Go to content

Dlaczego zawodzimy? Dlaczego postępujemy tak lekkomyślnie wobec tych, których kochamy?

fot. saiyood/iStock

Trudno, to przyznać, ale czasem trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Nie szukać wytłumaczeń. Powiedzieć wprost: zawodzę bliskich i przyjaciół. Dlaczego? Jak przestać? – odpowiedzi i rozwiązania szuka psychoterapeutka Renata Pająkowska-Rożen.

Dlaczego zawodzimy ważnych, a nawet kochanych przez nas, ludzi?

Myślę, że często zapominamy o tym, że każdy z nas jest inny, że mamy przeróżne potrzeby, oczekiwania, wytrzymałość. Dlatego nawet, gdybyśmy się bardzo starali, nie jesteśmy w stanie zaspokoić wszystkich oczekiwań, jakie mają wobec nas bliscy. Nie istnieje osoba, która spełniłaby wszystkie pragnienia innych. Możemy bardzo się starać, na przykład o to, aby zaspokoić oczekiwania naszych rodziców. Odnieść sukcesy w wielu dziedzinach i być szczęśliwi w związku, mieć dzieci, ale nasi rodzice i tak będą czuć się rozczarowani – bo mieli inne oczekiwania wobec nas!

Możemy usłyszeć od nich: „zawiodłaś mnie, miałaś mieszkać obok mnie, a ty robisz karierę w Warszawie”. Możemy się starać, ale chceń rodziców, związanych z tym aby łącząca nas z nimi pępowina była nieodcięta, nie powinniśmy spełniać. Mamy prawo wyboru własnej drogi życiowej i zadbania o rodziców zgodnego z naszymi planami i ocenami. Jeśli rezygnujemy z własnych planów, marzeń czy potrzeb aby zaspokoić innych kosztem siebie, wtedy zawodzimy najważniejszą osobę dla nas…. samych siebie!

Można jednak zawieść też wtedy kiedy nie tylko ktoś bliski od nas czegoś oczekuje, czego my nie chcemy, ale kiedy sami zobowiązaliśmy się do czegoś na przykład partnerowi życiowemu?

Zawodzimy, kiedy obiecujemy komuś dla nas ważnemu coś, czego on od nas chce, ale czego my mu nie możemy lub nie potrafimy dać. To ogromna lekcja pokory, kiedy okazuje się, że dotrzymanie obietnicy nie zależy tylko od nas. Ale! Od nas zależy czy obiecamy! Nigdy więc nie obiecujmy rzeczy, które od nas nie zależą. Bądźmy uczciwi, nie czarujmy bliskich dla świętego spokoju, bo w ten sposób sprawimy im ból, mogą poczuć się lekceważeni, ośmieszeni czy wykorzystywani, albo manipulowani. Warto o tym pamiętać, że nasze obietnice
wpływają na innych. I zdarza się, że zawodzimy bliskich, bo nie jesteśmy świadomi, że tak ich krzywdzimy.

Możemy też nie zdawać sobie sprawy z tego, że nie dotrzymujemy słowa, bo mamy zawsze jakieś usprawiedliwienie, jakąś racjonalizację. „No nie przyniosłam mu tej książki od koleżanki, ale co to ma za znaczenie? Pewnie już o tym nie pamięta”. Albo „No tak zapomniałam, ale on w zeszłym roku tez zapomniał o tym że miał wynieść śmieci”. Jeśli okaże się, że zawaliliśmy, wtedy warto przyznać się do tego otwarcie, wyjaśnić przyczynę, nie kombinować.

No ale czasem zawodzimy choć moglibyśmy przy odrobinie wysiłku dotrzymać obietnicy? Dlaczego postępujemy tak lekkomyślnie wobec tych, których kochamy czy lubimy! Przecież oni powinni być na naszej liście VIP?

Myślimy, że u bliskich mamy nieskończony kredyt zaufania, że nas kochają, a więc, że na wszystko możemy sobie pozwolić, bo i tak nam wybaczą. Ale tak nie jest. W końcu nastąpi taki moment, kiedy ta osoba będzie miała dość. Może nie aż tak, żeby się rozstać, ale zacznie się od nas oddalać, zacznie się inaczej zachowywać, może lekceważąco? Ludzie, nawet najbliżsi tracą w końcu cierpliwość, nawet jeśli będziemy im szczerze za każdym razem wyjaśniać dlaczego tak się stało i przepraszać. Raz zawaliłaś, bo uciekł ci pociąg! Drugi bo szef coś ci polecił w ostatniej chwili. Trzeci bo zgubiłaś pieniądze… Zawsze coś?! No przyznaj, można mieć kogoś takiego dość.

