Wiele osób wrażliwych, empatycznych i inteligentnych emocjonalnie czuje się tak, jakby przyciągały do siebie narcystycznych partnerów. Miłosny scenariusz z oprawcami powtarza się w ich życiu kilka razy. Zakochują się do szaleństwa, a po jakimś czasie odkrywają, że są w tej samej bajce. Nic dziwnego, że mogą w końcu zacząć się obwiniać się za to, że noszą w sobie jakąś ukrytą skazę, którą łatwo rozpoznają osoby narcystyczne. Czy można się jakoś ochronić przed toksycznymi partnerami?
„Warto wiedzieć, w jakim mechanizmie empatia przyciąga i zderza się z narcyzmem w różnych fazach związku. Zrozumienie wzajemnych zależności może pomóc szybciej dostrzec nadużycia”, twierdzi na łamach „Psychology Today” dr Erin Leonard, terapeutka i autorka czterech książek m.in. „Jak wychować bezpieczne dziecko, rodzicielstwo z empatią”. To ważne! Zwłaszcza kiedy zostaniesz rodzicem! Pamiętaj, wtedy w relacji z narcystycznym rodzicem najbardziej cierpi wasze dziecko!
Faza pierwsza, czyli miesiąc miodowy
Narcyz jak magnes przyciąga do siebie osoby inteligentne emocjonalnie. Instynktownie stara się zbliżyć do tych, od których bije ciepło, troska, cierpliwość i wyrozumiałość. To oczywiście działa w dwie strony. Ponieważ partner narcyza jest zasypywany na tym etapie komplementami, to mu pochlebia. Jest szczęśliwy i zauroczony tą szczególną uwagą i nowo poznanym człowiekiem.
Na początkowym etapie narcyz potrafi być szczególnie współczujący, wspierający i uważny.
Jednak miesiąc miodowy zwykle trwa dopóki manipulowana osoba nie zaangażuje się emocjonalnie na dobre. Często dzieje się to niestety w momencie, kiedy pojawia się dziecko. Ono jest gwarantem dla toksycznego partnera (uwaga, może nim być także kobieta!), że rodzina już tak szybko się nie rozpadnie i wtedy wszystko się zmienia.
Faza druga, czyli on czuje się mały
Niestety po jakimś czasie narcyz dostrzega, że jego emocjonalnie inteligentny partner ma w sobie coś potężnego i zaczyna mu tego zazdrościć. Chodzi o zdolność wyrażania własnych emocji oraz zrozumienie tego, co czują inni ludzie. To wszystko pozwala empatycznej osobie utrzymywać bliskie i zdrowe relacje z innymi. Narcyz oczywiście też by tak chciał, ale kompletnie nie potrafi i to wywołuje u niego urazę. W jej konsekwencji pojawia się pokusa, by zacząć manipulować i nadużywać „przymioty” bliskiej osoby. To jest jak wymierzanie kary za coś, czego on nie potrafi posiąść. Zaczyna się więc etap wykorzystywania: zaufania, czasu, hojności, lojalności lub empatii partnera. Przykład? Wyobraź sobie, że narcystycznego ojca, który oczywiście nie potrafi stworzyć bliskiej relacji ze swoim synem i dlatego jest zazdrosny o więź, jaką on wytworzył z matką. Za plecami mówi dziecku o niej negatywne rzeczy, jednocześnie żądając, by ona poradziła sobie z trudem wychowania krnąbrnego nastolatka.
Faza trzecia, czyli etap niszczenia
Narcyz jest już wtedy wewnętrznie wściekły. Złości go, gdy widzi, że partner czerpie radość ze swoich wrodzonych przymiotów. Zazdrości mu tej mocy i przystępuje do walki. Na tym etapie już nie panuje nad sobą i często nie przebiera w środkach. Może na przykład umniejszać wartość domowników w głośnych awanturach albo w białych rękawiczkach stosować toksyczną manipulację i sabotaż. Przykład? Jeśli matka rozmawia z córką, która zwierza się jej z kłopotów towarzyskich, narcystyczny ojciec obserwuje z zazdrością, że dziewczynka tak łatwo zbliża się do kobiety, która ją rozumie i potrafi pocieszyć. Ponieważ dziecko czuje się już lepiej, dzwoni do kilku przyjaciół i umawia się z nimi na spotkanie.
