Wokół pielęgnacji intymnej narosło wiele mitów i nie będziemy cię oszukiwać – część z nich jest podtrzymywana przez koncerny kosmetyczne, ponieważ nasze niezadowolenie z własnych genitaliów i chęć wydawania pieniędzy, by je „ulepszyć”, jest im zwyczajnie na rękę. Na szczęście wiedza jest teraz dostępna dosłownie na wyciągnięcie ręki, możemy więc obalić najpopularniejsze mity. Zobaczcie!
Z naszego doświadczenia wynika, że to najbardziej kontrowersyjny temat, więc usiądź wygodnie i weź głęboki oddech, ponieważ…
- Wystarczy podmywać się raz dziennie samą wodą, gdy nie masz miesiączki ani infekcji intymnej, a częściej (lecz nie bardziej agresywnie, czyli nadal samą wodą) podczas menstruacji i aktywnej infekcji. Naprawdę.
- Jeśli mycie się samą wodą jest dla ciebie nie do wyobrażenia i bardzo chcesz stosować detergenty, wybieraj te z jak najkrótszym składem i bezzapachowe. Możesz też spróbować, jak to jest używać detergentu mniej lub rzadziej, czyli możesz brać nie jedną dużą porcję płynu na dłoń, ale pół porcji. Albo rano podmywać się samą wodą, a po całym dniu płynem (lub odwrotnie) – sprawdź, co ci pasuje, ale pamiętaj, że nie ma potrzeby stosowania żadnego kupnego środka myjącego do higieny intymnej.
ZOBACZ: Kłopotliwe choroby intymne, o których większość z nas nie myśli. Pierwsze objawy łatwo bagatelizować
- Jeśli nie pasuje ci ani sama woda, ani pieniące się środki myjące, możesz rozważyć olejową higienę intymną. „Mycie się” olejem lub przeznaczonymi do higieny intymnej olejkami bardzo różni się od standardowej pielęgnacji, przede wszystkim dlatego, że olej nigdy nie będzie się pienił, ale tak ma być. Olej będzie delikatnie pomagał zmyć naturalne, codzienne wydzieliny gruczołów łojowych (inaczej mastkę lub smegmę: to ta biała, tłusta wydzielina, którą możesz czasem zaobserwować między wargami sromowymi i w okolicy łechtaczki), dzięki którym nie mamy wysuszonej skóry i okolic intymnych. Ale ponieważ w mastce znajdują się też resztki nabłonka i bakterie, to warto od czasu do czasu delikatnie ją zmywać. A jako że smegma jest tłusta, to najlepiej poradzi sobie z nią inny tłuszcz. Możesz stosować do higieny intymnej oleje spożywcze, na przykład olej lniany, wiesiołkowy, migdałowy lub sezamowy (ten ostatni ma też właściwości antygrzybiczne i antybakteryjne), o ile nie jesteś na nie uczulona. Możesz też zastosować w tym celu specjalne olejki do
pielęgnacji intymnej z odpowiednio dobranymi składnikami, by dbały o twoją wulwę. - Absolutnie nie ma potrzeby robienia irygacji (jest to wręcz niewskazane), czyli płukania waginy wodą z prysznica, wodą i mydlinami, octem czy czymkolwiek innym (chyba że twój lekarz prowadzący/ lekarka prowadząca powie inaczej i zaleci lek z apteki do irygacji). Pochwa sama się oczyszcza przez złuszczanie nabłonka i wytwarzanie wydzielin, które możesz zaobserwować na bieliźnie, a „wspomaganie” jej czymkolwiek z zewnątrz będzie sprzyjało wyłącznie podrażnieniom i infekcjom, ponieważ zaburzy równowagę delikatnej mikroflory pochwy.
- Pamiętaj o kierunku podcierania i podmywania się (od przodu do tyłu, nigdy odwrotnie, żeby nie przenieść bakterii kałowych w okolice wejścia do pochwy) i o osuszaniu umytego miejsca. Dla zdrowia intymnego kluczowe jest, by było nam sucho. Jeśli masz aktywną infekcję, do osuszania genitaliów po podmyciu się używaj jednorazowego ręcznika papierowego i pamiętaj, by prać majtki w wysokiej temperaturze.
- Nie używaj na co dzień żadnych chusteczek nawilżanych ani modnego ostatnio nawilżanego papieru toaletowego. To są rozwiązania na wyjątkowe okazje, takie jak podróż czy spanie pod namiotem, a nie do codziennej pielęgnacji. Chusteczki nawilżane i perfumowane (nawet te dla niemowląt) sprzyjają powstawaniu grzybic i infekcji układu moczowego.
