Kilka dni temu wpadłam przypadkiem na dawną znajomą. Nie widziałyśmy się jakieś trzy lata. Pamiętałam, że ma męża i dwoje dzieci. Nic więcej, bo nawet nie była w ostatnim czasie zbyt aktywna na Facebooku. Normalnie to człowiek jakoś tam się orientuje, co słychać u innych – a to zdjęcia z wakacji, a to informacja o zmianie pracy. A ona faktycznie zapadła się pod ziemię.
Siadamy przy kawie. Jakaś kurtuazyjna rozmowa o tym, że obie dalej świetnie wyglądamy. Pytam, co słychać. I szczerze mówiąc, takiego potoku słów się nie spodziewałam. Pół roku temu odeszła od męża. Czeka na pierwszą sprawę rozwodową, która ma się odbyć za 3 miesiące. Nie kryję zdziwienia, bo zawsze uchodzili za wzorowe małżeństwo. Przynajmniej te trzy lata temu, kiedy miałyśmy ze sobą częsty kontakt.
Podobno już wtedy nie układało się między nimi najlepiej. Ona w domu z dziećmi, on od rana do wieczora w pracy. Gdy wracał, chciał odreagować. Szybko pojawił się problem z alkoholem – dramatu podobno nie było, ale lubił się wieczorem napić, przez co ciągle się kłócili. Potem doszły pretensje, problemy w pracy, długi. Jedna terapia, druga, potem wspólna. Jakiś skok w bok, przerzucanie odpowiedzialności. I te ciągłe nadzieje, że jeszcze uda się to wszystko naprawić.
– Teraz, jak tak na to patrzę, to przez dobre pięć lat, każdego dnia zastanawiałam się, czy to w ogóle ma sens. Czy powinniśmy walczyć o to nasze małżeństwo, czy nie lepiej rozejść się i układać życie na nowo. Mieliśmy przecież dwójkę dzieci i masę fajnych, wspólnych wspomnień. W życiu nie jest tak, jak na filmach, że jeden z partnerów robi coś strasznego, na przykład zdradza, a drugi pakuje swoje rzeczy i odchodzi. Czasem wcale nie musi dochodzić do żadnych dramatów, żeby rozważać odejście. My przez lata oddalaliśmy się od siebie, aż w końcu staliśmy się współlokatorami. Z tym, że ja z dwójką dzieci, bo właściwie sama je wychowywałam – mówi.
Trudno nie przyznać jej racji. W prawdziwym życiu wcale nie jest tak łatwo od kogoś odejść. Zostawić za sobą wszystko to, co było i zacząć od nowa. Podświadomie robimy wszystko, żeby ratować związek. Do tego dochodzi cała gama emocji – strach, wyrzuty sumienia, niepewność, złość, rozczarowanie. Obawa, co ludzie powiedzą. Jak zareagują dzieci? Gdzie się podzieję? Jak się utrzymam? Osoba, która rozważa odejście, wcale nie ma łatwiej od tej, która jest porzucana.
Pytam, co ostatecznie zaważyło na jej decyzji.
– Kiedyś w trakcie mycia zębów, zaczęłam przyglądać się sobie w lustrze. Zauważyłam, że pojawiły się pierwsze zmarszczki. Nie wiem dlaczego właśnie wtedy, ale zadałam sobie pytanie, jak będzie wyglądało moje życie za 10 lat. Że dziewczynki będą już wtedy pełnoletnie, a ja będę po 40-tce, uwięziona w domu z człowiekiem, którego nie kocham. Że może być za późno na zaczynanie wszystkiego od zera. A najgorsze jest to, że nawet wizja kolejnych 10 lat związku z nim mnie przeraziła. Skoro już tyle razy mnie skrzywdził, to do czego może się jeszcze posunąć?
Zadawanie sobie konkretnych pytań jest chyba kluczowe. Dużo czasu tracimy na rozmyślanie, nie stawiając sobie konkretnych pytań, które ułatwiają podjęcie ważnych, życiowych decyzji. Nie dalej jak dwa dni temu trafiłam na artykuł dr. Setha Meyersa, psychologa klinicznego. W swoim tekście wymienił pięć pytań, które powinna sobie zadać każda kobieta, rozważająca odejście.
Czy zostałaś przez niego zdradzona?
Jeżeli raz zdradził, szanse, że zrobi to ponownie, są bardzo duże. Jeśli zrobił to więcej razy lub notorycznie okłamywał cię przez długi czas, nie licz, że się zmieni.
Czy on sprawia, że twoje poczucie własnej wartości maleje?
Drobne nieporozumienia i kłótnie są normalne, ale jeżeli twój partner traktuje cię z góry, nie szanuje cię, upokarza i w jakikolwiek inny sposób sprawia, że czujesz się nikim, ten związek jest toksyczny.
Czy czujesz się nieszczęśliwa?
Związek ma dawać ci poczucie bezpieczeństwa. Musisz mieć oparcie w swoim partnerze. Pamiętaj, że zasługujesz na to, by twoje potrzeby również były zaspokajane. Jesteście sobie równi. Jak długo chcesz trwać w związku z kimś, kto cię unieszczęśliwia?
Czy twoi bliscy go lubią?
Nie chodzi o to, że ich akceptacja jest kluczowa dla waszego związku, ale jeśli wszyscy wypowiadają się na jego temat negatywnie (i faktycznie go znają, a nie oceniają pochopnie), warto się nad tym zastanowić. Poza tym, jeśli więzi rodzinne są dla ciebie bardzo ważne, możesz mieć problem, by to wszystko pogodzić.
Liczysz, że w twoim życiu jeszcze pojawi się ktoś lepszy?
Wiele osób pozostaje w związkach, ale skrycie wierzy, że nieoczekiwanie ktoś pojawi się na horyzoncie. To bardzo wygodne, ale szalenie nieetyczne. Jeśli jesteś w szczęśliwym związku, nie rozglądasz się za nikim innym. Czy będziesz szczęśliwa z tym człowiekiem za 10 lat? Albo przynajmniej masz nadzieję, że będziesz dalej tak szczęśliwa, jak teraz? O tym właśnie mówiła mi na spotkaniu M.
– Napisz o tym. Może dodasz otuchy innej kobiecie. Ja straciłam za dużo czasu na te wszystkie rozważania – twierdzi M.