Wtedy narcystyczny ojciec nazywa kobietę „zbyt miękką” albo zachowuje się gorzej i wpada w nieuzasadniony szał. Robi awanturę, której przyczyn w zasadzie nikt do końca w domu nie rozumie.
Po czym zabiera córkę na spacer, podczas którego mówi jej, że nie powinna słuchać mamy, bo ona nie wie, jak postępować z ludźmi i nie umie wyegzekwować od nich szacunku. Dlatego przecież nie awansuje w pracy i wszyscy ją wykorzystują. Mimochodem nazywa swoją żonę „przegrywem” i natychmiast chichocze, aby móc zakwalifikować to jako żart, jeśli zostałby skonfrontowany. Wtedy dziewczynka czuje się mocno zdezorientowana. Wieczorem zamyka się przygnębiona w pokoju, a jej mama, nie mając pojęcia o manipulacjach męża, zastanawia się, dlaczego nie potrafiła pomóc dziecku. Jej zaufanie wobec własnych zdolności wychowawczych maleje.
Faza czwarta, czyli on znów jest miły
W tym momencie narcyz zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. By ukryć swoje emocjonalne znęcanie, staje się nagle uczynny, miły i pomocny. Zachowuje się tak, jakby napad wściekłości sprzed godziny w ogóle się nie zdarzył. Nieoczekiwana zmiana nastroju często powoduje dezorientację u partnera. Zaczyna zastanawiać się, czy wina nie leży po jego stronie. Może jednak reaguje zbyt emocjonalnie? A może to wszystko wydarzyło się tylko w jego własnym umyśle? W końcu być może jego partner miał tylko zły dzień. Narcyz jest teraz uprzejmy i pozornie empatyczny. Niemal taki, jaki był na samym początku związku. To sprawia, że jego partner zaczyna czuć się głupio, bo przecież przed chwilą postrzegał ukochaną osobę jako człowieka do szpiku kości złego. Najpierw obserwuje z lękiem, ale jednak już pomieszanym z zachwytem jak narcyz się stara wszystko naprawić i zabiera całą rodzinę do restauracji. Znów przez chwilę wszyscy są szczęśliwą rodziną. Niestety to faza przejściowa, bo kiedy manipulant poczuje, że zostało mu wybaczone, to po miesiącu miodowym wchodzi w fazę numer dwa. Napięcie w nim rośnie, a on nie potrafi tego powstrzymać. I tak w kółko.
Kilka słów na koniec
„Wykrycie narcyza na początkowym etapie związku jest prawie niemożliwe”, twierdzi dr Erin Leonard, terapeutka. On i są mistrzami kamuflażu i manipulacji. W fazie miesiąca miodowego ofiarują partnerom dokładnie to, czego oni potrzebują i o czym marzą.
„A potem ich częste zmiany nastrojów stają się pułapką, która wbija partnerów w poczucie winy, że to oni zrobili coś nie tak. Niestety wielu przypadkach jedynym rozwiązaniem jest rozważenie odejścia od narcystycznego partnera – dodaje dr Erin i podkreśla, że w rzeczywistości empatia to nie wada, ale ogromna zaleta.
Tacy ludzie są autentycznie pomocni i wspierający, ponieważ potrafią dostrajać się do uczuć innych i nie powinni myśleć o sobie źle. Nie wolno dać sobie wmówić, że wrażliwość to skaza i warto chronić w sobie dar inteligencji emocjonalnej. Świat go bardzo potrzebuje!