Go to content

Jak dobrać się na wakacje ze znajomymi, by ich sobie nie spie…ć!

wakacje
fot. Eric Nopanen/Unsplash

Wakacje z większym gronie znajomych zazwyczaj są świetną okazją do pośmiania się i wymienienia doświadczeniami. Można podpatrzeć, jak inni rozwiązują rodzinne konflikty. Kiedy zespół jest zgrany, warto skorzystać z pomocy w przyrządzaniu wspólnych posiłków i dzielić się opieką nad dziećmi, by mieć chwilę tylko dla siebie. Jednak korzyści z takich wyjazdów może być tyle samo co zagrożeń. Dlatego podpowiadamy, o czym warto pomyśleć, zanim wybierzesz się na urlop z przyjaciółmi. Przeczytaj, by nie mieć koszmarnych wakacji, o których będziesz chciała natychmiast zapomnieć. Zastanów się więc…

1. Czy nie jedziesz z dusigroszami?

Nie ma dwóch zdań, na takich wakacjach trzeba wrzucać pieniądze do wspólnej skarbonki. Warto więc ustalić wcześniej, jak będziecie się rozliczać. Jeśli twoi znajomi są wyluzowani i uważają, że raz jedna rodzina coś kupi do lodówki, a potem kolejna, wszystko OK. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że w grupie znajdzie się jakiś maruder, który będzie żerował na takim sposobie rozliczania. Kiedy przyjdzie jego kolej płacenia za parking, powie, że akurat nie posiada gotówki. Gdy trzeba będzie oddać komuś za rachunek w restauracji, zacznie się ociągać, a gdy pójdziecie do supermarketu, nagle powie, że robi zakupy tylko dla siebie pod pretekstem nagłego nawrócenia się na wegetarianizm. Jeśli macie kogoś takiego w swojej grupie, natychmiast odpalcie jedną z aplikacji (np. tricount), która znakomicie dzieli wakacyjne rachunki i nie przegapi ani złotówki z długu dusigrosza.

2. Czy są rannymi ptaszkami?

Zdarzyło ci się pojechać na wakacje ze znajomymi, którzy wstawali o świcie i mieli ciśnienie, by zacząć natychmiast zwiedzanie, albo chcieli błyskawicznie zebrać wszystkich i jechać na plażę, podczas gdy ty marzyłaś tylko, by się w końcu porządnie wyspać? A może masz przyjaciół, którzy nalegają, by podczas urlopu wszyscy robili dokładnie to samo, na przykład szli jedną trasą w górach albo jedli w tej samej knajpie? Koszmar! Bo przecież nie wszyscy mają taką samą kondycję i dysponują podobnym budżetem. Moim zdaniem wielką sztuką jest dobrać się tak, by umieć elastycznie dopasowywać się do różnych sytuacji, które z całą pewnością pojawią się nieoczekiwanie podczas każdego urlopu. Bo komuś zachoruje dziecko, bo nagle trzeba zmienić miejsce noclegu, bo w drodze urwie się tłumik w samochodzie kolegi. Jeśli twoi kumple nie pieklą się i potrafią odpuszczać, jest fajnie. A jeśli mają tendencję do trzymania się swoich przyzwyczajeń i nie ustąpią na krok od wyznaczonego wcześniej planu, szykują się kłopoty.

3. Czy cały dzień chodzą na rauszu?

Nie wiem jak was, ale mnie wkurzają na wakacjach znajomi, którzy piją alkohol przez cały dzień. Zwłaszcza ci panowie, którzy wstają w południe na kacu i w pierwszym odruchu otwierają piwo, żartując sobie, że muszą przecież „walnąć klina”. Potem „jadą” już z tym alkoholem przez cały dzień, przyspieszając picie wieczorem. Szczerze mówiąc, kobiety robią często to samo. Nie lubię tego, bo pamiętam ze swojego dzieciństwa, że w chwilach imprezowych (które u mnie w rodzinie zdarzały się rzadko!) naprawdę trudno było się z rodzicami dogadać. Owszem, my dzieci bawiliśmy się wtedy w swoim gronie, ale każdy z nas  kochał jednak te chwile, gdy ojciec zbierał nas na ryby i uważnie tłumaczył, jak je zanęcać i jak odróżnić płoć od okonia. Dlatego warto starannie dobierać znajomych pod względem gotowości do imprezowania przy alkoholu. Dla niektórych rausz jest nieodłącznym elementem całego urlopu.

