Go to content

Czasem zerwanie rodzinnych więzi jest dla nas jedynym ratunkiem

Fot. iStock/MilosStankovic

Odcięcie się od rodziny, zerwanie więzi z rodzicami, rodzeństwem, krewnym to zawsze trudna emocjonalnie, bolesna decyzja. Towarzyszy jej poczucie porażki, niepewność (bo może coś można było zrobić lepiej, inaczej, dać z siebie więcej, żeby tej sytuacji zapobiec)i wyrzuty sumienia (w końcu to moi najbliżsi). Świąteczna atmosfera sprzyja refleksjom dotyczącym pojednania i przebaczenia, w prasie pojawiają się artykuły nawołujące do szukania zgody. Nauczyliśmy się wierzyć, że rodzina to dobro najwyższe, a ograniczenie więzi z nią jest moralnie złe. Fakty są jednak takie, że członkowie  naszej rodziny są tylko ludźmi, ze wszystkimi swoimi słabościami. Bywa, że takimi, których nigdy dobrowolnie nie przyjęlibyśmy do swojego życia, gdyby nie fakt, że jesteśmy spokrewnieni. Spędzamy zatem lata, dzieląc się wigilijnym opłatkiem z ojcem – katem, z siostrą, która chętnie utopiłaby nas w łyżce wody, z toksyczną matką, i mamy wewnątrz poczucie ogromnej sprzeczności. Cierpi na tym nasze zdrowie psychiczne i emocjonalne.

Czasem ograniczenie kontaktu z kimś z rodziny, zamknięcie drzwi, usunięcie numeru telefonu staje się jedynym ratunkiem, jedyną szansą na „normalne życie”. Żeby to zrozumieć, żeby pozbyć się wątpliwości i wyrzutów sumienia, trzeba przejść długą drogę w swojej samoświadomości, zacząć zauważać w jaki sposób relacje z tym okrutnym ojcem, z tą ciągle jeszcze niszczącą nas matką wpływają na nasze emocje, nasze związki, decyzje, na to kim się staliśmy. I jeszcze, chcieć to zmienić, chcieć być szczęśliwym i wolnym. Bo, jak każda toksyczna relacja, ta „niedobra” z  rodzicami czy rodzeństwem również zniewala, uzależnia i sprawia, że nie potrafimy do końca żyć własnym życiem, rozwijać się, mądrze i dobrze kochać.

Masz prawo (a czasem nawet powinieneś) zakończyć relację z kimś z rodziny:

W przypadku gdy opiera się ona (lub opierała w przeszłości) na wszelkiego rodzaju nadużyciach psychicznych, fizycznych, seksualnych, werbalnych lub emocjonalnych. Wtedy, gdy jej podstawą jest manipulowanie tobą (jawne lub ukryte), gdy jesteś wykorzystywany, gdy żyjesz w ciągłym lęku i niepewności.

Gdy każdy kontakt z tą osobą powoduje, że czujesz się źle, twoje poczucie wartości gwałtownie spada, czujesz się nie wystarczająco dobry, uważasz, że nie spełniasz jej oczekiwań, pod wpływem jej słów i zachowania rezygnujesz z korzystnych dla siebie decyzji i przedsięwzięć. Inaczej mówiąc, ta osoba cię „blokuje” i ogranicza.

Kiedy ta relacja jest dla ciebie źródłem takiego stresu, że zaburza, czy paraliżuje ona zawodowy lub/i osobisty obszar twojego życia. Gdy emocje związane z daną osobą są tak silne, że nie jesteś w stanie dać z siebie tego, co najlepsze innym – partnerowi, dzieciom.

Jeśli ta osoba rozsiewa plotki o tobie oraz „puszcza w obieg” inne, fałszywe informacje, a ty ponosisz z tego powodu konsekwencje ostracyzmu, nie mogąc się obronić, cierpisz podwójnie: ten cios zadał ci ktoś bliski, musisz tłumaczyć się z czegoś, co nie ma nic wspólnego z prawdą.

Kiedy ta relacja opiera się tylko na jednostronnej korzyści materialnej: jest podtrzymywana lub „odnawiana” przez drugą stronę tylko wtedy, gdy potrzebuje ona od ciebie pożyczki.

Kiedy każde spotkanie przebiega tak samo:  jest to słowna utarczka na argumenty, wzajemne obrażanie się, poczucie absolutnego braku zrozumienia, przekonanie, że tu nigdy do porozumienia nie dojdzie – zbyt wiele was dzieli. Po co tracić czas na coś, co jedynie zabiera ci energię, irytuje, za każdym razem psuje nastrój i nie wnosi nic pozytywnego ani wartościowego  do twojego życia?

Kiedy ta osoba bezpardonowo ingeruje w twój związek, niszcząc go, zasiewając ziarno niepokoju, skłócając cię z partnerem, przy czym złe intencje są tu ewidentne.

Większość z nas intuicyjnie wie, kiedy należy przeciąć rodzinne więzy. Od wiedzy do czynów jest jednak jeszcze daleka droga. Niektórym zajmie to kilka dni, innym miesięcy, jeszcze innym kilkadziesiąt lat. Nie wszystko jest jednoznaczne i proste, jeśli chodzi o zrywanie długoletnich relacji z ludźmi. Nasza matka jest babcią naszych dzieci, prawdopodobnie dla nich jest zupełnie inną osobą niż dla nas. Przybywa wątpliwości. Bywa bardzo ciężko to wszystko jakoś sobie „poukładać”. Jednak w miarę jak dojrzewamy, zaczynamy sami rozumieć, co jest dla nas najlepsze i jakie rozwiązanie będzie najbardziej korzystne. Zaufajmy sobie, nie trzymajmy się konwenansów tam, gdzie w grę wchodzi szczęście – nasze i naszych najbliższych.


Źródło: huffingtonpost.com