Go to content

Katarzyna Kucewicz: Nierzadko cechy kata i ofiary są wymieszane w obu partnerach. Dlatego ani jedno, ani drugie nie kłamie, kiedy mówi: „Byłem ofiarą w związku”

Nierzadko cechy kata i ofiary są wymieszane w obu partnerach. Dlatego ani jedno, ani drugie nie kłamie, kiedy mówi: „Czułem się ofiarą w tym związku”. W niektórych relacjach zachodzi dynamika, która charakteryzuje się szybkim przejściem od silnej namiętności w toksyczną relację, w której partnerzy tkwią latami, nie potrafiąc się rozstać. Takie osoby najczęściej nie umieją stawiać granic i ich trzymać. Paradoksalnie właśnie na początku to ich do siebie zbliża. Opowiadają więc, że wszystko między nimi „wybuchło” i nie potrafili się powstrzymać, bo wydarzenia działy się między nimi samo i w zawrotnym tempie. Dlatego czasem mówi się, że jeśli odczuwasz silną chemię wobec jakiejś osoby, uciekaj – tłumaczy psycholożka Katarzyna Kucewicz nawiązując do sprawy Amber Heard vs. Johnny Depp.

Śledziłaś na żywo proces Johnny’ego Deppa i Amber Heard w Wirginii?

– Nie śledziłam. Jednak w dzisiejszym świecie trudno nie czytać doniesień dotyczących procesu dekady, jak go nazywano. Był jawny i transmitowany on-line, więc nie dziwię się, że wiele osób w zaczęło go oglądać jak telenowelę albo reality show w typie „Big Brothera”. To było coś jak igrzyska na żywo, dające codziennie rozrywkę. Mieliśmy tam ciekawe wielowymiarowe postaci, kontrowersyjne zeznania, zwroty akcji. A ponieważ nierzadko ludzie mają tendencję do wydawania werdyktów na podstawie kilku zasłyszanych faktów, wielu szybko skonstruowało swoją opinię na temat tej pary. Często na podstawie fragmentów wypowiedzi przeskakujemy do konkluzji: kto jest winny, a kto jest ofiarą tej sytuacji? Myślimy czarno-biało, filtrując informacje przez osobiste doświadczenia.

Jako terapeuta par wiem, że podczas pierwszej sesji można odnieść czasem mylące wrażenie, że jedna z osób z pewnością jest katem, a druga ofiarą. Na podstawie krótkiej rozmowy nie sposób jednak postawić konkretnej diagnozy. Dopiero wsłuchując się dłużej w daną narrację pary, może okazać się, że oboje są odpowiedzialni za złą kondycję związku, a ich reakcje nie są tak czarno-białe.

Nie powiesz nam, kto – twoim zdaniem – jest winien Amber czy Depp?

– Jeśli terapeuta decyduje się na taką ocenę na podstawie nagłówków z gazet, to jest to zwyczajnie niekompetentne i przypomina wróżenie z fusów. By zdiagnozować na przykład zaburzenia osobowości, trzeba zrobić wywiad z pacjentem oraz przeprowadzić kilka specjalistycznych testów. Diagnostyka jeszcze bardziej komplikuje się, gdy dochodzi wątek uzależnienia od używek: narkotyków i alkoholu. Środki psychoaktywne zniekształcają sposób myślenia, a tym samym rzutować na czyjeś zachowanie. Z mojego doświadczenia terapeuty par wynika, że bardzo często obie strony wchodzą w role zarówno ofiar, jak i katów w związku. Kiedy tak się dzieje, to oboje ponoszą odpowiedzialność za toksyczną więź.

Czy słyszałaś, że po tym procesie, kiedy Johnny Depp przyznał: „Tak byłem ofiarą przemocy domowej” zaczął rosnąć w siłę ruch #metooman?

– To jest bardzo ciekawe zagadnienie. Myślę, że my nadal mamy duży problem z patrzeniem na mężczyzn jako na tych, którzy też mogą być ofiarami molestowania, krzywdy, nadużycia ze strony partnerek czy żon. Stereotypowo obsadzamy ich zawsze w roli katów. Natomiast jest pewien procent panów, którzy naprawdę są ofiarami kobiecej agresji fizycznej i psychicznej. Co gorsza, kompletnie nie potrafią sobie z nią radzić. Czasem nawet nie zauważają, że są jej ofiarami, bo tak bardzo czują się zawstydzeni, że nie chcą dopuszczać do siebie myśli, że dzieje im się przemoc.

