Go to content

Jesteśmy po rozwodzie… sennym. Nie śpimy w jednym łóżku

bez seksu
fot. South_agency/iStock

Jesteśmy po rozwodzie – mówią i wywołują konsternację wśród znajomych. Sennym – dodają i nadal wzbudzają niemałe emocje. Nie śpimy w jednym łóżku – prostują, a zdziwienie znajomych czy rodziny nadal się utrzymuje, bo nie do końca wiadomo czy chodzi tylko o sen czy o seks. Ta pierwsza kwestia nie wywołuje rumieńców na policzkach. A tak druga i owszem, i frapuje najbardziej. Dlaczego? – dopytuje otoczenie, bo nie jest w stanie zrozumieć, jak można nie spać z
mężem/żoną/partnerem/partnerką? Można.

Krystyna i Zdzisław

Klasyczny przypadek. On chrapie tak, że małżonka nie jest w stanie zmrużyć oka. Nawet zmęczona nie zaśnie. Próbowali wielu metod. Farmakologii także. Niestety nic nie pomogło. Krysia więc przeniosła się na dół, do pokoju gościnnego. Nie przeszkadza im to zupełnie. Gdy najdzie ich ochota na uniesienia robią użytek z sypialni, ale gdy trzeba zasnąć, ona woli
spać oddzielnie. Gabinet, w którym ma swoje łóżko, jest przytulny. Tu ma książki, starą lampę po mamie. Dobrze się tu czuje, dlatego zostawiła Zdziszka u góry. Niech się wychrapie. Ona w ciszy może delektować się relaksem czy to w nocy czy za dnia. On wstaje rano. Gdy Krysia wchodzi do kuchni czeka tam już na nią pyszna kawa i rogalik lub maślana bułeczka. Brak obecności męża w łóżku w ogóle jej nie przeszkadza. On się śmieje,  że dzięki temu za żoną tęskni i chce się więcej przytulać za dnia. Jak widać taki rozwód nie jest taki straszny.

Marcelina i Adrian

Od sześciu miesięcy są rodzicami. Bardzo czekali na tę ciążę. Antoś urodził się jako wcześniak. Marcelina niemal zamieszkała w szpitalu na długie tygodnie. Po powrocie do domu synek stał się jej całym światem. Najpierw spali we trójkę, ale że w nocy budził Adriana kilka razy,  Marcela uznała, że na jakiś czas przeniesie się z małym z sypialni do dziecinnego pokoju. Mąż oczywiście rozumiał decyzję. Bobas w domu, wcześniak, młoda mama. To wszystko musiało wpłynąć na ich życie. Potrzeby małego stały się najważniejsze.

Adrian namawiał żonę, by skoro synek już jest starszy, wróciła do sypialni. Wróciła  ale w końcu i tak szła do Antosia i tam zasypiała. Młody długo cierpiał na kolki. Jest alergikiem, więc Marcelina jest cały czas w stanie gotowości. Seks uprawiają rzadko i nie jest taki jak wcześniej. Adrian chce się zapomnieć, a Marcela nie potrafi przestać nasłuchiwać czy Mały nie płacze. Dziecko zrewolucjonizowało ich życie. Jemu się podporządkowali tylko że Adrian chętnie odciąłby te pępowinę, jaka łączy jego żonę z dzieckiem. Chciałby z nią iść do kina, na kolację, a wieczorem mieć choćby ze dwie godziny by się kochać. Nocą chciałby ją przytulić, obejrzeć serial. Synka kocha ponad wszystko, jednak czuje, że Marcelina jest obecnie tylko
matką, a on bardzo by chciał by była też żoną, przyjaciółką, partnerką. Chciałby ją odzyskać, jednak nie wie jak. Nie chce też rywalizować z synkiem, bo to nie jego wina. Czeka więc ale nie jest bierny. Proponuje wyjście do kina, do znajomych, na spacer. Marcela póki co cały czas go odrzuca. Adrian się stara, jest cierpliwy, ale nie wie, na ile mu tej cierpliwości jeszcze
starczy.

Joasia i Marek

W małżeństwie ponad dwadzieścia lat. Poznali się zaraz po maturze. Ona skończyła studium dla pielęgniarek, on zaocznie ekonomię. Pobrali się szybko. Byli w sobie szaleńczo zakochani, nie chcieli czekać. Był więc piękny ślub, mieszkanie po babci, szybka ciąża. Radzili sobie nieźle. Marek rozkręcał firmę, Asia pracowała w szpitalu, potem osiedlowej przychodni. Żyło im się spokojnie. Dwójka synów. Mieszkanie w bloku, wcale nie najmniejsze, bo siedemdziesiąt metrów i cztery pokoje. Czas mijał szybko. Ani się obejrzeli, a pokończyli czterdzieści lat. Dzieci podrosły, zaczęły żyć własnym życiem. Oni mogli także,
ale nagle okazało się, że go nie mieli. Wszystko kręciło się wokół chłopców, szkoły, zajęć dodatkowych, obozów, treningów, przeziębień, kontuzji. Teraz, gdy mieli czas dla siebie nie umieli go już spędzać razem. Marek namiętnie grał w tenisa. Asia czytała książki. Zapisała się na studia. Marek zakładał nową firmę. Nawet nie pamiętają, kiedy przestali uprawiać seks.
Nie zawsze też śpią razem. On często zasypia na kanapie w salonie i tak śpi do rana. Asia już po niego nie przychodzi. Kiedyś starszy syn zapytał, dlaczego jeszcze są ze sobą. Nie znali odpowiedzi. Gdy dopytał, dlaczego się nie rozwiodą, oboje gwałtownie zaprzeczyli, ale powodu podać też nie umieli. Tkwią w marazmie i nie mają pomysłu jak to zmienić. Mieszkają razem, ale żyją osobno i choć są małżeństwem to już dawno są po rozwodzie.

