Go to content

„Czułam się przy nim taka niedoskonała. Mówił, że jestem leniem, kazał wciągać brzuch”

fot. Galina Zhigalova/istock

Nigdy nie byłam chuda. Zawsze leciutko zaokrąglona. Taki typ. Gdy zaczęłam dorastać byłam w klasie najbardziej kobieca. Szybko urosły mi piersi, biodra zaznaczyły. Sylwetka była proporcjonalna, zgrabna. Po prostu nie byłam patykiem. Nie czułam się mniej atrakcyjna od koleżanek. Miałam kawałek pupy i nogi. Dekolt był wypełniony. Nie przeszkadzało mi to, że noszę rozmiar czy dwa większe od równolatek. Lubiłam swoje odbicie w lustrze, byłam apetyczna. Zawsze zadbana. Odkąd pamiętam uwielbiam robić makijaże sobie i koleżankom.

Potrafię zrobić świetną hybrydę na stopach i dłoniach. Mam gęste, długie włosy, które fantazyjnie czeszę. Sądzę, że mam naprawdę ładną twarz. Zresztą słyszałam to wiele razy. Zawsze sobie tłumaczyłam, że jedna dziewczyna ma piękną twarz, a inna figurę modelki. Mnie przypadła właśnie uroda, którą lekko podkręcam. Na powodzenie nigdy nie narzekałam. Jestem komunikatywna, lubię się śmiać, mam grono fajnych znajomych. Podobałam się i byłam tego świadoma.

Gdy poznałam Tomka, poczułam, że moje uczucia są w stosunku do niego silniejsze niż wobec innych chłopaków. Podobał mi. Wysoki, smukły, fan siłowni, zadbany, pachnący. Kończył studia, pracował. Imponował mi. Był poważniejszy, lubił ambitne kino i książki. Zakochałam się. On podobno też. Było nam ze sobą dobrze, czasami bajecznie, ale… Był pierwszym partnerem, który zwrócił mi uwagę na wystający brzuszek, na to, że powinnam ćwiczyć i zgubić kilka kilo. Początkowo zaślepiona miłością nie zważałam na to. Potem nawet przez jakiś czas chodziłam z nim na siłownię, na której męczyłam się okrutnie.

Przeszłam ma dietę. Tomek mi kibicował i cieszył, gdy chudłam. Motywował mnie. I może wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że wciąż czułam się przy nim taka niedoskonała, że zwracał uwagę na to, co noszę, że kazał wciągać brzuch, że komentował obcisłe ciuchy. Przestałam czuć się dobrze we własnym ciele. Ganiłam siebie za chęć zjedzenia lodów czy
wypicia latte z bitą śmietaną. Tomek pilnował mojego jadłospisu. Nie chudłam tak szybko, jakby tego oczekiwał. Czułam się źle. Głodna, zmęczona, zdenerwowana i taka nieatrakcyjna.

Dobijało mnie, gdy zdjęcia ze mną, jakie wrzucał na Instagram zawsze robił z bliska, a gdy pokazywał moją sylwetkę to kazał mi się inaczej ustawić.  Najpierw robiłam to, co mi każe. Przecież mnie kochał, chciał dobrze. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że on chce mnie zmienić, że ja nie pasuję do jego idealnego wizerunku,  że on mnie nie akceptuje, że się mnie po prostu wstydzi i że nie na tym polega związek. Zaczęłam nas obserwować. Zauważyłam, że nasze życie kręci się wokół wyglądu i tego, co powie Tomek oraz tego, czy schudłam. Pewnego dnia nie wytrzymałam. Wykrzyczałam mu, że od mojego faceta oczekuję wsparcia i akceptacji, że chcę mu się podobać taka jaka jestem, że nie jestem lalką na pokaz.

Myślałam wtedy, że mnie przeprosi, że przytuli, że powie, że mnie akceptuje. Nie zrobił tego. Syknął, że chce, bym w końcu wyglądała lepiej, że jestem leniem, że tyle dziewczyn chciałoby z nim być. Po tym ostatnim zdaniu coś we mnie pękło. Następnego dnia wzięłam swoje rzeczy z jego mieszkania i wróciłam do współlokatorki, za którą bardzo tęskniłam.

Zamówiłyśmy pizzę, gadałyśmy do nocy. Znów poczułam się sobą, w pełni akceptowana. Po związku z Tomkiem dochodziłam do siebie kilka tygodni. Dostałam od niego kilka niemiłych smsów. Potem zablokował mnie na insta, a ja… poczułam ulgę. Poczułam ulgę, że znów mogę być sobą a nie dziewczyną Tomka z wciągniętym brzuchem i ustami w dzióbek, by wyglądać
szczuplej.

Odżyłam. I przypadkiem poznałam Maćka. I nagle okazało się  że on kocha mnie taką, jaka jestem, że uwielbia moje makijaże, włosy, kolorowe paznokcie, szerokie biodra i obfity biust. Nie każe mi się głodzić. Wie, że uwielbiam lody i latte z bitą śmietaną. Nigdy nie kazał mi wciągać brzucha. Nie oczekuje, bym do zdjęcia ustawiała się tak, by wyglądać szczuplej.
Zawsze mi powtarza, że jestem piękna i powinnam się chwalić całą sobą, bo każdy centymetr mojego ciała jest wart miłości, szczególnie ten nadprogramowy.