Go to content

„Widełki są bardzo szerokie, czasem trudno się dziwić, że kobieta, która dostaje 500 zł na dziecko od jego ojca jest wkurzona”. Jak ustala się wysokość alimentów?

Alimentacyjny absurd goni absurd, a rząd myśli, że dokonuje przełomu. Śmiech na sali, proszę Państwa
Fot. iStock/ SinanAyhan

Alimenty na dziecko – temat trudny i budzący sporo kontrowersji. Podczas gdy opiekun sprawujący opiekę wciąż narzeka na koszty i wydatki, rodzic płacący alimenty dwoi się i troi, by tylko obniżyć wysokość alimentów. Obie strony zawsze jednak sięgają po ten sam argument: „znam takich, co płacą więcej/mniej”. Jak to ustalić i czy faktycznie istnieje coś takiego jak „niskie” i „wysokie” alimenty?

Ewelina Celejewska: Zauważyłam, że na forach dla samotnych rodziców bardzo często poruszany jest temat wysokości alimentów. Widełki są bardzo szerokie, dlatego czasem aż trudno się dziwić, że kobieta, która dostaje 500 zł na dziecko od jego ojca jest wkurzona. Jak ustala się wysokość alimentów?

Mecenas Anna Gręda-Adamczyk: Wysokość alimentów zależy od usprawiedliwionych potrzeb dziecka oraz możliwości majątkowych i zarobkowych rodziców. Nie da się więc ustalić minimalnych czy maksymalnych alimentów. Nie można też bez znajomości konkretnej sprawy stwierdzić, czy alimenty w kwocie 400 zł to bardzo niskie alimenty, a alimenty w kwocie 5 000 zł to bardzo wysokie alimenty.

Z czego to wynika?

Po pierwsze należy wziąć pod uwagę usprawiedliwione potrzeby dziecka. Zależą one od konkretnego dziecka, jego wieku, stanu zdrowia fizycznego, psychicznego. Kolokwialnie mówiąc – dziecku należy zapewnić „wikt i opierunek”. Pozostaje jednak zakres usprawiedliwionych potrzeb, które należy oceniać biorąc, pod uwagę konkretne dziecko i konkretną sprawę.

Wszystko da się uargumentować przed sądem?

Niestety nie. Przykładowo – dziecko ma 3 lata i je tylko tzw. słoiczki. Jeśli nie ma żadnych medycznych wskazań to żywienie dziecka kilkoma słoiczkami dziennie za kwotę 3-5 zł jest nieusprawiedliwione. Inaczej wygląda sytuacja, gdy dziecko przez chirurga dziecięcego ma zaleconą tego typu dietę po poważnej operacji gastrologicznej.  Albo jeszcze inaczej – dziecko ma 10 lat i jeden z rodziców kupuje bardzo drogiego psa, którego koszt zakupu i utrzymania wlicza w usprawiedliwione koszty utrzymania dziecka. Jeśli pies jest jedynie pupilem dziecka, to nie ma ku temu uzasadnionych podstaw. Inaczej już będzie, jeśli zaś dziecko jest niewidome a pies jest wyszkolonym psem przewodnikiem.

Problem w tym, że dzieci często mają uzasadnione potrzeby, ale rodzic, który zobowiązany jest do płacenia alimentów przedstawia niskie zarobki. Co wtedy?

Sąd bierze pod uwagę możliwości majątkowe i zarobkowe rodziców. Chodzi więc nie tylko o realnie uzyskiwane dochody, ale także dochody, które rodzic mógłby osiągnąć, wykorzystując w sposób maksymalny swoje możliwości majątkowe i zarobkowe. Trzeba wziąć pod uwagę: wykształcenie, doświadczenie zawodowe, umiejętności i stan zdrowia. Bierze się pod uwagę, ile rodzic może zarobić a nie ile faktycznie zarabia. Pamiętajmy też o możliwościach majątkowych np. rodzic ma trzy mieszkania, które wynajmuje i czerpie z nich dodatkowy dochód oprócz wynagrodzenia za pracę.

Co jeszcze można wziąć pod uwagę, przygotowując rozpiskę kosztów utrzymania dziecka?

Usprawiedliwionymi kosztami utrzymania dziecka mogą być także koszty transportu np. karty miejskiej, paliwa, taksówek. Przykładowo – dziecko chodzi do szkoły w zupełnie innej części miasta niż mieszka lub jest przewlekle chore, a rodzic nie ma samochodu, więc dziecko podróżuje taksówką i komunikacją miejską.

Jak najprościej wyliczyć koszty utrzymania dziecka?

Należy zsumować miesięczne usprawiedliwione koszty utrzymania dziecka to jest: media, żywość, leczenie, edukacja, rozrywka, wypoczynek i podzielić tę kwotę co do zasady na pół.

To prawda, że zwykłe paragony nie są brane pod uwagę?

Paragon jest dokumentem, ale nie jest to dokument imienny. Z paragonu nie wynika, kto zawarł umowę.  Zdecydowanie lepiej, gdy rodzice przedstawiają w sądzie faktury VAT a nie paragony.

Coś nam grozi, jeśli wyjdzie na jaw, że korzystaliśmy z „lewych” faktur i paragonów, pożyczonych od kogoś znajomego?

Zdarza się, że rodzice przedstawią nieprawdziwe faktury VAT. Sąd ma obowiązek ocenić wiarygodność zebranego w sprawie materiału dowodowego. Takich faktur VAT sąd nie powinien wziąć pod uwagę. W praktyce sądowej zdarza się, że rodzice mają trzyletnią córkę a na fakturze VAT widnieją męskie spodnie w rozmiarze L.

Adw. Anna Gręda-Adamczyk, fot. Studio Cynamon Ania Jagielska

Adw. Anna Gręda-Adamczyk, fot. Studio Cynamon Ania Jagielska