Go to content

Jesteśmy niedopasowani. On woli rano, ja wieczorem. On chce szybko, ja powoli. Czy mamy szanse „zgrać się” w łóżku?

Waniliowy seks
Fot. iStock/Waniliowy seks

„Pojęcie dopasowania seksualnego opiera się na założeniu, że obie strony lubią w seksie to samo albo aktywności komplementarne. Dopasowanie jest wtedy, gdy obie osoby lubią seks o tej samej porze dnia. Wtedy, gdy jedna jest w łóżku raczej dominująca, a druga raczej uległa. Albo wtedy, gdy obie mają potrzebę urozmaicania życia seksualnego i tak samo często proponują w łóżku nowe aktywności.

Gdy jedna osoba preferuje poranny seks, a druga wieczorny, jedna jest dominująca, a dla drugiej dynamika dominacji i uległości nie jest tym, czego szuka w seksie, gdy jedna osoba znacznie częściej proponuje coś nowego niż druga – wtedy może pojawiać się interpretacja niedopasowania”, pisze w książce „Warsztaty intymności dla par” autorka Agnieszka Szeżyńska, certyfikowana coachką intymności i edukatorka seksualności dla dorosłych.

Autorka zwraca uwagę, że wielu z nas może wpaść w taką pułapkę myślenia, że jeśli uznajemy, że jesteśmy dopasowani – to nie ma po co gadać, bo jest cudownie. Ale jeśli nie ma między nami dopasowania – tak już mamy, trzeba cierpieć, i tyle. Takie podejście do dopasowania seksualnego sprawia, że wiele par nie zaczyna rozwiązywać swoich problemów.

Szeżyńska przytacza taką obrazową historię: „Dajmy na to, że Damian bardzo lubi chodzić na spacery do lasu i uwielbia wtedy prowadzić długie, głębokie rozmowy o sensie życia. Izie spacerowanie po lesie kojarzy się raczej z latem i wakacjami, nie ma potrzeby znajdować na nie czasu w ciągu typowego tygodnia pracy. Gdyby to ona miała wybierać, w sobotnie popołudnie pewnie zdecydowałaby się raczej na wspólne posiedzenie nad jakąś wodą, choćby sadzawką w parku. Damian woli chodzić niż siedzieć i preferuje naturalny chaos lasu od równo sadzonych krzewów parkowych. Iza i Damian mogą uznać, że są niedopasowani, próbować przekonywać się wzajemnie, co jest lepsze, i żądać od siebie nawzajem zmian preferencji. Mogą zacząć chować urazę, gdy druga osoba, zamiast spędzić czas razem, decyduje się wykorzystać go tak, jak woli, na przykład ze znajomymi. Mogą też jednak zadać sobie pytanie o to, jak w ich relacji stworzyć przestrzeń dla obojga takich, jacy są. Czego każde chce, to już wiedzą. A na co każde jest gotowe się zgodzić?

Tu przychodzi z pomocą rozróżnienie na „ochotę” i „gotowość”. Damian ma ochotę na spacer po lesie. A czy jest gotowy posiedzieć nad wodą? (…) Iza ma ochotę na posiedzenie nad wodą. A czy jest gotowa na spacer po lesie? (…) Pytanie o to, na co są w stanie się zgodzić w dane sobotnie popołudnie, może pomóc im ustalić wersję, która pomogłaby im spędzić razem czas i zachować poczucie więzi.

Jeżeli Iza i Damian nie będą upierać się, że ich więź zależy od tego, czy w sobotnie popołudnia mają jednoczesną ochotę na dokładnie to samo („marzenie o fuzji”), tylko zamiast tego zaplanują kolejne weekendy tak, by każde z nich dostało od drugiego jakąś formę zadowalającego obie strony wsparcia w spełnieniu potrzeb, wtedy ich wspólne „tak” poszerzy się o podarunki, które sobie przekażą. (….) Iza w podarunku dla Damiana pójdzie z nim na spacer po lesie, a potem trochę jeszcze posiedzą na jakieś polance. Damian w podarunku dla Izy posiedzi z nią nad sadzawką w parku, a siedząc, porozmawiają o sensie życia.”

