co robię ja? Mam teraz psa i staram się ponad godzinę dziennie z nim spacerować w południe, bo wtedy słońce najmocniej operuje. Podwijam makiety spodni i rękawy, by dać promieniom słonecznym – robić w skórze swoje. Jeszcze taki drobiazg, łykam swoją porcję witaminy D – rano. Koniecznie! Kiedyś robiłam to po południu, co było kompletnie bez sensu, bo przecież o tej porze słońca już nie ma za oknem.
Niestety witaminę D wszyscy musimy suplementować w naszej szerokości geograficznej cały rok i nie ma najmniejszych szans, byśmy dostarczyli sobie odpowiednią jej ilość. Nawet jeśli jest lato i jemy jaja, ryby morskie i oleje roślinne. W tej walce jesteśmy bez szans. Nie oznacza to, że mamy nie skrapiać sałatek olejami, nie jeść nasion i ryb. Przeciwnie! Ale czy ty jesz dwie porcje ryb tygodniowo? Pewnie, podobnie jak ja, nie. A przecież wiesz, że w nich znajduje się kolejny magiczny składnik na nasze nerwy w postaci kwasów omega-3. Bardzo trudno go sobie dostarczyć w pożywieniu, ponieważ znajduje się on w niewielu produktach, takich jak: tłuste ryby morskie, owoce morza, olej lniany, rzepakowy, orzechy włoskie. Weganie mają tu nie lada kłopot, bo nawet zajadanie nasion lnu może okazać się niewystarczające. Tym bardziej że tylko świeżo zmielony len ma szanse dostarczyć nam omega-3. Taki zelżały w kuchennej szafce na niewiele się zda.

Magnez i potas

Moja mama dziś już nie pije tylu kaw, co kiedyś i nadal suplementuje magnez. Stara się żyć spokojniej, bo wie, że pod wpływem negatywnych emocji poziom magnezu spada i wtedy kółko się zamyka. W jej jadłospisie jest dziś gorzka czekolada, różne orzechy i pestki, migdały, kasza gryczana, banany, płatki owsiane, szpinak i warzywa strączkowe (czyli najważniejsze źródła magnezu).
Przy okazji ciekawostka: dziś magnez często suplementuje się razem z witaminą B6, która poprawia jego przyswajanie. Tworzenie takich „par zamkniętych w kapsułkach” stało się dziś bardzo popularne. Powód? Naukowcy twierdzą, że tak naprawdę wszystkie mikro- i makro- elementy najlepiej przyswajają się w naszym organizmie, jeśli pochodzą z naturalnego produktu. Żaden nawet najlepszy suplement nie jest równie dobry. Bo w naturalnej strukturze jabłka wszystko jest usieciowione: witaminy i inne substancje czynne biologicznie występują w idealnych proporcjach i w dodatku one na siebie wzajemnie oddziałują. I właśnie to sprawia, że nasz organizm łatwiej je przyswaja.
Dlatego potas i magnez nazywane są dziś dwoma pierwiastkami, które są ultraskuteczne w walce ze stresem. O niedoborze tego pierwszego mogą świadczyć pojawiające się skurcze mięśni oraz przemęczenie. Aby do tego nie dopuścić, warto potasu szukać w: bananach, pomidorach, soi, białej fasoli, soczewicy, grochu, suszonych owocach i awokado.
 

Witamina B12

Jeśli jesteś weganinem, to na 99% warto, byś przyjrzał się swojej diecie pod kątem tej witaminy. Zmęczenie, nerwowość, osłabienie pamięci, a nawet bóle głowy — takie objawy może powodować niedobór B12, która jest obecna tylko w produktach odzwierzęcych (mleko, jajka, mięso). Co więcej, dietetycy twierdzą, że nawet jedzenie serów jajek nie da nam pewności, że zaspokajamy potrzeby naszego organizmu na witaminę B12. Stąd kłopoty mojej córki, która jajka i sery w znikomej ilości jadła.
W takiej sytuacji warto w tym kierunku robić badania z krwi. Jeśli wystąpią niedobory – trzeba postawić na suplementację albo zacząć jeść mięso. Przy okazji warto też zwrócić uwagę na inne witaminy z tej grupy: B1, B2, B6. Gdzie je znajdziemy? Pieczywo pełnoziarniste i razowe, niełuskany ryż, makarony razowe, otręby zawierają sporo B1, która niezbędna do wytwarzania i uwalniania acetylocholiny – substancji przekazującej bodźce nerwowe. Natomiast sery żółte i twarogi, mleczne napoje fermentowane dostarczają witaminy B2, która łagodzi bóle głowy.
W diecie żadnej osoby (nawet mięsożercy) nie powinno zabraknąć warzyw strączkowych, zwłaszcza soi, nasion słonecznika i kiełków pszenicy, które są bogate w B6. Ta witamina nie dość, że ułatwia przyswajanie magnezu, to jest jeszcze niezbędna do wytwarzania neuroprzekaźników: serotoniny (hormonu szczęścia), dopaminy (hormonu motywacji i koncentracji) i noradrenaliny (sprawności umysłowej). I tak mogę opowiadać bez końca. Bo prawda jest taka, że warto jeść wszystko. Niedużo. Po trochu. Jak najbardziej naturalnie. I wtedy nerwy ukoją się same. Mówiłam, dieta to prawdziwa magia.