Nikt nas – kobiet, nie uczy, że powinniśmy być doceniane za to kim jesteśmy, a nie za to, co robimy. Nikt nie mówi, że powinniśmy być dobrze traktowane, że słowa pogardy, umniejszanie nam, nie jest czymś, co często stanowi dla nas normę. Nikt nie powtarza – bądź dumna z tego, że jesteś kobietą i pamiętaj, że zasługujesz na więcej. My swojej wartości szukamy w oczach mężczyzn, nadal to ich akceptacja stanowi dla nas punkt zaczepienia, by zacząć myśleć o sobie dobrze. To właśnie dlatego, często wchodzimy w toksyczne relacje, tkwimy w związkach, z których nie potrafimy się wyplątać.
Trzy smutne powody, dla których tkwimy w toksycznych związkach
Standard zachowania mężczyzn jest niepokojąco niski
Faceci w naszym społeczeństwie muszą być silni, odporni na stres, dobrze zarabiający. Nie mogą ulegać emocjom, okazywać słabości. Nadal są tak wychowywani. Tymczasem często traktują innych, jakby byli wyzuci z jakiejkolwiek inteligencji emocjonalnej, zwłaszcza kobiety. Czytam męskie komentarze, że kobiety są głupie, że same nie wiedzą, czego chcą, że powinny wrócić do garów, a nie bawić się w niezależność. Przeraża mnie to, bo wyznacza standard tego, jak myślą faceci (na szczęście nie wszyscy), wyznacza ich totalnie niski poziom. I to dlatego nadal zachwycają nas mężczyźni zajmujący się dziećmi, wieszający pranie, sprzątający mieszkanie i dbający o poczucie bezpieczeństwa swojej partnerki.
Kobiety uczą się nie zwracać na siebie uwagi
Te niskie oczekiwania dotyczące zachowania mężczyzn, byleby był, byleby zmywarkę wypakował, dzieci zawiózł do szkoły i od czasu do czasu odkurzył mieszkanie, sprawiają, że od kobiety oczekuje się, żeby nie były zbyt wymagające. Stąd ta wszechobecna krytyka naszej niezależności, potrzeby bycia szanowaną, podziwianą i ważną. Nie chcemy już ustawiać siebie na końcu łańcucha pokarmowego i za to obrywamy toksycznymi związkami, bo nadal o naszej wartości świadczy facet u boku, a my tak bardzo boimy się pokazać, że go nie potrzebujemy, tolerujemy jego zachowania, ciągnąc nas same w dół. Chociaż bywamy silne i odważne, nadal pokutuje w nas przekonanie, że to on ma rację, że my jesteśmy problematyczne, emocjonalne.
Stajemy się emocjonalnymi opiekunkami
Nie ma co ukrywać, że w związkach, to my – kobiety, wykonujemy kawał emocjonalnej pracy. Jesteśmy empatyczne, liczymy się z emocjami innych, pomagamy partnerowi radzić sobie z jego uczuciami. Pokutuje w nas mit, że faceci kompletnie nie radzą sobie z emocjami, że potrzebują nieustannie naszego wsparcia. To nieprawda. To tylko kwestia chęci pracy nad sobą i zrozumienia siebie. Faceci często mają to w nosie, bo przecież my za nich to zrobimy, wytłumaczymy. To prowadzi do tkwienia w związkach, które zamiast dawać nam radość, tylko krzywdzą.
Dlatego tak ważne jest, abyśmy podążały za swoim moralnym kompasem. Podczas gdy inni mogą wywierać na nas presję tworzenia związków na siłę, my powinniśmy pamiętać o jednym – o szacunku do samej siebie. Jeśli ktoś ci mówi: „Nie przesadzaj, on jest w porządku, w końcu nie bije i nie pije” – zaufaj swojej intuicji, ty wiesz najlepiej, jak się czujesz i co czujesz. Jeśli węzeł, który zaciska się na twoim żołądku, jest nie do zniesienia, nie ignoruj go. Jeśli nie jesteś szczęśliwa, jeśli źle się czujesz, nie powinno mieć dla ciebie znaczenia, co myśli ktoś inny.
A jeśli masz problem ze sobą, nie potrafisz rozpoznać, czy jesteś źle przez partnera traktowana, włóż swoje buty bliskiej osobie – mamie, przyjaciółce, siostrze i zastanów się, czy byś chciała, by one były w związku, w którym ty dzisiaj jesteś.