 

Dwa rodzaje podarunków

„Są dwa rodzaje podarunków, twierdzi Agnieszka Szeżyńska. „Takie, w których robisz coś z ciałem drugiej osoby, i takie, w których dajesz jej dostęp do swojego ciała. Możesz pociągnąć kogoś za włosy podczas seksu nie dlatego, że sama / sam masz nieodpartą ochotę właśnie to zrobić, ale dlatego, że wiesz, iż druga osoba ogromnie to lubi. Możesz dać się pociągnąć za włosy nie dlatego, że ciągnięcie cię za włosy sprawia, iż mdlejesz z rozkoszy, ale dlatego, że wiesz, iż druga osoba uwielbia to robić.”

Dawanie podarunków

Kiedy Szeżyńska pomaga swoim klientom rozpracowywać ten temat, jednym z powtarzających się pytań jest: „Czy mam gotowość dać ten podarunek, bo rzeczywiście mam w sobie wewnętrzną zgodę na to, czy dlatego, że druga osoba tego chce?”.

Nasze pragnienia nie powstają i nie istnieją w całkowitym oderwaniu od innych ludzi. Autorka książki wyszczególnia trzy ważne punkty:

1. Iza może dać sobie czas na tę decyzję, nie musi wiedzieć od razu. Może zdecydować, że nie ma takiego podarunku do przekazania, i jej odpowiedź będzie brzmiała „nie”. Ta odpowiedź ma prawo w przyszłości się zmienić lub nie. Iza może też zdecydować, że ma taki podarunek do przekazania, a w trakcie przekazywania go zorientować się, że jednak nie, i wtedy nastąpi natychmiastowa pauza (…). Pozwolenie sobie na zmianę zdania w przyszłości może ułatwić znalezienie odpowiedzi, bo nie szukamy czegoś, co ma być ostateczne i wyryte w kamieniu.

2. W podjęciu decyzji Izie może pomóc kontakt z ciałem. Poczucie bezpieczeństwa to coś, co ma swój wymiar fizjologiczny – wiecie to, jeżeli kiedykolwiek zdarzyło wam się, że ze strachu serce podskoczyło wam nagle do gardła, jakaś część ciała zaczęła drżeć, zaczęło wam się zbierać na mdłości albo oddychanie nagle stało się jakieś trudniejsze. Kiedy nie wiecie, czy macie do przekazania dany podarunek, czy nie, skierujcie uważność na reakcje swojego ciała. Czy jest zrelaksowane, czy gdzieś pojawia się jakieś napięcie? Co mówi wasz oddech o tym, jak się macie? Co mówią mięśnie, brzuch, gardło?

3. Jeżeli jest wahanie i niepewność, to lepiej dać sobie więcej czasu na znalezienie odpowiedzi niż spieszyć się z podarunkiem.

 

Przyjmowanie podarunków

Narracja o altruizmie i zakazie egoizmu w seksie sprawia, że dla wielu osób, z którymi Szeżyńska rozmawia, dawanie podarunków jest znacznie łatwiejsze niż przyjmowanie ich.

„Przyjmowanie podarunków oznacza zaufanie drugiej osobie, że potrafi dbać o swoje granice i będzie dawać tylko to, co rzeczywiście ma do dania. Skąd mamy wiedzieć, że tak jest?

Nabieramy tego przekonania, słysząc, jak nam odmawia, i rozmawiając z nią o tym, jak doświadcza swoich potrzeb i granic w seksie. Jeżeli nie mamy tego rodzaju doświadczeń, o takie zaufanie może być trudno. Ciężko je wypracować również wtedy, gdy wiemy, że same / sami nie potrafimy dbać o swoje granice i dajemy podarunki, których tak naprawdę nie mamy do dania. Jeżeli nie ufamy w tym zakresie samym sobie, to jak mamy zaufać komuś innemu? Jak zwykle więc zaczynamy od siebie: od dawania podarunków w zgodzie ze sobą i odmawiania, gdy podarunek miałby przekroczyć nasze granice”, pisze coachka intymności.

 

Więcej  informacji w linku tutaj!