Go to content

Plażowicze z piekła rodem. 10 nadmorskich koszmarów, których nie chcesz spotkać na urlopie

fot. ewg3D/iStock

Długo czekałaś na wymarzony urlop, od miesięcy ćwiczyłaś z Chodakowską, by na plaży bez kompleksów zaprezentować się w nowym kostiumie, wreszcie nadeszło lato – można jechać! Morza szum, ptaków śpiew, jasne słońce i gorący piasek – masz zamiar wypocząć, opalić się na mahoń i mieć super wakacje. Pod warunkiem, że twojego odpoczynku nic nie zakłóci – i wcale nie mówimy tutaj o chimerycznej pogodzie nad Bałtykiem! Bo na plaży człowiek człowiekowi potrafi być prawdziwym koszmarem, a savoir vivre to dla niektórych coś zupełnie obcego.

Mój jest ten kawałek piasku

Czyli znany już wszem i wobec parawaning. Walka o kawałek piasku bywa zacięta, a rozkładanie parawanów i kopanie dołków dla całej rodziny jest niczym stawianie zasieków i tworzenie wałów obronnych. Mój jest ten kawałek piasku i biada każdemu, kto naruszy wyznaczone terytorium! Z drugiej strony, nie ma się co dziwić, jak świat światem każdy z nas marzy o własnym M…

Miłosne igraszki

Wprawdzie jeden z popularnych drinków nazywa się „Sex on the beach”, ale niech nie będzie to dla nikogo motywacją i zachętą do działania. Środek plaży, z dzieciakami bawiącymi się na brzegu, rodzinami odpoczywającymi na kocyku i tysiącem obcych osób dookoła, to z pewnością nie jest miejsce na ćwiczenia z zakresu sztuki kochania i publiczne manifestacje swojej witalności. Jeśli komuś za gorąco, lepiej przenieść się w bardziej ustronne miejsce, tym bardziej, że i strażnicy prawa na takie zachowania nie patrzą przychylnie.

Rodzicielski luz

W wakacje, wiadomo, zasad jest mniej, luz, blues i ogólne rozpasanie. I popieram, każdemu należy się odpoczynek i nieco spuszczenia z tonu, ALE! Gdy dzieciaki sypią piachem, biegają po rzeczach innych osób, oblewają wodą, drą się jak opętane, ryczą wniebogłosy, biją inne dzieciaki lub niszczą czyjąś własność, to na litość boską, odklej się rodzicu od koca, przerwij swój słoneczny smażing i zareaguj! Urlop, czy nie, z obowiązku wychowania dziecka nikt cię nie zwalniał.

Fot. iStock/ Imgorthand

Fot. iStock / Imgorthand

Disco Polo live

„Weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon, a w nim dziewczyna” – taka piosenkę pamiętam z ostatnich wakacji nad Bałtykiem (potem było coś o świni, wódce i tłustym bicie). Piosenki disco polo nad morzem atakują zewsząd – w lokalnych restauracjach, sklepikach, na straganach przy promenadzie – i trudno od nich uciec. Współplażowicz z małym, ale głośnym radyjkiem jest prawdziwym utrapieniem, zwłaszcza, gdy wasze muzyczne upodobania są zupełnie inne. Wyjścia są dwa: możesz poddać się disco-atmosferze i razem z rudą tańczyć jak szalona albo uciekać jak najszybciej i jak najdalej. Z doświadczenia wiem, że wszelkie negocjacje i prośby sensu nie mają.

Publiczny pedicure

Doceniam dbałość o higienę i estetykę stóp, ale szaleństwa z obcinaczem do paznokci, nożyczkami i pilniczkiem nie pasują mi do obrazu sielskiego, leniwego dnia na plaży. Lepiej takie rzeczy załatwiać przed wyjściem z domu, niż siedząc na kocyku strzelać w ludzi leżących obok odłamkami paznokci.

Była plaża, jest śmietnisko

Bo kosz za daleko, bo nie ma go wcale, bo wiatr zwiał papierek, bo to naturalne, szybko się rozłoży- wytłumaczeń można znaleźć wiele, jednak śmiecenia na plaży nie usprawiedliwia nic. Niektórzy są tak sprytni, że nie poprzestają na zwykłym zostawieniu papierków, ale swoje śmieci głęboko zakopują. A potem ty rozciągasz się leniwie na kocu, a pod plecami zamiast piasku czujesz butelkę, puszkę i karton po soku. Zgroza!

fot. MBPROJEKT_Maciej_Bledowski/istock

Morska toaleta

„Mamo, siku!” – woła kilkuletni chłopczyk. „Idź szybko do wody” odpowiada mu mama. Takie dialogi to nic nadzwyczajnego, bowiem gro plażowiczów traktuje morze jak wielką łazienkę. Ot, stanę tam, gdzie woda sięga do pasa i nie zważając na kąpiących się obok i pobliskie toalety na skraju plaży, załatwię swoje potrzeby. To się nazywa pełna symbioza z naturą!

Głośne Polaków rozmowy

Polityczne dysputy, rubaszne żarty i ploteczki z osobistego podwórka niemal wykrzyczane na pół plaży, to jeszcze nic złego. Najgorsze są głośne komentarze dotyczące obserwowanych osób. O pupach, biustach, niedopasowanych strojach, figurach, postępowaniu wobec dzieci i partnerów, fryzurze, tatuażach i widocznych bliznach – dla gapiących się i obgadujących nie ma tematów tabu. Ja mam dla takich osób jeden komentarz – nie twój interes, pilnuj własnego kocyka!

Puszczanie dymka

Zapewne puszczanie dymka przy szumie morskich fal i pod ciepłymi promieniami słonecznymi jest przyjemne, ale – uwaga!- nie dla każdego. Gdy leżymy tak koc w koc, parawan w parawan, młodzi, starzy, grubsi i chudsi, z dziećmi, z psami lub solo, pomyślmy o sobie nawzajem. Rozumiem, że nałóg, że się nie da nie palić i nawet mewy, piasek i muszelki nie pomogą o fajkach zapomnieć, ale czy naprawdę nie można na te kilka chwil nikotynowego zaciągnięcia odejść na bok? Czy nie można petów zgrabnie po plażowaniu zapakować i wyrzucić do kosza, zamiast zakopywać je w piasku i zostawiać dla potomnych?

Zabawa z procentami

Do abstynencji nikogo namawiać nie zamierzam, jedynie proszę o umiarkowanie i zachowanie chociaż minimum klasy. Zimne piwko za parawanem to nic złego, pod warunkiem, że nie będzie to od razu sześciopak, który z miłych, sympatycznych i rozluźnionych turystów zamieni nas w pijanych, irytujących i głośnych natrętów. A potem zamiast słonecznego selfie, które można wrzucić na fejsa i miłych wspomnień z wakacji, zostaje nam wstyd, hańba i wyrzuty sumienia.