Go to content

Nie mów tego, jeśli nie chcesz być w toksycznym związku. 7 zakazanych zdań

Nie mów tego, jeśli nie chcesz być w toksycznym związku. 7 zakazanych zdań
Fot. iStock / Izabela Habur

Jak się bronić przed manipulacją, jak rozpoznać wampira emocjonalnego… Uff, przeczytałam ostatnio mnóstwo takich tekstów. Problem w tym, że często my same manipulujemy, jesteśmy toksyczne, choć nawet tego nie czujemy.

Oto lista najpopularniejszych zwrotów, których czasem używamy. Ktoś ich używa w stosunku do ciebie – jest toksyczny.  Ty ich używasz – też jesteś :).

„Nie, nie jestem zła”

Czujesz coś, a jednocześnie nie wyrażasz tego w jasny i prosty sposób. Ktoś widzi (słyszy) twoje rozdrażnienie, poddenerwowanie, niechęć, jednocześnie nie ma szans na obronę czy wytłumaczenie, bo zamykasz dyskusję komunikatem: nic się nie stało. A przecież się stało. To jest tzw. agresja pasywna, która pokazuje, że ty i osoba z którą jesteś w relacji nie potraficie szczerze rozmawiać o swoich myślach i uczuciach.

„Nie można na tobie polegać”

Uff, nie można bardziej podciąć komuś skrzydeł. Nie można na tobie polegać, czyli jesteś beznadziejny, nie godny zaufania, niewartościowy. W ten sposób sprawiasz tylko, że druga osoba czuje się przytłoczona i dobita. I ma ochotę uciec, albo potwierdzić twoje przekonanie, że nie można na niej polegać.

„Zawsze masz takie negatywne podejście do wszystkiego”

Dopóki dwoje ludzi nie zgadza się porozmawiać o wzajemnych wadach, po to, by stawać się kimś lepszym – krytyka jest tylko i wyłącznie pasywną agresją i nie przynosi dobrego skutku. Ja mam zawsze negatywne podejście do wszystkiego?!! A ty…. i zaczyna się litania oskarżeń. Jeśli mówisz tak komuś, to nie on jest toksyczny ze swoim podejściem, ale ty z tą oceną. Nie rozwiązujesz sprawy, a doprowadzasz do narastania konfliktu.

„Dlaczego ja zawsze muszę to wszystko robić?”

No cóż, prawda jest taka, że nie zawsze musisz, często natomiast chcesz. Nadmierna troska, kontrola, ogarnianie wszystkiego, dbanie o relację nie jest oznaką mądrości i dojrzałości tylko wyrazem niezaspokojonej potrzeby akceptacji i miłości. Coś w stylu: pokażę jaka jestem wspaniała, niezastąpiona, taką muszą mnie kochać. Poza tym im więcej robisz ty, tym mniej pola zostawiasz komuś. Nie rób, odpuść. I sprawdź co się wydarzy.

„Trudno mi uwierzyć w twoją zmianę, już raz zawiodłeś/zawiodłaś”

Wygłaszane surowym, wątpiącym, smutnym tonem. Auć. Nie wierzysz? Przemilcz, szczególnie jeśli ktoś deklaruje przemianę. Poza tym nie jesteś surowym rodzicem tylko partnerem w danej relacji.

W ten sposób li tylko wzbudzamy w kimś poczucie winy. I znów podcinamy skrzydła. Po co się zmieniać skoro ona (on) i tak mi nie wierzy?

„Mam prawo to wiedzieć, bo jestem twoją żoną” (przyjaciółką, siostrą, matką)

Nie, nie masz prawa niczego wiedzieć tylko dlatego, że jesteś żoną, przyjaciółką, siostrą i matką. A nawet jeśli masz, to druga osoba  ma prawo do intymności, granic i dystansu. Które prawo jest ważniejsze? Lepiej tak budować relację, żeby ta druga strona chciała nam o sobie mówić. A tego nie zrobimy przez przymus tylko akceptację i zrozumienie.

„Chcesz się rozstać? Proszę bardzo. Jak ci się nie podoba, do widzenia, poradzę sobie”

Dozwolone tylko, gdy jesteś przed dwudziestką. Wiadomo, że sobie poradzisz, po co to o tym mówić? To zerwanie dialogu i okazanie drugiej osobie lekceważenia. Świadczy też po prostu o bezradności osoby, która to mówi.

Wszystkie konflikty biorą się z niezaspokojonych potrzeb. Jedyną potrzebą człowieka jest bycie akceptowanym, kochanym, potrzebnym. Nie używajmy zwrotów, które uderzają w potrzebę bycia ważnym. Z tego biorą się wszystkie kryzysy w naszych relacjach.