Go to content

„Jestem bezpłodna? Przecież mam już dziecko?”. Jak długo można starać się o ciążę?

Czasowa niepłodność to dzisiaj fachowo nazywany problem z zajściem w ciążę. Jest czymś zupełnie innym niż bezpłodność, co często bywa mylone. Niepłodność można wyleczyć.
Fot. iStock / Willie B. Thomas

Ilu macie znajomych, którzy długo starają się o dziecko? A może wy po długim oczekiwaniu zobaczyliście dwie kreski na teście? Pół roku, dwa lata, dłużej? Ile może trwać niepłodność, która nazywana jest czasową? Jak sobie z nią radzić?

Moja kuzynka (pozdrawiam!) podczas swoich 30-tych urodzin rwała włosy z głowy i płakała: „Ja już nigdy nie zajdę w ciążę, nie mam już siły, jak długo można się starać!”.

Znajoma po trzech latach starań, wizyt u różnych specjalistów zdecydowała się z mężem na in vitro.

Przyjaciele ze studiów chcieli drugie dziecko, po półtora roku stwierdzili, że trudno, być może nie jest im pisane.

A jednak każdej z par urodziło się dziecko, naturalnie. Znajoma przed umówionym zabiegiem zrobiła test, okazało się, że jest w ciąży. Dzisiaj ma trójkę dzieci. Podobnie jak wspomniani przyjaciele z czasów studiów. Kuzynka, kiedy jej córka nie miała jeszcze roku zaszła w drugą ciążę – było to dla niej dość zaskakujące biorąc pod uwagę wcześniejsze ponad dwuletnie starania.

Czasowa niepłodność to dzisiaj fachowo nazywany problem z zajściem w ciążę. Jest czymś zupełnie innym niż bezpłodność, co często bywa mylone. Niepłodność można wyleczyć.

Zacznijmy od mózgu

„Kobiety tak boją się ciąży, że potrafią zatrzymać miesiączkę”, mówił mój ginekolog. I dotyczyło to właśnie tych kobiet, które przychodziły do niego płacząc, że nie mogą zajść w ciążę. Gdzie te czasy, kiedy kobiety rodziły po pięcioro, ba ośmioro dzieci? Dlaczego teraz tak bardzo chcemy dziecka i tak bardzo nie możemy go mieć? „Wyłącz głowę, to zajdziesz w ciążę”, mówią. Chyba nic tak nie wkurza kobiety starającej się o dziecko, jak to zdanie. Bo jak to wyłączyć głowę? Nie myśleć? Zwłaszcza, gdy w staraniach zapętlamy się, sprowadzamy seks do czystej prokreacji, a jego częstotliwość wyznaczamy dniami płodnymi. Wiecie, kiedy kobiety najczęściej zachodzą w ciążę? Kiedy z partnerem kupują mieszkanie, budują dom, wyjeżdżają na jakieś fascynujące wakacje. To jest ten moment, kiedy skupiają uwagę na czymś innym niż dziecko i wtedy się udaje. Co dla wielu bywa ogromnym zaskoczeniem. „Trzy lata starań. Kiedy się poddałam, skupiłam na remoncie domu, bach, udało się”, usłyszałam kiedyś od koleżanki.

Pomyślmy o stresie

Według badań TNS* Polacy uważają, że najlepiej zostać rodzicem w wieku 20 – 25 lat. Tyle w teorii. Bo kto z młodych ludzi odważy się na dziecko, kiedy jeszcze studiuje, zaczyna pracę, liczy na awans, podwyżkę. Poświęca wolny czas na nadgodziny w pracy? Oczywiście, że idealnym rozwiązaniem byłoby skończyć studia z trzyletnim dzieckiem. Ono idzie do przedszkola, a my poświęcamy się zawodowej karierze. Z moich znajomych na taki krok świadomie zdecydowały się jedynie dwie pary. Fakt, później im zazdrościłam. Stres, który towarzyszy nam w pracy, gdzie trwa wyścig szczurów, a my musimy udowadniać, że jesteśmy najlepsi, to podstawowy czynniki wpływający dzisiaj na niepłodność.

