Mam taką koleżankę, która – przyrzekam – pewnego dnia poczuła tak wielkie zmęczenie, że postanowiła udawać, że … jej nie ma. Musiała się do tego dobrze przygotować. Zapewnić chorej na Alzheimera mamie – opiekę. Zawieźć psy do znajomego – by wychodził z nimi na spacery. A sześcioletniego synka – powierzyć ojcu, z którym jest rozwiedziona. Powiedziała wszystkim bliskim, że jedzie w delegację na weekend i wyłączyła telefon, odcięła sobie internet i przyrzekła sobie samej, że nie będzie sprzątać, gotować, kupować, przestawiać, polerować i same wiecie, co tam jeszcze przy takich okazjach się robi. Postanowiła tylko być, myśleć i jeść, to co ocalało w szafkach kuchennych, a przede wszystkim odpoczywać.
Post dopaminowy?
Moja znajoma nie potrafiła nazwać tego, co robi. Po prostu intuicyjnie poczuła taką potrzebę. Mówiła: „jestem przemęczona i chcę sobie w łóżku z herbatą pod kołdrą poleżeć”. Nie wiedziała, że jest bliska najmodniejszego dzisiaj w Dolinie Krzemowej „detoksu dopaminowego”, który podobno nawet w niewielkiej dawce może spowodować neurologiczny reset naszego mózgu.
Wymaga to tylko zrezygnowania ze wszelkich stymulatorów – używek, seksu, fast foodów, cukru, ale też odcięcia się od technologii, mediów, znajomych, muzyki, a nawet sztucznego światła.
Zwolennicy tego trendu opowiadają, że po dwóch dniach ich mózg działa szybciej, a oni czują się szczęśliwsi, ponieważ wzrasta u nich wrażliwość receptorów dopaminowych. W skrócie można powiedzieć, że „nic nie robie” sprzyja zdolności odczuwania szczęścia.
Przestymulowani
W dzisiejszym świecie w zasadzie większość ludzi jest bombardowana taką ilością informacji, że nasze mózgi nie są w stanie ich przetrawić. Przyzwyczajamy się do codziennie pikających, bzyczących i wibrujących telefonów. Do setek spamów, fake newsów i niechcianych informacji od dalszych znajomych. Frustruje nas głośno rozmawiająca ze swoim mężem kobieta w autobusie, remont sąsiada za ścianą, krzyk własnego dziecka. Czy mam wymieniać dalej? Chyba każdy się zgodzi, że jesteśmy dziś w miastach przebodźcowani i uzależnieni od dopaminy i adrenaliny! Ten codzienny pęd, wydajność, pokonywanie swoich słabości i ograniczeń, kreatywność… bywa atrakcyjny, ale uzależnia.
Co więcej jeśli nasza codzienność jest stresująca, mamy skłonności do robienie czegoś, by tłumić negatywne emocje. Dlatego pijemy alkohol, palimy papierosy, a ostatnio coraz częściej zwyczajnie scrollujemy na ekranach naszych komórek obrazki i albo ciurkiem oglądamy seriale na Netflixie.
Mentalna pauza
A co by się stało, gdybyś tak jak moja koleżanka, zrobiła sobie post od bodźców technologicznych (internet, hałas miasta, dźwięki muzyki), ale też kulinarnych (weekendowy makaron z białym winem) i zgodziła się na dobrowolną izolację (od telefonu i od najmilszych znajomych) w milczeniu? Brzmi przerażająco!?
Jasne, odpoczynek w spa – to ja rozumiem. Wyjazd z przyjaciółkami nad morze i pogaduchy do nocy z kieliszkami prosecco – bardzo proszę. Albo chociaż z samotny weekend we własnym domu, ale z Netflixem i sprzątaniem swojej szafy – to przynajmniej wydaje się odrobinę pożyteczne. Ale,nie! Tu chodzi o prawdziwy detoks! O odstawienie wszystkiego, co nas stymuluje. Szok i zapowiedź nudy!
Nic nierobienie dla kogoś, kto lubi czuć się użyteczny albo kto wierzy, że jego wartość liczy się tylko wtedy, gdy stanie się „jeszcze lepszą wersją samej siebie”, będzie dyskomfortem. Być tu i teraz jest bardzo trudno. Być wystarczająco dobrą. Być nudną. Być niezabawną. Być ślamazarną. Brzmi okropnie trudno! Według psychoneurolożki prof. Ciara McCabe z Uniwersytetu w Reading – osoby, które robią „detoks od bodźców” – podobnie jak te na odwyku, mogą poczuć negatywne emocje związane z odstawieniem używki. Pojawią się wtedy zły nastrój i utrata cierpliwości.
