Go to content

Prof. Bolesław Samoliński: Polska jest zalergizowanym krajem. Na różne objawy astmy uskarża się 40% populacji, czyli ok. 13 milionów

Fot. iStock

Nie bagatelizujemy alergii. – Niewinny katar, później napady astmy, na końcu przewlekła obturacyjna choroba płuc – choroba śmiertelna. Umiera na nią prawie co dziesiąty Polak, co dziesiąty Europejczyk – mówi prof. dr hab. Bolesław Samoliński, alergolog, otolaryngolog, kierownik Zakładu Alergologii i Immunologii Szpitala Klinicznego przy ul. Banacha w Warszawie oraz Zakładu Profilaktyki i Zagrożeń Środowiskowych, Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Monika Iskandar: Panie Profesorze, alergia potocznie kojarzy się z uczuleniem na jakiś czynnik środowiskowy. Jakie objawy zaliczamy do alergii?

Prof. dr hab. Bolesław Samoliński: Zacznę od tego, że ponad 40% populacji krajów wysoko rozwiniętych cierpi na choroby alergiczne. Najczęściej spotykany jest katar alergiczny, astma, pokrzywka, atopowe zapalenie skóry, uczulenie na pokarmy, reakcje polekowe oraz uczulenie na jady owadów błonkoskrzydłych. Najpoważniejszą chorobą alergiczną jest astma. Wywołują ją czynniki środowiskowe i genetyczne. Środowiskowe to m.in. wirusy, alergeny, leki, pokarmy, warunki klimatyczne. Polska jest zalergizowanym krajem.

Ilu w kraju mamy alergików?

Na różne objawy astmy uskarża się 40% populacji, czyli ok. 13 milionów, licząc, iż jest nas 36 milionów. Na niezdiagnozowaną astmę 5%, co daje ok. 1,5 miliona, ale objawy astmy ma już 12% obywateli, co daje prawie 4 miliony. Dodam, że wśród zwierząt domowych najbardziej uczula kot. Pies zajmuje drugie miejsce. Kot i roztocze kurzu domowego są najwyższymi czynnikami rozwoju astmy. A więc mamy w mieszkaniach dwa alergeny, które prowadzą do rozwoju astmy i ryzyka wielochorobowości, czyli współwystępowania różnych postaci alergii.

Najbliższy nam, zdrowym i chorym, jest kurz domowy. Żyją w nim roztocze, które jednak nie uczulają wszystkich.

Roztocze kurzu domowego żyją głównie tam, gdzie śpimy. W łóżku mają temperaturę, wilgoć i pokarm. Wszystkich tych trzech elementów my im dostarczamy. Gdybyśmy nie spali w tym łóżku, one przestałyby w nim istnieć. Ponad 60%-80% pacjentów z objawami astmy ma uczulenie na roztocze.

Przeprowadziliśmy unikatowe badanie nie na pacjentach, którzy przyszli do poradni, tylko z ogólnej populacji wylosowaliśmy 4783 osoby i zrobiliśmy u nich testy. I okazało się, że u przeciętnej populacji polskiej, aż 24 procent ma uczulenie na roztocze kurzu domowego. Na pyłki tylko 21 procent. A więc okazuje się, że głównym alergenem w Polsce wcale nie są trawy, tak jak przez lata myśleliśmy, tylko właśnie roztocze kurzu domowego. Na drugim miejscu mamy bylicę i brzozę, ale w konkurencji mamy też kota – 12-13 procent uczuleń populacji. Alergen koci jest wszechobecny, ponieważ bardzo łatwo się przenosi. On się przykleja do ubrań, do butów, do włosów. Miałem pacjentkę, dziewczynkę, która w szkole miała napady astmy oskrzelowej. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego ona w szkole choruje. Okazało się, że kolega, z którym siedziała w ławce, miał w domu kota. I ona uczulała się przez tego kolegę właśnie.

Gdzie jeszcze występują roztocze, z czego nie zdajemy sobie sprawy?

Gatunków roztoczy mamy nawet do 30 tysięcy. To są małe stworzenia, żyją głównie w glebie, na roślinach, w spiżarniach, materiałach. Z tych tysięcy gatunków uczula człowieka tylko siedemdziesiąt. A dwadzieścia występuje tak naprawdę w naszym otoczeniu. Wśród nich wspomniane domowe. Inne to np. rozkruszek mączny, który występuje w mące. I potrafi na tyle intensywnie się w tej mące namnażać, że mąka w ogóle nie nadaje się do spożycia. To są roztocze magazynowe. Bywają zmorą dla kogoś, kto pracuje w sklepie, w magazynie. Nie ma uczulenia na mąkę, tylko na występujące w mące roztocze. Tak więc, mając alergię i napady kichania, musimy myśleć w kategoriach ryzyka i bezpieczeństwa. Niewinny katar, później napady astmy, na końcu przewlekła obturacyjna choroba płuc – choroba śmiertelna. Umiera na nią prawie co dziesiąty Polak, co dziesiąty Europejczyk.

Jak i czym uczulają nas te pajęczaki?

W jednym gramie kurzu z łóżka mamy kilka tysięcy roztoczy. To nieprawdopodobne, jak one potrafią się rozmnażać. To nie jest tak, że roztocz nam wpada do dróg oddechowych, bo jest za duży. One uczulają swoimi odchodami. Takie odchody to jest jedna setna milimetra, 10 mikrometrów, czyli pięć razy mniej niż wielkość pyłku trawy. I takie drobne alergeny potrafią przechodzić nam przez nos do oskrzeli. Możemy zabić roztocze, ale zostanie nam alergen w łóżku. Roztocze giną, kiedy jest sucho, przewiewnie. Jedną z najprostszych metod zmniejszenia stężenia alergenów w mieszkaniu jest oczywiście wietrzenie, bez względu na porę roku. Roztocze giną w niskiej temperaturze, ale alergen pozostaje, np. w materacu, poduszce.

Jak możemy skutecznie zwalczać roztocze?

Niektórzy wysypują kawę, przecierają powierzchnie octem. Mydło nie jest tu najważniejsze. Alergen, żeby uczulał, musi się rozpuścić w wodzie. Wtedy możemy go też wypłukać. Są materiały, rekomendowane na produkcję pościeli, które nie przepuszczają alergenu roztoczowego. Jednak wyprana pościel czy odzież bardzo szybko może ponownie stać się siedliskiem roztoczy. Tu z dobrą pomocą przychodzą nam preparaty Allergoff. Ich działanie polega na tym, że łączy w sobie dwie cechy przeciwalergicznego preparatu. Jedna cecha to działanie bezpośrednio na alergen – za pomocą benzoesanu benzylu. A druga – alergen przestaje być lotny, gdyż skleja się. Dopiero kiedy zastosujemy preparat powodujący, że alergen przestaje się unosić, nie trafia do dróg oddechowych i w ten sposób unikamy alergenu. Preparat jest nasz, reprezentuje polską myśl techniczną. Dlatego jesteśmy dumni, bo to jedyny tego rodzaju preparat na świecie.

Dziękuję za rozmowę.

Prof. dr hab. Bolesław Samoliński


Artykuł powstał we współpracy z Allergoff