Go to content

„Mamy do siebie pretensje. Ja – że on w seksie nie okazuje mi miłości, On – że ja nie realizuję jego fantazji”

fot. Artem Peretiatko/iStock

Wiele par martwi się, że tak zwana „niezgodność seksualna” oznacza koniec ich związku. Ale niedopasowanie seksualne nie różni się tak bardzo wbrew pozorom od innych różnic w relacjach, takich jak nieporozumienia dotyczące finansów lub obowiązków domowych.

Obalmy mit o idealnym dopasowaniu seksualnym

Zdecydowanie bliżej rzeczywistości jest stwierdzenie, że z naszymi indywidualnymi temperamentami, fantazjami erotycznymi, doświadczeniami i przekonaniami nt. seksualności jesteśmy wszyscy niedopasowani seksualnie, a zgranie się w łóżku wymaga czasu i negocjacji. Co więcej niezgodność seksualna nie musi być problemem permanentnym. Nasze potrzeby w łóżku i poziom pożądania zmieniają się z czasem i uwarunkowane są m.in stanem zdrowia czy sytuacją życiową tj. ciąża czy opieka nad chorym rodzicem.

Większość par w pierwszym okresie zakochiwania się w sobie, kiedy poziom serotoniny spada, uprawia częsty i namiętny seks, co sprzyja cementowaniu więzi. Potem często ujawniają się różnice między partnerami, ktoś potrzebuje uprawiać seks kilka razy w tygodniu, a partner raz na miesiąc. W innym układzie problemem jest podejście do eksperymentów – jedna strona marzy o seksie w plenerze, a druga nie wyobraża sobie wyjść poza sypialnię.

Czy przy takim rozdźwięku jest szansa na porozumienie? Psychoterapeuta David Schnarch proponuje spojrzeć na problem niedopasowania seksualnego jako punkt wyjścia do pracy nad zróżnicowaniem się partnerów i stworzeniem wzorców, które paradoksalnie pozwolą parze na większą bliskość. Klinicysta uważa, że problemy z poziomem pożądania mogą albo być przyczyną emocjonalnego klinczu, którego doświadcza większość par w długoletnich związkach, tak ja ta opisywana na forum:

„Mam problem ze sobą i z mężem (razem prawie 10 lat). Nie układa nam się w łóżku, można powiedzieć od zawsze. Dziś jesteśmy na etapie pretensji do siebie. Ja, że On przez seks nie wyraża żadnych uczuć, nie pokazuje mi, że mnie kocha, tylko traktuje przedmiotowo. Chodzi zazwyczaj o zwykle, mechaniczne bzykanie. On, że nie realizuję jego fantazji, jestem sztywna, nie lubię nowości (np. przebieranek). Dla mnie jedno wyklucza drugie. Żadna rozmowa nie przynosi rozwiązania, tak jakby jedno drugiego nie rozumiało”.

Zjawisko to zachodzi również, gdy jeden z partnerów naciska drugą stronę na częstszą aktywność seksualną. Wymuszanie presji jednak nie powoduje, że pomiędzy kochankami jest więcej namiętności, wręcz przeciwnie – strona, która ma „mniejsze potrzeby” nie ma motywacji do zmian. Obie strony są nieszczęśliwe. Często kończy się to zdradą albo wzajemną urazą, która niszczy związek również na innych polach.

Tym, co proponuje Schnarch, to rozpoczęcie pracy budowaniem odrębności każdej ze stron, tak aby za wszelką cenę uniknąć zlania się ze sobą partnerów. To częsty przypadek par, które tak bardzo chcą dzielić wspólnie swoje pasje, wolny czas, spotkania ze znajomymi, że zaczynają przypominać rodzeństwo albo kumpli, którzy siedzą w dresach z piwem przed telewizorem. Przez otoczenie takie pary postrzegane są jako zgrane i bardzo zżyte ze sobą. Jednak w takim przypadku trudno wykrzesać namiętność, która potrzebuje przecież tęsknoty i tajemnicy.

Czyli, aby wyjść z emocjonalnego klinczu w związku, trzeba się odkleić od swojego partnera oraz przyjąć, że relacja (seksualna) wymaga ciągłej negocjacji i wyobraźni, aby szukać różnych form zaspokojenia w parze. Jeśli jednak to niedopasowanie uwiera, to przed podjęciem decyzji warto przyjrzeć się swojej hierarchii potrzeb. Czy osobowość, zachowanie, wspólne życie z partnerem rekompensuje mniejszą satysfakcję z życia seksualnego, czy jednak nie jestem w stanie zgodzić się na kontynuowanie związku, pamiętając jednak, że „idealny kochanek” to raczej kwestia wspólnej pracy niż szczęścia.

Niedopasowanie seksualne może również dotyczyć kwestii anatomicznej, np. kiedy penis jest zbyt duży, długi albo zbyt cienki. Samantha, bohaterka „Seksu w Wielkim Mieście”, kiedy penis jej partnera był zbyt gruby, próbowała bezskutecznie rozwiązać problem, paląc marihuanę. W rzeczywistości zdarza się to rzadko, ponieważ pochwa jest rozciągliwa i elastyczna. Niemniej, jeśli rozmiar członka uniemożliwia satysfakcjonujące współżycie, warto zwrócić się do seksuologa, który zaproponuje pozycje zwiększające obustronną satysfakcję.

***
Klaudia Latosik i Olga Żukowicz – absolwentki seksuologii klinicznej na UAM w Poznaniu, edukatorki seksualne osób dorosłych. Klaudia i Olga prowadzą Srebrny Warkocz, gdzie wspieramy, pomagamy i edukujemy osoby dorosłe w rozwoju pozytywnej seksualności. Zapraszamy na naszego bloga: https://srebrnywarkocz.pl/seks-w-parze/