Żyli nie razem, a obok siebie. Ona, wychodząc za niego za mąż, czuła niewiele. On kochał inną, ale nie mógł z nią być. Oszukiwali się przez lata. Najpierw z nadzieją, że uczucie się pojawi, później z miłości do dzieci i świętego spokoju. Takie bezpieczne życie. Dziś na rozwód namawia ją córka.
Ładne jest ich ślubne zdjęcie, choć nie ma w nim pasji. Stoją obok siebie, na twarzach mają miłe uśmiechy, ale widać, że każde z nich myśli o czymś innym. A może nie widać tylko znam tę historię, więc widzę więcej?
Małżeństwo bez seksu i miłości
Ona Agata, on Jerzy
Jej ojciec zorganizował wesele na 200 osób, matka pół roku przeżywała, gdzie rozmieści gości. Tak, Agata myślała o odwołaniu tej uroczystości, ale jak powiedziała o tym matce, tamta prawie dostała zawału: „Wstyd będzie, ja tego nie przeżyję, czego ty dziecko szukasz?”.
Wtedy Agata nie potrafiła jeszcze powiedzieć, że może szczęścia by chciała poszukać?
Miłości?
Wolności?
Jerzy Agatę lubił, ale kochał się w Hance. Tyle, że Hanka wyjechała do Kanady z innym. Agatę spotkał na dyskotece dwa tygodnie później, zagadał i tak zaczęli się spotykać.
Z seksem mówili, że najlepiej poczekać. Oboje byli katolikami, planowali poczekać ślubu. Właściwie nie wiadomo, kto o tym ślubie zaczął mówić pierwszy. Chyba jego matka: „Tak chodzisz do dziewczyny to się oświadczyć powinieneś”.
I on się oświadczył, bo go dobrze wychowali.
A ona przyjęła, bo nawet nie przypuszczała, że może odmówić. Zresztą miała już 28 lat, a w tamtym czasie 28–latki to już były stare panny.
Nie chciała być starą panną.
- ZOBACZ TEŻ: „Mój mąż głodzi mnie emocjonalnie. Wstydzę się prosić o pogłaskanie po plecach, pocałunek”
Rok po ślubie urodziło im się pierwsze dziecko…
…dwa lata później drugie, a za cztery trzecie. Dwie córki i syn.
On pracował, ona wychowywała dzieci. Już wtedy spali w oddzielnych pokojach. Ona, bo dzieci. On, bo z dziećmi się nie wyśpi.
Gdyby pytam ich córki, czy pamiętają jakieś objawy czułości między rodzicami, to nie pamiętają.
Kłótni też nie. Raczej rozdzielenie i obojętność. Oddzielne wyjścia, oddzielne spędzanie czasu nawet z dziećmi.
Obiady i kolacje w ciszy albo w rozmowach: „Co tam, a co słychać, co w szkole, co w pracy, kto skosi kawę w ogrodzie.
Wieczorem rozchodzili się do własnych pokoi. Czasem któreś z nich inicjowało seks. Dla świętego spokoju i uspokojenia wyrzutów sumienia. Ale to się skończyło zanim dzieci jeszcze poszły do liceum.
„Dlaczego się z nim nie rozwiedziesz?” pytały koleżanki.
„Bo mamy dzieci” odpowiadała. I przecież się nie kłócimy.
Nie miała pojęcia, że mogłaby być szczęśliwa. Nawet nie znała tego uczucia. A jeśli znała to wiązała je z dziećmi.
Ale dzieci dorastały, dwoje wyprowadziło się z domu, najmłodsza córka miała swoje życie.
- POLECAMY: Sześć sygnałów, że twój związek jest martwy, chociaż mówicie sobie, jak bardzo się kochacie
Agata poczuła pustkę
Wcześniej z przerażeniem patrzyła, jak jej koleżanki się rozwodzą po latach zamrożenia. Uważała, że są szalone, ale one, po początkowym szoku, odnajdywały szczęście, przeżywały uniesienia. Naprawdę żyły.
A Agata widziała tylko bezsens i to, że się starzeje. Chciała psa, ale Jerzy się nie zgadzał. Chciała kota, też był przeciwko. W ogóle się zmienił, już nawet nie był miły, stał się za to opryskliwy i poddenerwowany. Znikał, wracał po nocy, nie odbierał telefonów.
To koleżanka najstarszej córki zobaczyła go w kawiarni z inną kobietą. Nie, nie młodszą. Nie bardziej atrakcyjną. Ale śmiał się, żartował i trzymał tamtą za rękę.
„To niemożliwe, mój ojciec się nie śmieje” powiedziała córka.
Ale zrobiła prywatne śledztwo. Okazało się, że ojciec spotyka się z dawną dziewczyną. Tą, co kiedyś wyjechała do Kanady. Powiedziała o wszystkim matce.
Agata mówiła: „Nieważne, przecież się teraz nie rozwiodę, po co”. Z dnia na dzień czuła się gorzej, bardziej pusta.
„Mamo, przerażasz mnie, ty nigdy nie żyłaś” rzuciła kiedyś córka.
Agata już to wiedziała, ale córce mówiła, że to normalne, że ludzie mają letnie małżeństwa.
Że tak wygląda życie.
Że seks nie jest najważniejszy.
A miłość to wymysł.
- ZOBACZ TEŻ: Lepiej bądź sama, zamiast tkwić w niby-związku. Zasługujesz na znacznie więcej niż „prawie”
W każdy weekend robi rodzinny obiad
Przyjeżdżają dzieci i przez chwilę jest miło. Sąsiadka mówi: bo wy macie taką dużą, fajną rodzinę.
Agata się uśmiecha i odpowiada: „Tak, mamy”
I w głębi duszy cieszy się, że ktoś jej zazdrości. Bo ona zazdrości wszystkim, którzy mają dobre związki. Kobietom, które robią karierę, podróżują. Kobietom, które ryzykują. Zazdrości swoim córkom, że potrafią być tak wolne. Podziwia je.
„Mamo, ty nie możesz być szczęśliwa, bo się boisz bólu” ostatnio stwierdziła jej córka. „Co ty wymyślasz! Ja jestem szczęśliwa” odpowiedziała Agata. I pomyślała, że to naprawdę przesada, bo jest miliony kobiet, ludzi, jak ona. Żyjących w letnich związkach. Bez seksu albo z seksem rzadkim. Bez czułości.
PS. Agata, Jerzy i Hanka istnieją naprawdę. Agata ma 52 lata.