Już od dłuższego czasu myślałam nad jakimś „regulaminem dotyczącym seksu oralnego” dla panów. Tak, REGULAMINEM, a nie poradnikiem. Bo nad samą techniką to nie ma się co rozwodzić – każdy lubi co innego. Można natomiast stworzyć pewien zbiór zasad, których trzeba przestrzegać. I to zarówno w sytuacji, gdy to my robimy wam dobrze ustami, jak i wtedy, kiedy w ruch idzie wasz język. Gotowi? No to lecimy.
Mówcie, kiedy kończycie
Może się wydawać, że to takie nieromantyczne… Jeśli ubierzecie to w fajne słowa, to nawet może być sexy, naprawdę. Wulgarność na pewno się sprawdzi. Odradzam natomiast strzelanie z zaskoczki, bo to trochę tak, jak naciskanie komuś na butelkę, gdy z niej pije. Może się zakrztusić, serio.
Doceniajcie to, co robimy
Przecież robienie loda to absolutny standard dzisiaj, więc nie ma się czym zachwycać? Oj, żebyście się nie przejechali. Nie musicie zaraz dziękować i obsypywać nas płatkami róż, ale fajnie jest usłyszeć, że wam się podobało.
Rewanżujcie się
Fajnie, jeżeli potem potraficie nam się odwdzięczyć równie dobrym seksem oralnym w waszym wykonaniu. To naprawdę działa dla was na korzyść, bo chętniej będziemy przejmowały inicjatywę i same schodziły w dół.
Myślcie, co robicie
Machanie jęzorem bez celu jest trochę bez sensu, ale rozumiem – trzeba odbębnić. Zanim zaczniecie nas pieścić językiem, zastanówcie się, czego chcecie. Doprowadzić nas do orgazmu czy tylko podniecić? To ważne, jaki macie cel, bo do tego warto dostosować technikę. A jak widzicie, że coś idzie nie po waszej myśli, to odpuście albo dopytajcie.
Używajcie rąk…
ZAWSZE, kiedy to możliwe. Zarówno wtedy, gdy to my robimy wam dobrze (można trzymać za włosy, gładzić po ramionach, dotykać policzków, pieścić piersi…), jak i w odwrotnej sytuacji (wkładajcie palce, dotykajcie naszych ud, pośladków, piersi, brzucha).
…ale kontrolujcie ich ruchy
Szarpanie za włosy nie zawsze jest przyjemne. W najlepszym wypadku tylko zajęczymy lub krzykniemy. W najgorszym wypadku zaciśniemy zęby na penisie. Słabo, prawda? Dlatego kontrolujcie siłę waszych rąk.
