Nie ma ludzi idealnych, nie ma też perfekcyjnych kobiet. Myślisz, że taką znasz? Przekonaj się, jak bardzo się mylisz.
Słowa „Tak. Oczywiście. Nie ma żadnego problemu” są ci dobrze znane? Uśmiechasz się i mówisz, że pomożesz, upieczesz, odbierzesz, pojedziesz? A kiedy dzwonią znajomi, że wpadną na weekend, ty po ciężkim tygodniu mówisz ciepłym głosem, jak bardzo się cieszysz?
I nie ma w tym fałszu. Z przyjemnością spotykasz się z innym. Pomagasz im też z przyjemnością. Mówią o tobie: „Perfekcyjna”. Krygujesz się: „To nieprawda. To, co robisz, nie stanowi dla ciebie problemem, lubisz taka być.
Dzwoni koleżanka pytając, czy możesz podwieźć ją na lotnisko o czwartej nad ranem. Robisz szybką kalkulację w głowie. Zgadasz się, wiedząc, że zdążysz wrócić, nim dzieci wstaną i trzeba będzie wyjść z psem na dwór. Innego dnia przyjaciółka prosi o upieczenie tortu na urodziny swojego męża. Wiesz, że będzie ci trudno, ale przecież jakoś dasz radę, w końcu to dla przyjaciółki.
Masz dzieci, męża. Nigdy nie narzekasz. Mówisz, że przeciwności cię nakręcają, że lubisz, gdy życia stawia przed tobą nowe wyzwania. Każdą złośliwość losu potrafisz przekuć w pozytyw.
Jesteś świetną koleżanką, na którą zawsze wszyscy mogą liczyć. Znajomi uwielbiają do ciebie przychodzić, bo wiedzą, że zawsze wyczarujesz coś dobrego do jedzenia i stworzysz atmosferę.
Czasami mówisz, że dzieci cię wkurzają, ale raczej nikt nie traktuje tego poważnie. Przecież wszyscy wiedzą, że jesteś świetną matką. Z mężem stanowicie dobraną parę w oczach bliskich i dalszych znajomych.
Szef w pracy z pobłażaniem patrzy, gdy mówisz, że masz wątpliwości, czy uda ci się dopiąć nowy projekt. Śmieje się: „Ty nie podołasz, chyba żartujesz. Kto, jak nie ty.”
Zawsze jesteś stawiana za wzór – bo konsekwentna (biegasz, dbasz o dietę), empatyczna, lojalna, dotrzymująca danego słowa.
Lubisz siebie taką.
A inni lubią przebywanie w twoim towarzystwie, choć niekoniecznie lubi ciebie samą. Przecież nikt nie przepada za idealnymi osobami, bo to one wpędzają nas w poczucie winy. Pokazują, że staramy się za mało.
Nadal czytasz o sobie? Tej perfekcyjnej?
Bo perfekcja to samotność. To łzy gdzieś chowane w poduszkę. To zmęczenie, które czasami odbiera zdolność racjonalnego myślenia. To też strach. Nie, nie są dominujące. Czają się gdzieś z tyłu głowy. Bo przecież przychodzi moment, kiedy masz dość, czujesz zmęczenie i tym razem, to ty chciałabyś kogoś prosić o pomoc. Tylko jak? Kogo? Czy ktokolwiek potraktuje cię poważnie? Przecież ty nie narzekasz. Zapomniałaś, jak to jest się komuś wyżalić, pokazać, że jesteś słabsza.
Dzwonisz do przyjaciółki: „Mam chandrę, padam na twarz” – mówisz, a ona odpowiada: „Ty?!? Kochana, połóż się szybciej spać, rano znowu będziesz w formie.” Ne wyczuwa, że to głębszy problem, że sen nie pomoże, a ty nie masz odwagi pociągnąć rozmowy. Słuchasz o jej podłej koleżance z pracy i kończysz rozmowę, gdy wiesz, że ona się wygadała.
Bycie perfekcyjną skazuje cię, na bycie jedynie słuchaczem. Ty nie miewasz problemów, a jeśli już je masz, to zdaniem innych świetnie sobie sama z nimi radzisz, za co podziwiają cię wszyscy wokół.
Mówisz partnerowi, że dusisz się, że brakuje ci przestrzeni, że poczucie stania w miejscu dobija cię. A on głaszcze po plecach i żartuje, żebyś poszła pobiegać, wtedy będziesz miała i przestrzeń i więcej powietrza.
Bycie perfekcyjną to brak zrozumienia dla gorszych dni, dla dylematów i wątpliwości. Przecież ty zawsze wiesz, czego chcesz i umiesz dążyć do celu.
Kiedy wychodzisz z imprezy, bo masz dość uśmiechania się do wszystkich i zmuszania się do świetnej zabawy, koleżanka obraża się, że nie dotrzymałaś jej towarzystwa, na którym jej tak bardzo zależało.
Bycie perfekcyjną to zgoda na udawanie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że zawsze będziesz w nastroju jakiego oczekuje od ciebie otoczenie.
Siedzisz w domu i czujesz bezsilność. Pomimo wielu przyjaciół wokół nie masz do kogo zadzwonić, komu się wyżalić. Nie wiesz, kto mógłby ciebie wysłuchać i doradzić.
Bycie perfekcyjną to samotność, na którą sama się skazujesz. Przecież idealni nie mają dylematów, nie potrzebują doradców, by podjąć istotne decyzje, świetnie sobie radzą sami. W końcu za to inni tak ich uwielbiają…
Nadal jesteś tą perfekcyjną?
A może kogoś tak nazywasz? Jeśli tak, zadzwoń do niej, spytaj co słychać i zaproponuj wspólny wypad do kina, wpadnij z ciastem. Pokaż jej, że jest ktoś, kto o nią zadba, przy kim wcale nie musi być idealna. To wystarczy.