Chciałabym wierzyć, że każda z nas wie wszystko na temat łechtaczki. No bo jak możemy wymagać od facetów, żeby dobrze znali naszą anatomię, skoro my same mamy dość duże braki? Wydaje nam się, że wystarczy sam fakt, że łechtaczka istnieje i że dzięki niej można zaliczyć niesamowity orgazm. Ale to, jak jest zbudowana i co powinno wzbudzić nasz niepokój, to już już jest inna kwestia. Mniemam, że wiele z nas ma pewne braki.
Jakiś czas temu na portalu Daily Mail opublikowano wyniki ankiet, przeprowadzonych przez firmę „Canesten”. Wynika z nich, że około 54 proc. kobiet nie jest zaznajomionych ze swoimi miejscami intymnymi. Aż 62 proc. nie wie, gdzie dokładnie mieści się pochwa. Czy to nie są przerażające dane?
Odnośne łechtaczki… może nam się wydawać, że to jest to „cudowny guziczek”, za pomocą którego można osiągnąć podniecenie. Wielu mężczyzn też tak uważa, więc już na początku intymnego zbliżenia lecą do niej z paluchami. Jakby samo pocieranie, szczypanie czy lizanie działało jak wciśnięcie guziczka. Błąd. Jeśli nie jesteśmy choć trochę podniecone, takie praktyki spowodują tylko i wyłącznie ból i negatywne wspomnienia. Dlatego jak zawsze konieczna jest najpierw odpowiednia stymulacja… naszej głowy. Tam rodzi się podniecenie, nie między nogami.
Sprawdź, czy wiesz wszystko na temat łechtaczki!
Budowa
Łechtaczka jest większa niż nam się wydaje. Guziczek, który widzimy to tylko maleńki fragment. Tak naprawdę sięga ona aż do ujścia pochwy – wewnątrz naszego ciała rozgałęzia się na dwie odnogi, jednak nie mieści się w pochwie. Ani też pod cewką moczową, a kawałeczek nad. Co ciekawe, „odnogi”, które dochodzą do pochwy, tworzą słynny punkt G. To dlatego orgazm z jego stymulacją bywa tak potężny!
Czy wiesz, że łechtaczki mogą różnić się wielkością? Jak podaje Cosmopolitan, niektóre mogą wielkością przypominać… średnie korniszony. I nic w tym dziwnego. Mogą też być nieduże jak groszek czy fasola. Swoją anatomię trzeba zaakceptować. Chyba, że coś w czasie seksu boli. Wtedy konieczna jest konsultacja ginekologiczna.