Go to content

4 rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli. Warto je zaakceptować, by czuć szczęście

jak odpuścić rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli

Zdarzyło ci się zamartwiać tym, co będzie za tydzień lub rok? A może martwiłaś się, że zrobiłaś lub powiedziałaś coś w pracy i nie możesz już tego cofnąć? Co pomyślą o mnie ludzie? Dlaczego szef znów krzywi twarz na mój widok? Co mogę zrobić, by mnie polubił? Wszyscy mamy tendencję do martwienia o rzeczy, na które mamy niewielki lub żaden wpływ. Zła wiadomość jest taka, że jeśli nie puścimy kontroli, będziemy tylko podsycać swoje poczucie bezradności, smutku i lęku. Warto więc żyć „tu i teraz” i oraz odpuścić fantazję, że możemy mieć wpływ na to, co myśli i robi drugi człowiek. Nawet taki, którego bezgranicznie kochamy. Dla własnego zdrowia warto dać mu wolność i kochać go ze wszystkimi niedoskonałościami. Serio!

„W naszym społeczeństwie opartym na strachu często próbujemy zrobić wszystko, co tylko w naszej mocy, aby przejąć kontrolę. Lubimy być na czasie i być o krok do przodu, próbując rozwiązać wszystkie możliwe problemy. Nie znosimy czuć się nieprzygotowani lub bezbronni i dlatego staramy się dokładać wszelkich starań, aby uniknąć stresu oraz rzeczy, które są trudne i niewygodne”, twierdzi psycholog oraz pracownik socjalny Leah Aguirre na łamach „Psychology Today”. „Jednak to z góry przegrana bitwa i marnowanie naszej energii”, dodaje.

Dokonajmy więc zmiany i porzućmy potrzebę kontrolowania rzeczy, na które nie mamy wpływu. Zacznij od tych czterech rzeczy:

Nie sprawujesz kontroli nad swoją przyszłością

Iwona zrobiła na początku roku mapę marzeń i gorąco wierzy, że w ciągu roku uda się jej spełnić wszystkie zaplanowane rzeczy. Jednak już pod koniec lutego jest sfrustrowana, bo nic nie idzie po jej myśli. Denerwuje się, że nie zdąży w takim tempie osiągnąć zaplanowanego sukcesu i z dnia na dzień jest coraz bardziej smutna i zniecierpliwiona.

Tak wielu z nas zmaga się z niepewnością co do przyszłości. Chcemy wiedzieć, kiedy, gdzie i jak coś się wydarzy. Snujemy plany i chcemy je przeprowadzić dokładnie tak, jak je sobie wyobraziliśmy. Jednak bez względu na to, jak bardzo się staramy, nie zawsze możemy zaplanować wszystko. W życiu spotyka nas zbyt wiele zmiennych, byśmy mogli mieć absolutną kontrolę nad swoimi marzeniami. Ba, nawet nad zwykłymi planami. Czasem jednak musimy pogodzić się i przyjąć z pokorą różne zwroty akcji. Nie oznacza to, że nie warto dążyć do wyznaczonych celów. Nie oznacza to, że mamy porzucić swoje marzenia. Warto jednak być elastycznym wobec tego, co przynosi los. Tacy ludzie są najbardziej szczęśliwi.

Przeszłość jest twoją historią, teraźniejszość to szansa, by coś zmienić

Tomasz uważa, że nie potrafi stworzyć fajnego związku z kobietą, ponieważ był wychowywany przez apodyktyczną matkę. Od ośmiu lat wszystko analizuje dogłębnie podczas indywidualnej terapii. Jednak nic w jego życiu się nie zmienia. Tomasz ma wrażenie, że utknął w przeszłości. Nie potrafi pokochać kobiety.

Wszyscy mamy tendencję do rozmyślania o rzeczach, które mogliśmy zrobić inaczej. Zdarza się też, że próbujemy zrozumieć, dlaczego coś się wydarzyło, by nadać sens ważnemu wydarzeniu. Czasem wspominamy, zatapiając się w myślach, że kiedyś było lepiej. Albo próbujemy dociec, jak traumatyczne wydarzenia z przeszłości wpłynęły na nasze obecne życie. Wszystko to można robić pod warunkiem, że nie obracamy tych myśli w naszej głowie jakoś nadmiernie. Autorefleksja lub nostalgia — to fajne pomysły, ale obsesyjne myślenie o przeszłości — już nie. Nadmierna analiza wydarzeń jest powrotem do twojej historii i to właśnie nie pozwala ci być „tu i teraz”. A przecież to właśnie teraźniejszość — to, co dzieje się obecnie — jest twoją nadzieją. Tylko teraz masz wpływ. Tylko teraz możesz zmienić swoje życie i wybierać dobrze. Nie możesz natomiast wszystkiego zaplanować ani zmienić swojej przeszłości.

