Pamiętam, jak z okazji trzydziestych urodzin stworzyłam sobie listę trzystu marzeń, które chciałabym zrealizować w życiu. To były różne drobiazgi, ale i wielkie rzeczy – począwszy od wycieczki do Zakopanego (ostatni raz byłam w dzieciństwie), przez tatuaż na udzie, aż po zakup mieszkania. I choć minęło od tamtej pory zaledwie kilka lat, 70 proc. planów już zrealizowałam. Takie „check listy” to dobra sprawa. Dają radość, nakręcają do działania i pobudzają wyobraźnię.
A gdyby tak stworzyć listę miejsc, w których warto uprawiać seks? Nie tylko po to, by móc się potem chwalić znajomym (to chyba domena facetów), że się człowiek bzykał na tylnim siedzeniu taksówki czy w łazience podczas koncertu, ale przede wszystkim po co, by przeżyć coś niesamowitego, ekscytującego, dziwnego, a co za tym idzie – by ożywić swoje życie seksualne.
Wiadomo, co jest najgorsze w seksie – rutyna. Seks co drugi dzień, zawsze wieczorem, zawsze w tym samym łóżku i po zdjęciu tej samej, wygodnej piżamy. Całowanie, seks oralny, ty na plecach, on na tobie, potem zmiana. Średni czas? 10 minut. A według statystyk to i tak całkiem nieźle.
Listę miejsc, w których seks nabierze pikanterii warto sporządzić wspólnie. Już samo planowanie, rozmyślanie i wymyślanie będzie niezłą grą wstępną. Poza tym pozwoli uwzględnić potrzeby i fantazje was obojga. Minus? Czasem można się pokłócić, pojawia się zazdrość. Dlaczego? Bo jak on mówi: „To może zapisz seks w twoim starym, dziecięcym pokoju u rodziców”, a ty odpowiadasz, że już to w życiu zaliczyłaś, to przez moment robi się nieprzyjemnie 😉 Działa to też w drugą stronę i momentami ma swoje plusy.
Tak czy siak – lista miejsc, w których warto uprawiać seks może być nieskończenie długa. Nie ma co ograniczać się do 5-10 pozycji (może je zaliczyć w miesiąc przy odrobinie samozaparcia haha). Jeśli nie macie pomysłu, a po głowie chodzi wam tylko „seks w salonie” (o matko…), to mam inspirującą listę. Enjoy!