Przyjaciele i ci których kochamy nie powinni nas rozumieć?

Tak i pewnie rozumieją. Ale ani przyjaciele ani życiowy partner nie są od tego, żeby ich zawodzić. Dlatego warto zacząć od zdania sobie sprawy z tego: „co ja robię? Dlaczego? Jakie będą tego konsekwencje?”. Nam się wydaje, że nie ponosimy konsekwencji zawalania kolejnych spraw, bo konsekwencje nie od razu są widoczne. Po prostu po jakimś czasie kobieta mówi na przykład do mężczyzny: „raz mogłam ci wybaczyć, drugi też, ale czwarty już nie. Nie chodzi nawet o zaufanie, ale o moją godność”. Ludzie mają różną wytrzymałość. Czasami to będzie jeden raz, czasem cztery. Ale w końcu kredyt zaufania się skończy.

No właśnie! Kiedy zawalamy terminy najfajniejszej szefowej, to sami sobie strzelamy w kolano? Dlaczego tak głupio postępujemy?

Właśnie dlatego zawodzimy tę właśnie szefową, bo wiemy, że jest fajna, że ma klasę i nie będzie krzyczeć i straszyć. Nie zawalimy terminu szefowej, której się boisz, bo jest gwałtowna, właśnie dlatego, żeby nie narażać się, żeby mieć z nią jak najmniej do czynienia.

Czyli zawodzenie to wyraz sympatii?!

W pewnym sensie, bo zdarza się, że coś obiecujemy, choć wiemy, że nie damy rady, ale jak odmówić właśnie tej osobie? To może dotyczyć bliskich, może ważnych dla nas ludzi. Sama na przykład znalazłam się w takiej sytuacji, że trafiło do mnie kilku klientów z polecenia od kolegów psychologów, a nawet od mojego wykładowcy z SWPS. No i jak odmówić!? No ale gdybym tego nie zrobiła, to pracowałabym po 60 godzin w tygodniu i zawiodłabym wszystkich także samą siebie bo zaczęłabym źle pracować.

Może więc się zdarzyć, że coś zawalimy albo kogoś zawiedziemy. Ale co z nami jest nie tak, kiedy robimy to notorycznie, notorycznie nie dotrzymujemy słowa?

Przyczyny mogą być różne. Podstawowe, to schematy wyniesione z dzieciństwa. Czy mogłam ufać moim rodzicom, czy rodzice mnie często zawodzili? „W następną sobotę pojedziemy do kina” – obiecywali, ale to się nie wydarzało. No i tak straciliśmy zaufanie do świata. Tak, do świata, bo kiedy jesteśmy dziećmi rodzice są naszym światem. No i właśnie! Każde dziecko uczy się postępować obserwując rodziców, jeśli więc widzi, że tatuś czy mamusia kłamią, oszukują, obiecują i tego nie robią, myśli: to tak można? I dochodzi do wniosku, że tak, że to normalne! Warto o tym pomyśleć, jak było u nas w domu jeśli często zawodzimy bliskich.

Co więc zrobić, żeby nie zawodzić siebie i innych?

Zacząć od tego, żeby poznać siebie. Wiedzieć, jaką mam wyporność, co mogę zrobić, co dam rade? Co jest dla mnie teraz ważne, w jakim jestem teraz stanie? Jakie mam możliwości działania? Na co mam wpływ a na co nie? I tego się trzymać! Bo inaczej zawiodę siebie i innych. Łatwiej nam będzie, traktować poważnie obietnice kiedy zadamy sobie pytanie: „jak ja bym się poczuła, kiedy ktoś by mi to coś obiecał, a potem tego nie zrobił?”. Warto też jeśli chcemy przestać zawodzić, znaleźć czas na refleksje, na przykład: „dlaczego ja wciąż zawodzę te szefową?”.

Może z… zazdrości?

Może tak być, zawodzenie jako bierna agresja. Jest młoda, ma udane życie zawodowe, szacunek ludzi. No i te klasę! Ups… Na zazdrość jest prosta metoda –spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: jestem zazdrośnicą! I przyznać się do tego, że zazdroszczę tego co dla mnie jest wartością, że też tego co ona ma pragnę. I spróbować to mieć! Nie odejmiemy sobie lat, ale poprawić swoje relacje z ludźmi, podnieść poziom komunikacji, postarać o etat – to się może udać!

