Go to content

Mąż marzy o seksownej damskiej bieliźnie. Co z tego? Tylko że on chce mieć ją na sobie!

bielizna, ubrania
Fot. iStock/Maciej Bledowski

Damska bielizna – on chce ją nosić i się w niej kochać! Nie powiedział mi o tym od razu. Dowiedziałam się kompletnie przez przypadek. A raczej dowiadywałam się po kawałku przez 16 lat naszego małżeństwa.

Scena pierwsza: Przeglądanie się w lustrze

To było jeszcze, kiedy oboje studiowaliśmy. Obudziłam się w środku nocy i z zamkniętymi oczami poszłam do łazienki zrobić siku. Kiedy otworzyłam drzwi, nagle zobaczyłam, że on stoi przed lustrem w mojej najbardziej seksownej koszulce. Rozumiecie? To była moja bielizna. Czarna z cekinami i siateczką na dekolcie. Parsknęłam śmiechem, on też zaczął się śmiać. I tyle. Nie wracaliśmy do tematu. Mieliśmy wtedy pewnie po 23 lata i byliśmy bardzo zakochani. Pomyślałam sobie… No właśnie, co ja wtedy sobie pomyślałam? Chyba, że go zainteresowała ta koszulka, bo była jedyną seksowną rzeczą, jaką posiadałam w tamtych czasach. A mój facet miał naturę człowieka jednak bardzo zwariowanego. Więc, czemu nie!

Scena druga: Gdzie on, do cholery, jest

Po trzech latach bycia razem wzięliśmy ślub. Fajne z nas było małżeństwo, przynajmniej tak na tamtym etapie mi się wydawało. Ale mniej więcej wtedy, czyli po ślubie z moim mężem zaczęło się dziać coś dziwnego. Znikał na noce. Nie często, najpierw tak raz na dwa, trzy miesiące. Potem tłumaczył się, że pił z kolegami i już nie miał ochoty wracać zawiany do domu. Ponieważ nie była to na początku sytuacja nagminna, nie niepokoiłam się. Byliśmy młodzi, wyluzowani, nie mieliśmy jeszcze dzieci.

Ale kiedy zaszłam w ciążę, mój ukochany zaczął znikać na noce przynajmniej dwa razy w miesiącu. I nie mogłam się do niego kompletnie dodzwonić. Potem opowiadał mi jakieś brednie, że wypił trzy piwa i zasnął na ławce w parku, skąd ściągnęła go policja na izbę wytrzeźwień i zabrali mu telefon. Za każdym razem miał jakąś kretyńską wymówkę, a to ukradli mu na imprezie telefon, a to został na noc u mamy i nie miał ładowarki.

Zaczęłam się naprawdę martwić, co się z nim dzieje. Nie wydawało mi się, że ma jakiś problem alkoholowy, bo w domu nie pił wcale. Robiłam więc drakońskie awantury, że po urodzeniu synka wszystko musi się zmienić. Jest mi potrzebny, nie może żyć jak student. Musi natychmiast wydorośleć. Wtedy na kilka lat naprawdę opanował się i wydawało się, ze wszystko zmierza ku dobremu.

Scena trzecia: Odkrycie w piwnicy

Nasz syn miał wtedy kilka lat. Pamiętam ten dzień jak dziś! Zeszłam do piwnicy, by poszukać starych słoików na konfitury. Ponieważ mieszkaliśmy w starej kamienicy, nigdy nie schodziłam tam sama. Bałam się tej atmosfery, a przede wszystkim tego, że przez przypadek natknę się na szczura. Poza tym to było królestwo mojego męża. Tam spędzał wieczory, by skręcać rowery na sprzedaż. Jednak tym razem bardzo potrzebowałam słoików i nie chciało mi się czekać aż on wróci z pracy, więc zeszłam sama.

Zaczęłam szperać po kartonach i nagle… odkryłam, że w jednym jest pełno bielizny, kobiecych fatałaszków: koszulek z koronkami, majtek, stringów, body. Wszystko używane jakby z lumpeksu. W kolejnym to samo – bielizna. W trzecim jakieś boa i buty na gigantycznej szpilce. Co to, do k…y nędzy, jest? – pytałam siebie. Oczywiście, że potem była awantura i rozmowa z mężem. Ale on, patrząc mi prosto w oczy, powiedział, że przechowuje znajomemu jakieś pudła po przeprowadzce. Nawet nie wie, co w nich jest. A co to za ludzie? Po co im taka masa badziewnej bielizny? – pytałam. Przyrzekam jednak, że przez głowę na tamtym etapie nie przebiegła myśl, że to wszystko jest arsenał do przebierania dla mojego męża. Nawet przez sekundę o tym nie pomyślałam. Do czasu!