Kobiety potrafią stosować przemoc werbalną, wyzywając mężczyzn od: nieudaczników, debili, idiotów. To przemoc?

– Kiedy w moim gabinecie pojawia się pacjent, który opowiada o takiej sytuacji, pytam go: „Czy pan nie uważa, że w domu stosowana jest wobec pana przemoc psychiczna?”. On zazwyczaj odpowiada: „No, bez przesady, jaka przemoc? Moja żona zachowuje się tak tylko, jak ma PMS albo kiedy jest zestresowana, albo kiedy coś jej nie wyjdzie”. Więc ja dalej pytam: „To, co byłoby taką prawdziwą przemocą psychiczną? Co musiałaby zrobić pana żona, by uznał pan to za przemoc psychiczną?”. Wtedy pada: „Uderzyć mnie”. „Ale to przecież jest przemoc fizyczna, a nie psychiczna”, mówię. Pacjent zazwyczaj chwilę milczy i krok po kroku uzmysławia sobie, że: „Faktycznie, jednak moja żona stosuje przemoc psychiczną, bo przekracza moje werbalne granice do samego końca”.

Co dzieje się dalej?

– Zwykle mężczyzna zaczyna bronić swoją partnerkę i tłumaczyć jej zachowanie czynnikami zewnętrznymi. Oraz szuka winy w sobie. Myśli: „Co ze mnie za facet? Powinienem stanąć na wysokości zadania i nie dać jej wejść na głowę”. To w ogóle jest bardzo typowe dla wszystkich ofiar przemocy, nie tylko mężczyzn. Ofiary gwałtu myślą przecież: „Mogłam założyć dłuższą spódnicę i nie iść przez las”.

Wytłumaczmy, czym jest przemoc psychiczna?

– To uporczywe nękanie, wyzwiska, straszenie kogoś, gaslighting, karanie milczeniem, notoryczne wywoływanie poczucia winy. Oczywiście, że podczas kłótni sporadycznie padają przekleństwa czy raniące sformułowania – większość z nas niestety nie potrafi się kłócić bez agresji. Swoją drogą warto się tego nauczyć, chociażby praktykując NVC, czyli komunikację bez przemocy.

 

Ale jeśli sporadyczność przechodzi w nawyk i eskaluje, wówczas możemy tak związek nazwać przemocowym. Wracając do samej przemocy – jeśli osoba nie ma żadnego hamulca i notorycznie rzuca przekleństwami w partnera albo kilka razy w miesiącu zatrzymuje samochód na poboczu i każe mu wysiadać w szczerym polu, albo nęka go telefonami i SMS-ami w pracy, albo zabiera mu całą pensję i sama nią dysponuje, to właśnie jest przemoc psychiczna.

Czym ona różni się od biernej agresji?

– Bierna agresja nie jest bezpośrednim atakiem. Nie jest szarpaniem, czy przeklinaniem. To jest przemoc w białych rękawiczkach. Niektóre osoby są mistrzami w manipulowaniu czy wzbudzaniu lęku za pomocą gestów, słów, mimiki czy nawet milczenia. Jeśli ktoś nie odzywa się do ciebie za karę wiele godzin albo przestaje odbierać twoje telefony, albo ustawicznie przerywa seks i nie mówi, dlaczego się wycofuje. I one też mogą powodować dotkliwe szkody emocjonalne np. depresję, zdecydowane obniżenie nastroju, spadek poczucia wartości, kompletną dezorientację.

Skąd w ogóle bierze się przemoc w związkach?

– Geneza przemocy ma wiele źródeł. Były np. takie badania, które dowiodły, że przemoc stosują ci, którzy sami doświadczyli jej w dzieciństwie. Osoby, które nie potrafią inaczej wyrażać swojej złości, pretensji niż poprzez przemoc, często odtwarzają to czego sami doświadczyli jako dzieci, czasem nieświadomie.