Arleta i Karol

Guzek w piersi wyczuł jej on. Lubił ją dotykać, znał każdy centymetr jej ciała. Poszła się zbadać dla świętego spokoju. Ledwo skończyła trzydzieści osiem lat. To musiała być torbiel. Nie była. Diagnoza Arletę powaliła. Właśnie dostała wymarzony awans, córka dostała się do dobrego liceum, a jej właśnie zawalił się świat. Nowotwór złośliwy, przerzuty do węzłów chłonnych, kilka skupisk w piersi. Wszystko szło lawinowo. Usunięcie piersi, chemia. Uważała, że rak pozbawił ją całej kobiecości. Nie mogła patrzeć na siebie – była łysa, pozbawiona wszelkiego owłosienia i oszpecona. Na klatce piersiowej po prawej stronie goiły
się rany. Schudła dziesięć kilo. Była słaba, blada. Miała bardzo smutne oczy i zapadnięte policzki. W domu zasłoniła wszystkie lustra. A na to w pokoju córki nie patrzyła. Drętwiała gdy Karol choćby ją dotknął. Nie pozwalała się pocałować ani przytulić. Panicznie się bała, że mąż zobaczy ją pod prysznicem. Zaczęła zamykać się w łazience. Zrobiła sobie makijaż permanentny, dzięki któremu poczuła się lepiej. W sypialni nie lubi przebywać. Nie pozwala mężowi na jakikolwiek dotyk. By uniknąć krępującej sytuacji przeniosła się do pokoju gościnnego pod pretekstem niewygodnego materaca. Karol udał, że jej wierzy. Jest załamany faktem, że nie potrafi pomóc żonie. Ona póki co nawet nie chce myśleć o terapii. Wciąż powtarza, że niezłą terapie przeszła na oddziale onkologicznym i na kolejną nie ma ochoty. Fizycznie powoli wraca do sił. Wyniki ma niezłe. Lekarze są dobrej myśli. Choroba jednak zamieszkała w ich domu i rozgościła się bezczelnie, a oni nie potrafią jej wyprosić.

Mirka i Rafał

Żona marynarza. Ma pięćdziesiąt lat. Jest zadbana, wysportowana, aktywna zawodowo. Dzieci odchowane. Ona po pracy ma w końcu czas dla siebie – na kosmetyczkę, hiszpański, jazdę konno. Rafał pływa od zawsze. Kiedyś nie było go w domu po kilkanaście miesięcy. Dziś wypływa na cztery miesiące, czasem na sześć, czasem na trzy. To zależy. W domu jest kilka lub kilkanaście tygodni i znowu udaje się w rejs. Oboje do tego przywykli. Są udanym małżeństwem. Nigdy nie było u nich skoków w bok. Zawsze się szanowali i lubili swoje towarzystwo. Nawet nie pamiętają kiedy wzięli „łóżkowy rozwód”. Po prostu wolą spać osobno, co nie oznacza, że zrezygnowali ze współżycia. Seks mają bardzo dobry. Rafał jednak lubi do późna czytać i oglądać filmy, a Mirka wstaje skoro świt i ćwiczy. Nie rozumieją zdziwienia innych, gdy mówią o dwóch sypialniach. Śmieją się, że to dla zdrowia i śpią osobno dalej na przekór wszystkim, będąc w tym związku bardzo szczęśliwi.

Patrycja i Stachu

W związku od dwóch lat. Mieszkają w Trójmieście. On w Gdyni, ona w Gdańsku. Dzieli ich prawie czterdzieści kilometrów. Pracują, on wynajmuje kawalerkę, ona ma mieszkanie po dziadkach. Nie zamierzają mieszkać razem. Nie chcą zmieniać pracy, bo obydwoje lubią swoje firmy. Tak jak jest, jest im wygodnie. Oboje byli w długich związkach. Patrycja miała wyznaczoną datę ślubu. Stachu myślał o zaręczynach z tamtą dziewczyną. Nie chcieli jednak powielać schematu rodziców – ślub, dom, dzieci, praca i tak w kółko. Odeszli. Uznali, że jeśli będą w kolejnym związku zostawią przestrzeń dla siebie. I tak robią. Mają swoje pasje, osobnych i wspólnych znajomych. Rzadko nocują u siebie. Stachu po upojnym wieczorze z reguły wraca do domu, bo stamtąd ma bliżej do pracy. Pati też woli spać w swoim łóżku. Żyje dniem dzisiejszym. Nie tęskno jej do ołtarza ani na porodówkę. Nie rozumie zapytań mamy o ślub. Stachu również nie ma zamiaru żyć według utartych
schematów.  Nie chce kredytu ani papierka, przypieczętowującego związek. Chce żyć po swojemu. Oboje z Pati są ze sobą szczęśliwi, kochają się i to, że żyją na odległość kompletnie im nie przeszkadza.