Scena czwarta: Ukryte porno

Wszystko ułożyło się w całość, gdy nasz syn miał jakieś 12 lat. Wstałam w środku nocy i zobaczyłam, że mąż usnął przy biurku. Podeszłam, by go zbudzić, ale to, co zobaczyłam na ekranie, po prostu ścięło mnie z nóg. To było mega dziwne. Kobieta kochała się z facetem ubranym w damskie fatałaszki. Nagle, w jednej sekundzie zaczęłam łączyć fakty. Mąż na długie godziny znika w piwnicy, niby reperować stare rowery, a tak naprawdę przebiera się za kobietę. Matko, czy ja związałam się z gejem? – to było moje pierwsze pytanie. Kolejne to już tylko złość, że tyle lat mnie oszukiwał. Następnie wątpliwości, czy ja jestem normalna, że wcześniej tego nie odkryłam. W łóżku wszystko było między nami normalnie. Przynajmniej tak mi się wydawało. Zero kłopotów ze wzwodem. Seks raz lub dwa razy w tygodniu. O co w tym wszystkim chodzi?

Mąż, pytany o powody oglądania takich scen, zbywał mnie. Mówił, że zrobił to raz i z ciekawości i nie wszystkie fantazje trzeba realizować i że wszyscy mężczyźni oglądają porno. Pokazywał mi nawet statystyki w Internecie, które świadczyły o tym, że ma rację, bo tylko jakiś niewielki promil panów twierdzi, że nie ogląda filmów erotycznych. Jednak to wszystko mnie nie uspokajało. Myśl, że on latami przebierał się w piwnicy w damską bieliznę, spowodowała, że nie byłam w stanie mu już ufać, a tym bardziej chodzić z nim do łóżka. A może robił coś jeszcze gorszego? Zalewałam się łzami i nie potrafiłam się do tego przyznać nawet najlepszej przyjaciółce. Myślałam tylko o tym: „Jaki to jest cholerny wstyd!”

Scena piąta: Wizyta u seksuologa

Postawiałam mu więc ultimatum – idziemy do specjalisty. To byłą istna pielgrzymka po seksuologach, psychologach i psychiatrach. Aż w końcu trafiliśmy na osobę, która naprawdę się na tym temacie znała. O dziwo, terapeutka bardzo mnie uspokajała. Po kilku sesjach terapeutycznych zrozumiałam, że taka jest po prostu tożsamość seksualna mojego partnera. Nie oznacza to, że on chce mnie zdradzać z mężczyznami. Nie oznacza, że on w ogóle chce mnie zaradzać. On twierdzi, że nie jest transwestytą ani drag queen. Oznacza tylko tyle, że on chce uprawiać ze mną seks jak byśmy były dwiema lesbijkami i on podczas tych aktów marzy, by mieć na sobie seksowną kobiecą bieliznę. Mąż jest, jak to się fachowo mówi, coross-dresserem i niestety nic tego nie zmieni!

Po rozmowie z terapeutką okazało się, że mam kilka wyjść z sytuacji. Mogę spróbować takiego seksu i dowiedzieć się, czy dla mnie jest to coś nowego i ciekawego. Mogę powiedzieć mężowi, że potrzebuję czasu, bo w tym momencie nie potrafię mu odpowiedzieć: „tak”. Poczytać na ten temat, oswoić się, uspokoić i być może kiedyś zechcę spróbować. Kolejna opcja to zaakceptowanie sytuacji, co oznacza, że pozwalam mężowi na oglądanie porno i jego wycieczki do piwnicy, a raz na jakieś czas – jak to było do tej pory – uprawiamy „zwyczajny seks”. No i rozwiązanie ostateczne: rozstanie. Jak myślicie, co wybrałam?

Zdecydowałam się na opcję drugą. Nie uprawiamy więc z mężem seksu już od ośmiu miesięcy. A ja ciągle zastanawiam się, co robić dalej. Czy spróbować? Nie, to chyba mnie przerasta! Jestem bardzo tradycyjną osobą. Z drugiej strony, kocham tego człowieka. Ale nie potrafię mu wybaczyć, że tyle lat mnie oszukiwał. Nie ufam mu już i nie wiem, czy kiedyś to zaufanie wróci. Rozstać się? Po tylu latach wspólnego życia? Nie wiem, czy mam siłę, by zaczynać wszystko od początku.

Ciągle płaczę po cichu. Nie zwierzyłam się z tej tajemnicy nikomu. Dalego piszę ten list. Jestem ciekawa, co myślą na ten temat zwykli ludzie. Tacy jak ja. Proszę, doradźcie, co mam zrobić. Co byście zrobili na moim miejscu?