fot. Jed Villejo/Unsplash

4. Czy lubisz ich dzieci?

Zanim wyjedziecie razem, zadaj sobie pytanie: czy lubisz dzieci swoich przyjaciół? Czy w ogóle lubisz jakiekolwiek dzieci? Jeśli odpowiedź brzmi „niespecjalnie”, pakuj walizki, ale jedź z kimś innym. Kiedyś pewna psycholożka powiedziała mi, że konflikty na wakacjach pomiędzy tobą a córką twojej przyjaciółki nie zawsze tak naprawdę dotyczą… dzieci. One częściej wynikają z konfliktów między dorosłymi. Po prostu nieświadomie mamy tendencję do tego, by kierować swoją złość na dzieci znajomych. Łatwiej zwrócić uwagę córce przyjaciółki, by rozwieszała ręcznik po kąpieli niż powiedzieć dorosłej przyjaciółce, że wkurza cię fakt, że nie pomaga przy gotowaniu obiadu i rozwieszaniu prania. Tu przypomina mi się film, który niedawno można było oglądać w kinach pt. „Fucking Bornholm”. Na początku krótkiego urlopu, na który wybierają się dwie rodziny, wybuchają spory między ich dziećmi, a potem okazuje się, że to ich rodzice mieli tak naprawdę masę niewyjaśnionych spraw z przeszłości i nieświadomie wzniecali konflikty, przerzucając je na dzieciaki.

5. Czy wyjaśniliście sobie wszystkie spory?

Kiedyś pojechałam na wakacje z przyjaciółką, z którą miałam mnóstwo niedokończonych rozmów dotyczących ważnych spraw. Mówiąc wprost, wtrąciłam się kiedyś w jej małżeństwo. Zrobiłam to w dobrej wierze, ale doszło między nami do scysji, dąsów i nigdy nie wyjaśniłyśmy sobie wszystkiego do końca, tylko zostawiłyśmy sprawę, licząc, że emocje same się kiedyś wyciszą. Nic więc dziwnego, że dwa lata później, kiedy zaczęłyśmy przebywać ze sobą non stop na jednym jachcie, wszystko ożyło na nowo. A w zasadzie nie ożyło, tylko eskalowało. Dlatego doradzam powyjaśniać spory i przebaczyć sobie winy wcześniej. Jeśli tego nie zrobicie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że „zadry w sercu” będą domagały się domknięcia i przebaczenia. Stare zatargi i nieporozumienia są zapalnikami negatywnych emocji, które mogą zmarnować wam wspólny wypoczynek.

6. Czy stać was na to samo? 

Mam koleżankę, którą stać, by podczas wakacji spać w hotelu, w którym doba kosztuje 500 złotych od osoby za noc. Ona mówi, że tak ciężko pracuje, że musi mieć rewelacyjny widok za oknem, wygodne łóżko i śnieżnobiałą pościel. Mam też drugą koleżankę, która jeździ tylko na urlop pod namiotem, bo lubi rano wyjść bosą stopą na trawę i nie stać jej na luksusy. Z obiema zdarza mi się spędzać weekendy za miastem. Ale zawsze biorę pod uwagę ich potrzeby i środki finansowe, którymi dysponują. Potrafię się dostosować do obu. Myślę jednak, że wyjazd w trójkę byłby niemożliwy. Dlatego nigdy takiego nie proponuję, bo wiem, że wybuchłyby nieporozumienia. Dzielą nas finansowe oczekiwania nie do przeskoczenia. Dysponujmy po prosty innymi zasobami portfeli.