Go to content

Panowie, jesteście potrzebni! Dziś wasz syn spędza w necie 44 godziny tygodniowo i tylko pół na rozmowie z tatą

rodzice
fot. seb_ra/iStock

Czy wiesz, że 41% dzieci w Stanach Zjednoczonych rodzi się samotnym matkom, a około 1/3 wszystkich chłopców wychowuje się tam bez ojca w domu? Te statystyki robią wrażenie! Jeśli dodamy do tego fakt, że ok. 44% ludzi urodzonych w latach 1960-1996 uważa, że małżeństwo to przeżytek, rodzi to pytanie: jak będzie wyglądało dalej zaangażowanie facetów w związki? Zastanawia się nad tym Philip G. Zimbaro w książce pt. „Gdzie ci mężczyźni”, PWN.

„Prym w zakresie braku ojca w domu wiodą Stany Zjednoczone. Natomiast w Wielkiej Brytanii młody człowiek pod koniec okresu dzieciństwa częściej ma teraz własny telewizor sypialni niż ojca w domu”, opowiada Philip Zimbaro, który jest jednym z najbardziej znanych obecnie na świecie psychologów, profesorem na Uniwersytecie Stanforda i autorem ponad 50 książek i 400 publikacji naukowych. Naukowiec przytacza też badania, które mówią, że w tych domach, gdzie już jest ojciec – zazwyczaj spędza on z synem sam na sam w cztery oczy tylko pół godziny tygodniowo. Następnie przytacza słowa David Walsha założyciela organizacji „Mind Positive Parenting”, który zestawił te 1/2 godziny z 44 godzinami spędzanymi w tygodniu przed telewizorem, na grach czy w Internecie. Walsh mówi: „Ogromnie zaniedbujemy naszych chłopców. W rezultacie nie spędzają czasu z mentorami, starszymi od nich ludźmi, którzy naprawdę mogą pokazać im właściwą drogę i to, jak powinni zachowywać się normalni, zdrowi faceci.

Dorośli faceci boją się nastoletnich synów

Craig McClain, współzałożyciel organizacji, pomagającej chłopcom stawać się mężczyznami „Boys to Man Mentoring Network” ze smutkiem patrzy na to, jak mężczyźni rzadko dziś chcą angażować się w relacje z nastoletnim chłopcami. Mówi: „Mężczyźni boją się nastolatków. Śmiertelnie się ich boją. Nie chcą mieć nic z nimi wspólnego. Widziałem to na wielu wykładach, które prowadziłem dla mężczyzn. Mówiłem im: Hej, który z was chce pojechać ze mną i grupą 30. nastolatków na weekendowy wypad? Podnieście ręce. I wtedy zgłaszał się jeden facet. […] Mężczyźni boją się nastoletnich chłopców, ponieważ wszystko, co pamiętają z własnego nastoletniego życia, to ból żal smutek i samotność”. Dodaje, że kiedy widzą takich chłopaków, jakimi oni byli kiedyś, przypomina im się własne dzieciństwo i dlatego się wycofują.

Samotna matka jest bez szans?

„Nie ma najmniejszej wątpliwości, że chłopcy potrzebują w swoim życiu mężczyzny”, twierdzi Zimbardo. Rola matki jest także niezmiernie ważna, ale „samotna matka nie jest w stanie zrobić dokładnie nic, by pomóc swoim nastoletnim synem przejść przez okres burzy i naporu, i stać się moralnymi ludźmi”, twierdzi Michael Gurian, autor książki „Umysł chłopców”.

Dlaczego młodzi mężczyźni tak bardzo potrzebują ojców? „Ponieważ tak to urządziła natura. Ponieważ taka jest ludzka natura. Jest troska matczyna i jest troska ojcowska, obie one działają inaczej. Mężczyźni opiekują się dziećmi w inny sposób niż kobiety, a dzieci – chłopcy i dziewczyny – potrzebują jednej i drugiej postaci opieki”, twierdzi Michael Gurian. Kolokwialnie rzecz ujmując – matki uczą: ostrożności i miłości bezgranicznej. Ojcowie odwagi, skuteczności, podejmowania ryzyka i nieprzejmowania się drobiazgami. Oczywiście, że matka może część tych wartości przekazać synowi. Ale jeśli nastolatkowi zabraknie wżyciu męskiej sinej roztropnej postaci – to on już zawsze będzie czuł się tak, jakby stał na jednej nodze (którą dostał od matki). Z jedną nogą na pewno sobie jakoś w życiu poradzi. Jednak na dwóch – czułby się zdecydowanie pewniej.

A gdzie jest ten męski klan?

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu chłopcy mieli nie tylko ojców, ale i wujków dziadków, starszych kuzynów męskich, przyjaciół i sąsiadów, którzy tworzyli rozszerzony plemienny system rodzinny będący często nieformalnym źródłem wsparcia społecznego – gdy tego ojca zabrakło. Zimbardo twierdzi, że Facebook, Twitter i fora dotyczące gier oraz mnóstwo innych internetowych stron społecznościowych, które próbują obecnie zastąpić te funkcje – nie są w stanie tego dokonać. Chłopcy potrzebują czegoś więcej. Potrzebują męskich powierników, potrzebują facetów, do których będą się mogli zwrócić, kiedy będą w dołku. Chodzi o takich ludzi, którzy wyczują, kiedy dzieciak będzie w potrzebie, ponieważ są z nimi wystarczająco często, by dostrzec zmiany nastroju. Zimbardo podkreśla, że proszenie o pomoc jest trudne i krępujące dla każdego, więc wszyscy powinniśmy być czujni i pytać, czy możemy pomóc, kiedy wydaje nam się, że jest taka potrzeba.

Dlaczego po rozwodzie angażują się mniej?

Zimbardo pisze: „mamy wszystkich tych, ojców, którzy patrzą, jak ich małżeństwa rozpadają się i zmieniają się w serie świadczeń alimentacyjnych. Zaledwie 5 do 15% mężczyzn wygrywa w sądzie spór o prawa rodzicielskie, a u wielu kształtuje się poczucie, że spędzają życie, harując na utrzymanie ludzi, którzy odwrócili się od nich plecami. Jeżeli mężczyzna pracuje do późna, by sprostać narzuconym płatnościom, a potem nazywany jest bezdusznym, to czuje się niezrozumiany. Jeśli będzie miał jakieś negatywne wpis w aktach, to może zostać uznany za niezdolnego do pełnienia roli rodzica. Gdy znajdzie sobie nowe hobby, uznają go za egoistę, a jeśli ze strachu przed powtórką z rozrywki będzie się obawiał nowej bliskiej relacji, to zarzuci mu się, że boi się zaangażowania i zobowiązań”, opowiada męską perspektywę. Na koniec przytacza badania, które dowodzą, że panowie po rozwodzie częściej są bardziej zdesperowani niż kobiety i znacznie gorzej sobie z tym rozwodem radzą, bo odsetek samobójstw po rozwodzie jest 10- krotnie wyższe wśród mężczyzn niż wśród rozwiedzionych kobiet.

***
Zimbardo zostawia nam też do przemyślenia afrykańskie przysłowie: „Jeśli chłopcy nie przejdą inicjacji, to spalą wioskę”. Panowie, jesteście swoim synom ogromnie potrzebni. Nie zostawiajcie ich. Nigdy!

Chcesz wiedzieć więcej: Philip G. Zimbaro, Nikiota S. Coulombe „Gdzie ci mężczyźni”, PWN.