Zobacz także: Mężczyzna niepewny siebie i zaborczy, czyli prosty przepis na katastrofę. Kilka sygnałów ostrzegawczych dla twojego związku

szczęśliwa kobieta wolność
fot. Pixabay/Pexels

Nie masz wypływu na to, co myślą i czują inni ludzie

Monika obsesyjnie rozmyśla o tym, co sądzą na jej temat ludzie w pracy. Stara się być dla nich ekstremalnie uprzejma, ale czuje się nieakceptowana w tym miejscu. Nikt nie zaprasza ja na kawę w trakcie dnia, nikt nie proponuje wspólnego papierosa. Monika po powrocie do domu, zameczą siebie i swojego chłopaka opowieściami o tym, że nie jest lubiana. Ma kłopoty z zasypianiem, ponieważ obraca w głowie natrętne myśli.

To naturalne, że martwimy się tym, jak postrzegają nas inni i czy nas lubią, czy nie. Wszyscy przejmujemy się osądami i opiniami na swój temat. Jednak wielu z nas (może większość!?) ma tendencję do tego, by projektować swoje uczucia i myśli na innych. Uwielbiamy rozkminiać, co o nas sądzą. Analizujemy ich postępowanie, myślimy o gestach i grymasach twarzy, z których próbujemy wyciągnąć ważne dla nas wnioski. Prawda jednak jest taka, że mamy bardzo niewielki wpływ na to, co myślą i czują ludzie. Dzieje się tak, ponieważ wszyscy mamy za sobą miliony innych doświadczeń i od nich zależy nasz sposób reagowania czy oceniania. Dlatego naprawdę nie warto tracić czasu na pseudopogłębione analizy, pochopne wnioski i założenia. Prawda jest taka, że nie możemy czytać w myślach i nie możemy kontrolować postrzegania innych. To, co możemy kontrolować, to nasze własne wewnętrzne procesy.

Jeśli zauważysz, że jesteś pochłonięty myślami o innej osobie, zadaj sobie pytanie: „Jak pomocne jest dla mnie spędzanie czasu na martwieniu się o to, co dzieje się w jej głowie?”. Jeśli masz obsesję na punkcie bycia lubianym, lepiej zrobisz, jeśli zastanowisz się, jak sama siebie postrzegasz.

Nie posiadasz władzy wobec czynów i wyborów innych

Marta martwi się o swojego chłopaka. Nie podoba jej się, że tak dużo imprezuje, bo wtedy traci kontrole nad sobą. Dlatego zabrania mu chodzić na imprezy. Codziennie mówi mu, że powinien mniej pić. Stara się kontrolować jego życie towarzyskie. A on z miłości do niej na początku związku ulega namowom. Wkrótce jednak zaczyna kombinować, jak dalej móc realizować swoje potrzeby. W końcu krzyczy, że ona go ogranicza.

Wielu z nas nadmiernie zaangażuje się w decyzje ludzi, zwłaszcza tych, których kochamy i na których najbardziej nam zależy. Martwimy się stylem życia dorosłego syna i sposobem, w jaki synowa wychowuje wnuki. Radzimy mężowi, jak ma rozwiązać kłopoty w pracy, a chłopakowi nie pozwalamy napić się w weekend piwa z kolegami.

Niestety zła wiadomość jest taka, że mamy niewielki wpływ na wybory życiowe i preferencje innych. Oczywiście, że możemy wyrazić swoje obawy. Ale na tym koniec! Narzucanie swoich poglądów (nawet w dobrej wierze) czy mówienie „powinieneś zrobić tak a tak” – może tylko pogłębić naszą frustrację. Ludzie nie lubią być kontrolowani. A nawet jeśli na początku jest im wygodnie z tym, że mogą na nas polegać i że przeżywamy za nich ich troski – to się kiedyś zemści. Kontrola rodzi napięcie i w prowadzi w końcu do jawnego oporu lub eskalacji emocji. A wtedy awantura gotowa! Dlatego akceptowanie innych takimi, jakimi są naprawdę (nieidealnymi), ma kluczowe znaczenie dla naszego dobrego samopoczucia psychicznego.

Zobacz także: Jak przestać się bać tego, co może pójść źle? Są na to cztery sposoby