Na szczęście większość opowiada o detoksie w superlatywach – że dzięki „oczyszczonemu umysłowi” wpadli na fantastyczne pomysły, że odpoczęli, że zdali sobie sprawę, jak w codziennym życiu marnują czas.
Owszem martwiła ich perspektywa nudy, a nawet mieli wyrzuty sumienia, że nic nie robią. Niektórzy opisywali to jako rodzaj podskórnego niepokoju zmieniającego się nawet w rozdrażnienie i gonitwę myśli. Nic dziwnego – w ciągu ostatnich lat spadła nasza zdolność do utrzymania skupienia na jednej rzeczy. Nasz mózg kocha scrollować, czyli przeskakiwać z jednej myśli na drugą. Naukowcy twierdzą, że większość z nas nie potrafi skoncentrować się na pojedynczym działaniu na dłużej niż 30 minut, bez sprawdzenia nowych informacji w telefonie.
Jak sobie pomóc?
Owszem, mogę powiedzieć ci, że do detoksu powinnaś się przygotować wcześniej: kupić sobie smaczne zioła do zaparzania, poszukać ładnego papieru i miękko piszącego pióra, przestudiować techniki medytacji Vipasaana, okurzyć rower, poszukać bloku rysunkowego i kredek. Owszem, to wszystko może ci pomóc przetrwać detoks. Ale nie o to przecież w nim chodzi. Chodzi o to, byś lepiej poznała siebie. Tak naprawdę podczas detoksu człowiek zostaje sam na sam ze swoimi myślami i to może być dyskomfortowe. Jeśli do tej pory zagłuszaliśmy uczucia i myśli – nagle możemy się z nimi zderzyć jak ze ścianą. I poczuć… że jesteśmy okropnie nieszczęśliwi albo bezbrzeżnie zmęczeni. Gdy sobie to uświadomimy – nie będzie miło.
Ale nawet jeśli poczujesz coś niewygodnego jak: lęk czy gonitwę myśli, to tak naprawdę dobrze!
Po pierwsze dowiesz się czegoś o sobie, a po drugie, będziesz wiedziała, że masz coś, nad czym warto pracować. Jeśli uznasz, że taki detoks nie jest dla ciebie, spróbuj odstawiać bodźce małymi krokami. „Chodzi o wyłączenie sygnałów zachęcających do niezdrowych zachowań”, mówi prof. McCabe i dodaje:
„Jeżeli uważacie np., że zbyt wiele czasu poświęcacie wieczorem na zabawę telefonem, wyłączcie dźwięk powiadomień. Nie słyszycie sygnału o nowej wiadomości, nie doświadczycie wyrzutu dopaminy i nie sięgacie po telefon. Podobna sytuacja dotyczy alkoholu – jeżeli każdy wieczór spędzacie ze znajomymi w barze, zmieńcie miejsce spotkania, np. na kino”.
Jest też możliwy zupełnie inny scenariusz, bo podczas samotnego detoksu nasze myśli mogą okazać się zaskakująco kreatywne albo po prostu przyjemne. Przypomnij sobie, kiedy ostatnio udało ci się znaleźć czas na godzinę myślenia o „niebieskich migdałach” albo na zwykłe marzenia o tym, jak będą wyglądały w tym roku twoje wakacje lub w jakich okolicznościach miałaby się narodzić twoja nowa miłość.
Może warto spróbować?
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Odłącz się od gniazdka
Grzyb do zadań specjalnych, czyli soplówka jeżowata i cztery korzyści dla mózgu
Ci którzy mogli, przenieśli się na wieś. No ale co dalej? Pandemia trwa, a nasze emocje… Właśnie: co z nimi?
„Zapominałam o spotkaniach, brakowało mi słów, szukałam rzeczy, których nie zgubiłam” Jak mgła mózgowa po COVID-19 utrudnia życie
Jak zmienia się twoje ciało, gdy odpuszcza stres?
„Wszystko się kręciło dobrze do czasu, gdy zaczęło wymykać się spod kontroli”
Brak motywacji, znużenie, stres – jak w naturalny sposób sobie z tym poradzić?