Specjaliści mówią, że czasową niepłodność można stwierdzić dopiero po roku starań o dziecko. Wcześniej to wypadkowa różnych czynników, częstotliwości seksu, regularności cyklu, a także poziomu stresu. Wiecie, że szansa zajścia w ciążę podczas jednego cyklu wynosi zaledwie 25%. Niedużo prawda? A jednak już przed pierwszą miesiączką biegniemy po test. Czasami warto dać sobie trochę więcej czasu.

Co ze sposobem życia?

Niepłodność czasowa to choroba cywilizacyjna. Chyba mało kto, oczywiście nie licząc specjalistów, zdaje sobie sprawę, że to, jak żyjemy, wpływa na naszą płodność. Siedzący tryb życia, niezdrowa żywność odbijają się na nas długimi staraniami o dziecko. Dziś nie wystarczy powiedzieć: „Chcę mieć dziecko”, do zajścia w ciążę trzeba się przygotować. Przesada? Powiedzcie to tym, którzy starają się kilkanaście miesięcy o dziecko. Na niepłodność ma wpływ nawet to, co jemy, dlatego lekarz mówią,  by zadbać o dietę. Rozszerzyć ją o owoce, warzywa, ryby. Ograniczyć to, co przetworzone. Równie ważna jest aktywność fizyczna, która nie dość, że korzystnie wpływa na nasz organizm, to daje odprężenie, pomaga walczyć ze stresem.

Kto jest winien bardziej: kobieta czy mężczyzna?

Winą za przedłużające się starania o dziecko najczęściej obarczają się kobiety. Być może dlatego, że to w nich budzi się instynkt macierzyński się. „Jestem jakaś wybrakowana. Co jest ze mną nie tak?”, mówią. A czy wiecie, że 40% mężczyzn cierpi na czasową bezpłodność, dokładnie tyle samo co kobiet (20% stanowią nieokreślone medycznie przypadki). Niestety tylko one rozpoczynając starania o dziecko, wykonują badania, zaczynają bardziej o siebie dbać. Panom się wydaje, że oddadzą swoje drogocenne plemniki i reszta sama się zadzieje. A tu klops. Okazuje się, że polskie plemniki ledwo mieszczą się w normie Światowej Organizacji Zdrowia. W jednym wytrysku powinno znaleźć się minimalnie 39 milionów plemników, Polacy mają ich tylko od 40 do 50 milionów, blisko dolnej granicy. Co więcej, młodsze pokolenie w wieku 20 – 40 lat ma o 1/3 mniej plemników niż starsze. I nie chodzi o to, żeby piętnować panów, ale by w staraniach zwrócić uwagę na ich płodność. Mężczyźni powinni również o siebie zadbać. Ich tryb życia ma wpływ na jakość plemników, a tym samym na płodność. Jeśli chcą zostać ojcami, tak jak kobiety powinni zmienić swoje przyzwyczajenia. Pobudzić organizm przez sport, zdrowe jedzenie, ograniczenie alkoholu i pozwolić sobie na odpoczynek.

Problem czasowej niepłodności dotyka obecnie co piątą parę, która stara się o dziecko. I choć 70% Polaków twierdzi, że wie, jak sobie z nią radzić, to nadal słyszymy o nogach trzymanych w górze po seksie, czy piciu syropu na kaszel, który poprawia ph śluzu. Specjaliści podkreślają, że dopiero po roku starań powinniśmy zgłosić się do lekarza. Czy jesteśmy w stanie przez ten czas spokojnie, co miesiąc sprawdzać test wypatrując dwóch kresek? Nie wiem. Jedno jest pewne, niepłodność nie jest wieczna, możemy z nią walczyć, ważne, żeby wiedzieć w jaki sposób.


*badania TNS dla marki dr Bocian