Najważniejsze, co musisz wiedzieć o higienie, to to, że im więcej się myjemy, tym bardziej zaburzamy delikatną mikroflorę miejsc intymnych. I to właśnie z tego powodu najczęściej kobiety trafiają do ginekologów z objawami infekcji. Nadmierna higiena sprawia, że wyjaławiamy sobie pochwę, w której poza tak zwanymi dobrymi bakteriami (czyli pałeczkami kwasu mlekowego) bytuje szereg innych mikroorganizmów, żyjących na co dzień w symbiozie. Gdy ją zakłócimy, zaczną się namnażać inne bakterie (najczęściej Gardnerella vaginalis), prowadzące do bakteryjnej waginozy, której leczenie może trwać nawet kilka miesięcy, gdyż najpierw trzeba pozbyć się nadmiaru „złych bakterii”, a następnie odbudować mikroflorę pochwy. Zatem w tym wypadku mniej znaczy więcej, a szczęśliwa pochwa to
taka, której nie przeszkadzamy nadmiernie w samooczyszczaniu się i dbaniu o wewnętrzną równowagę.
Jak zmienia się pochwa z upływem lat? To powinna wiedzieć każda kobieta
KREMY, BALSAMY I SMAROWANIE MIEJSC INTYMNYCH
Tu cię może zaskoczymy, ponieważ po serii porad typu „tego nie używaj, nie ma takiej potrzeby”, pojawia się zachęta, by jednak smarować okolice sromu czymś delikatnie natłuszczającym. Dlaczego?
- Dzięki natłuszczaniu delikatnej skóry sromu tworzymy barierę mechaniczną między wargami sromowymi a majtkami. Nasze ciało na co dzień się poci, miejsca intymne też, a cały dzień ściśnięcia majtkami może sprzyjać odparzeniom i podrażnieniom. Tłusty krem lub balsam będzie tworzył naturalną izolację w tych trudnych dla wulwy warunkach.
- Wraz z wiekiem spada ilość estrogenów, co z kolei wpływa na spadek poziomu kolagenu w skórze, na jej wiotczenie i wysychanie. Dotyczy to skóry na całym naszym ciele, od twarzy, szyi i dekoltu po srom. Jeśli należysz do osób, które smarują twarz kremem, i czujesz, że twoja skóra tego potrzebuje, smaruj również okolice sromu. To taka sama część ciała, jak każda inna (a nawet delikatniejsza niż cała reszta), więc okaż jej czułość i zainteresowanie. Możesz używać ulubionego oleju (zob. fragment wyżej na temat olejowej higieny intymnej) lub poszukać innego produktu – byle jak najdelikatniejszego – i masować się kilka razy w tygodniu, bez wprowadzania kremu/balsamu do pochwy, oczywiście. Twoja wulwa będzie ci wdzięczna. W określonych przypadkach, szczególnie u kobiet z niedoborami estrogenów, zaleca się również stosowanie kremów z hormonami dopochwowo.
Świnia, pochwa i pomidor. 8 tajemnic dotyczących kobiecego ciała, o których nie wszyscy słyszeli
Fragment pochodzi z książki Eweliny Tyszko-Bury i Kamili Raczyńskiej-Chomyn “ONA. Zdrowie, seksualność, ćwiczenia mięśni dna miednicy”, która ukaże się 23 lutego nakładem wydawnictwa ZNAK.
- DR HANNA SZWEDA – specjalistka położnictwa i ginekologii. Obszarem jej szczególnego zainteresowania jest uroginekologia – szeroko pojęta patologia dna miednicy, diagnostyka i kompleksowe leczenie. Klinicystka i wykładowczyni akademicka, z empatią obejmuje pacjentki holistyczną opieką.
- EWELINA TYSZKO-BURY – osteopatka, fizjoterapeutka. Dzięki swojej pracy nauczyła się słuchać kobiecego ciała. Od dziewięciu lat zgłębia tajniki pracy z pacjentkami z problemami ginekologicznymi. Ma to szczęście, że kocha to, co robi. Współautorka książki “ONA. Zdrowie, seksualność, ćwiczenia mięśni dna miednicy”.
- KAMILA RACZYŃSKA-CHOMYN – edukatorka seksualna, instruktorka treningu mięśni dna miednicy, doula i autorka projektu Dobre Ciało, w ramach którego pomaga kobietom wrócić do siebie po trudnych zdarzeniach, jak poronienie lub doświadczenie przemocy i na nowo cieszyć się własnym ciałem. Wspiera kobiety w poszukiwaniu przyjemności i radości płynącej z eksplorowania ich seksualności. Współautorka książki “ONA. Zdrowie, seksualność, ćwiczenia mięśni dna miednicy”.