Zapewne słyszałaś już o nieograniczonych korzyściach płynących z opuszczania owej magicznej strefy komfortu. Rozwój personalny, sukces w pracy, poczucie wewnętrznego spełnienia, czerpanie garściami z życia…Wszystko pięknie. Pytanie tylko jak to osiągnąć? Jak, pomimo paraliżującego strachu, zacisnąć dłonie w piąstki i skoczyć w nieznane?
Na te pytania, w swojej nowej książce Reach, stara się odpowiedzieć profesor Andy Molinsky, specjalista od Organizacji zachowania i Psychologii na Brandeis University, w Stanach Zjednoczonych. Molinsky porównuje opuszczenie własnej strefy komfortu z nurkowaniem lub skokiem ze spadochronu. Każdy, kto nigdy wcześniej tego nie robił, będzie odczuwał ogromny strach przed opuszczeniem bezpiecznej bazy, gruntu pod nogami i zagłębieniem się w przerażającą otchłań nieznanych wód. Możemy zamknąć oczy i zmusić się do skoku, choć wtedy najprawdopodobniej, tuż po przekroczeniu pierwszej bariery, wpadniemy w panikę i wrócimy do punktu wyjścia.
Zamiast tego możemy spróbować się do tego przygotować.
Jak opuścić swoją strefę komfortu?
Zamoczyć najpierw palce u stóp. Oswoić się z wodą. Skoczyć z mniejszej wysokości. Krok po kroku zmierzyć się z własnym strachem. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, kiedy powinniśmy opuścić naszą bezpieczną bazę. Podświadomie możemy jednak utrudniać sobie podjęcie tej decyzji, poprzez unikanie. Najczęściej bowiem unikamy po prostu sytuacji, w których nie czujemy się zbyt komfortowo.
Aby wyłączyć ten mechanizm obronny powinniśmy, w pierwszej kolejności, popracować nad naszą autentyczną motywacją. Zadaj sobie pytanie – gdyby dana czynność nie wywoływałaby w tobie lęku, to czy rzeczywiście chciałabyś się jej podjąć? Jeśli odpowiedź brzmi „nie”. Bo, na przykład, skok ze spadochronem w ogóle nie wydaje ci się czymś ekscytującym, albo czymś, co „pasowałoby do ciebie” – w porządku. Pamiętaj jednak, że często mamy tendencje do racjonalizacji własnych obaw. Mówimy „to wcale nie jest dla mnie takie istotne” lub „może spróbuje innym razem”. Szczera odpowiedź przed samą sobą jest kluczem do zrozumienia tego, co powstrzymuje nas przed opuszczeniem naszej strefy komfortu.
Może się bowiem okazać, że tym, co usilnie trzyma cię we własnym kokonie, jest wyłącznie lęk przed konfrontacją. A on zawsze będzie większy niż to, co rzeczywiście może ci się przydarzyć, kiedy podejmiesz ryzyko. Jeśli na przykład na biznesowym spotkaniu boisz się głośno wypowiedzieć, bo jesteś osobą nieśmiałą lub po prostu obawiasz się publicznych przemówień, dla własnego dobra i dobra własnej kariery, powinnaś zmierzyć się z tym strachem. Nie odkładaj niewygodnym spraw na potem. Stawiaj im czoła.
Walcząc z własnymi lękami każdego dnia (nawet tymi pozornie małymi), rośniemy w siłę. I to właśnie ta siła popycha nas w końcu do przekroczenia granicy strefy własnego komfortu. Aby sięgnąć największych skarbów, jakie kryje przed nami prawdziwe życie.
Źródło: psychologytoday.com