Nierzadko nieumiejętność trzymania kontroli i ujarzmiania swoich impulsów może być spowodowana stosowaniem używek. Czasami jest też tak, że w parze konflikt narasta, bo brakuje dialogu, a małe nieomówione konflikty eskalują w stronę coraz większej agresji i w efekcie przemocy.

Kiedy zazwyczaj ofiary budzą się z letargu i chcą przerwać swoją męczarnię?

– Najczęściej przebudzanie następuje, dopiero gdy dochodzi do jakiegoś nieszczęścia albo do rękoczynów lub kiedy ofiara widzi, że ta przemoc dotyka nie tylko jego, ale też dzieci, babcię, teścia, czy zwierzęta. Na ogół przemoc łatwiej zobaczyć, kiedy dotyczy innej osoby. Łatwiej zareagować w obronie innych niż siebie. Pamiętam pacjenta, który dopiero gdy zobaczył, że żona kopie ich psa i wyżywa się na nim, zrozumiał, że tak samo postępuje z nim.

Jednak mężczyźni będący ofiarami przemocy nadal czują się zagubieni i nie wiedzą, do kogo mogliby iść po pomoc. Boją się też wezwać policję, z obawy, że zostaną wyśmiani. Znam sytuację, kiedy pacjent zgłosił na policję przemoc domową i usłyszał: „Co? Nie umie się pan obronić przed żoną? Taki wielki facet!” Choć chcę podkreślić, że teraz wiele rzeczy zmienia się na plus, bo policjanci przechodzą szkolenia, by nie fundować ludziom wtórnej traumatyzacji.

Niestety nadal brakuje uważności na przemoc – a już zwłaszcza wobec mężczyzn, za mało jest uświadamiających kampanii społecznych (to się tyczy też zjawiska przemocy wobec kobiet moim zdaniem). A przecież społeczeństwo powinno tak samo wspierać mężczyzn, jak i kobiety w tak kryzysowej sytuacji życiowej.

Dlaczego często w toksycznych związkach nie ma wyraźnego podziału na kata i ofiarę? Odnoszę wrażenie, że Amber i Johnny oboje zachowywali się przemocowo wobec siebie.

– Nierzadko cechy kata i ofiary przenikają się u obojga partnerach. Dlatego ani jedno, ani drugie nie kłamie, kiedy mówi: „Czułem się ofiarą w tym związku”. W niektórych związkach zachodzi taka dynamika, która charakteryzuje się szybkim przejściem od silnej namiętności w toksyczną relację, w której partnerzy tkwią latami, nie potrafiąc się rozstać. Takie osoby najczęściej nie umieją stawiać granic i ich trzymać. Paradoksalnie właśnie na początku to ich do siebie zbliża. Opowiadają więc, że wszystko między nimi „wybuchło” i nie potrafili się powstrzymać, bo wszystko działo się między nimi samo i w zawrotnym tempie. Dlatego czasem mówi się, że jeśli odczuwasz silną chemię wobec jakiejś osoby, uciekaj.

Dlaczego?

– Jeśli nowo poznana osoba staje się naszą obsesją i mamy wrażenie, że zatracamy się w miłości to często jest to niebezpieczne. Często ta namiętność przejawia się wzlotami i upadkami, kłótniami i seksem na zgodę, awanturami i namiętnością. Jeśli ktoś wzbudza w nas takie huśtawki, a my w to wchodzimy, to najprawdopodobniej dlatego, że dana osoba porusza w nas ślady dziecięcych deficytów. Wyjątkowo silna, szalona fascynacja nie jest zdrową miłością i nie jest zdrową fascynacją drugim człowiekiem. Ta polega na tym, że przy danym człowieku czujemy się bezpiecznie i stabilnie. A w namiętności często tej stabilności nie ma – jest niepewność, ranienie, pogrywanie ze sobą. To na początku może być ekscytujące, ale z czasem niestety staje się preludium do przemocy i robienia sobie nawzajem krzywdy.

 


Katarzyna Kucewicz – psycholożka i psychoterapeutka. Na instagramie: psycholog_na_insta, autorka poradników psychologicznych i setek artykułów eksperckich. Współprowadzi w Warszawie ośrodek psychoterapii INNER GARDEN. Należy do Polskiej Federacji Psychoterapii.

Katarzyna Kucewicz, fot. Szymon Szcześniak