Można zawodzić, żeby się… zemścić?

Właśnie, albo chcieć coś wymusić. Może ta miła szefowa jednak nie dała ci podwyżki, albo nie chciała dać etatu? No to usiłujesz jej pokazać, że też czegoś możesz jej nie dać, że nie jesteś bezradna w relacji z nią. Zależy jej na terminach? Będzie po terminie, bo tobie zależy na etacie, a go nie dostałaś. No ale to raczej droga na zatracenie, bo skuteczność tej metody jest żadna. Raczej prowadzi do utraty pracy. No i to jest kolejny dowód na to, że zawodząc innych poniesiemy w końcu konsekwencje.

No ale nas także ludzie zawodzą, a wtedy bywa bardzo trudno.

Okłamują, ranią, nie zachowują się w stosunku do nas w porządku, choć my sami mamy poczucie, że byliśmy wobec nich życzliwi i słowni. Doświadczamy wtedy bólu, rozczarowania. No i poczucia, że nie mamy na ich zachowanie wpływu. Bo nie mamy. To na co mamy realny wpływ, to my sami. A więc warto wtedy zadbać o to abyśmy my sami mieli zaufanie do siebie, a
rozczarowanie traktowali jako naturalną część życia, choć czasami bardzo bolesną.

Jest jakiś sposób na to aby rozczarowanie było mniej bolesne?

Melanie Greenberg, psycholożka, stworzyła strategię pomocną w przeżywaniu trudnych momentów naszego życia, także w radzeniu sobie z rozczarowaniem i poczuciem bycia zawiedzionym przez innych, a nawet przez nas samych.

Polega ona na kilku krokach:

  1. Rozpoznawaj emocje. Zauważaj swoje emocje, nazywaj je a przede wszystkim pozwalaj sobie na ich odczuwanie. A potem zapytaj siebie: czy są adekwatne do sytuacji i dlaczego je przeżywasz?
  2.  Zauważ dlaczego tak często czujesz, że inni cię zawodzą? Może nie dostajesz tego czego naprawdę oczekujesz? A może nie wiesz czego oczekujesz i czego potrzebujesz? Warto o tym pomyśleć.
  3. Zadbaj o siebie. To może być bardzo trudne bo z jednej strony nie zawsze wiemy co to znaczy, a z drugiej nasze zaopiekowanie się sobą może powodować niezadowolenie innych, bliskich, bo – właśnie – oni mogą mieć wobec nas inne oczekiwania.
  4. Zastanów się: co tak naprawdę się wydarzyło? Postaw się w miejscu osoby zawiedzionej tobą: czy coś temu człowiekowi obiecałeś? Czy coś miałeś zrobić? A może nie obiecałeś, ale nie powiedziałeś głośno: nie, tego nie zrobię?
  5. Czy twoje oczekiwania są adekwatne do sytuacji? A może bierzesz wszystko zbyt do siebie, nieświadomie stawiając się w pozycji pępka świata?
  6. Bądź asertywny i dbaj o swoje granice. Jeśli je przesuwasz to wiedz dlaczego.

Te wskazówki, a przede wszystkim wprowadzenie ich w życie, może zmniejszyć ilość sytuacji zawodzenia innych oraz bycia zawiedzionym. Wydają się stosunkowo proste i znane. Kto z nas nie słyszał hasła: zadbaj o siebie, ale co to dokładnie znaczy? Z tym już może być trudniej. Jeśli chcesz być osobą, na której można polegać, popracuj nad dobrym kontaktem z sobą, świadomość siebie i przepracowanie traum z przeszłości. Czasami trzeba pójść na terapię, aby to zrobić. I pamiętaj NOBODY IS PERFECT!


Renata Pająkowska-Rożen

Psycholożka, psychoterapeutka, terapeutka i kulturoznawczyni. Prowadzi psychoterapię w nurcie integracyjnym. Specjalizuje się w terapii depresji i stanów zaburzeń nastroju, w zaburzeniach lękowych, sytuacjach mobbingu i wypalenia zawodowego. Zajmuje się szerokim spektrum problemów występujących w życiu osobistym oraz zawodowym, zwłaszcza pracowników korporacji. Specjalizuje się w terapii kobiet, szczególnie 50+. Pracuje z osobami LGBT. W pracy terapeutycznej skupia się na oswajaniu procesu zmiany. Jej marka osobista to Psychoterapia Zmiany.

Renata Pająkowska-Rożen