Go to content

Jestem „tą drugą”. Uwierz, kochanie twojego męża boli jak cholera

fot. max-kegfire/iStock

Nie wiem, co sobie myślałam. Być może w ogóle nie myślałam. Ale z jakiegoś powodu skończyłam w związku z żonatym mężczyzną.

Cztery lata temu pokiwałabym tylko głową na myśl o człowieku oszukującym swojego partnera. O kobiecie sypiającej z żonatym mężczyzną też nie miałabym najlepszego zdania, mówiąc oględnie. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak to się stało. Na początku był moim współpracownikiem. Pracowaliśmy razem na odległość nad projektem. Szczerze mówiąc, na początku nie mogłam znieść tego człowieka.

Błagałam szefa, by przydzielił mi do zespołu kogoś innego. „Nie da się z nim pracować” – mówiłam. Niestety, był nieugięty.

Powoli, w czasie, gdy pracowaliśmy razem, nasze rozmowy pogłębiały się. Niespodziewanie zaczął wydawać się miły, inteligentny i czasami troskliwy. Nie patrzyłam na niego jak na kogoś innego niż współpracownika, a w najlepszym razie dobrego kolegę. Potem zaczął opowiadać mi o swoim trudnym związku. Mówił, nie bez żalu, że jego związek się kończy – nie było już między nimi prawdziwego uczucia.

Potem przeniósł się do mojego miasta z powodu naszej pracy i nagle zamieszkał zaledwie kilka przecznic ode mnie. Pewnego dnia spotkaliśmy się na kawie, aby omówić nasz najnowszy projekt. Od słowa do słowa, zanim zdałem sobie sprawę, co się dzieje, wylądowaliśmy w hotelu. Potem odbywaliśmy razem podróże służbowe. Jednak te podróże były znacznie mniej biznesowe, niż osobiste.

Zanim dowiedziałem się, co się dzieje, byliśmy w pełnym związku.

Z jednej strony było to ekscytujące i zabawne. Ale, podobnie jak wszystko, co dotyczy romantycznych spotkań, nasz przypadkowy związek przerodził się w coś znacznie głębszego. A potem zdałam sobie sprawę, że go kocham.

Kiedy siadamy do kolacji w knajpie kilka km od naszego rodzinnego miasta, kelnerka podchodzi, aby odebrać nasze zamówienie na drinka. On zamawia nam obojgu wino, a ja uśmiecham się do niego. Kilka chwil później widzę, jak jego wzrok przesuwa się w stronę okien, które wychodzą na ruchliwą ulicę, i widzę, że zauważa parę wchodzącą do restauracji. Wyraźnie wygląda na zaniepokojonego i widzę, jak usiłuje wyjąć pierścionek z kieszeni.

Wybiegamy z knajpki do samochodu. „Bardzo mi przykro”, mówi. Powstrzymując łzy, mówię: „W porządku, chcę po prostu wrócić do domu”. On niewiele mówi, ja też nie. W drodze do domu łzy zaczynają się lać. Nie mogę się dłużej powstrzymać.

Mimo że nigdy nie myślałam o wspólnej przyszłości, fakt, że nie mamy na nią szans niespodziewanie łamie mi serce. Jednak potrzebuję więcej. Martwię się, że on zadzwoni do mnie i zerwie. Łapię powietrze. Co ja tu do robię? Dlaczego robię to sobie?

Nie mam już myśli, że opuści żonę. W głębi duszy wiem, że tak się nie stanie. Jest po prostu zbyt wiele powodów, dla których musi zostać.

Wiem, że muszę się od niego odciąć. Ale kocham go. Nikt nigdy nie mówi ci, jak bardzo boli bycie tą drugą kobietą. Dni, w których nie rozmawiam z nim, sprawiają, że wierzę, że w końcu naprawił z nią wszystko i skończył ze mną. Potem dzwoni do mnie, mówi swoje słodkie słówka i jak ryba, znów jestem na haku.

Kiedy nie dzwoni po tamtym incydencie, obawiam się, że to już koniec. Prawie się z tym godzę. To jest to, na co zasługuję. Następnego dnia dzwoni mój telefon. Na początku wspomina o nowym projekcie w pracy. Ale zanim rozmowa się skończy, zapewnia mnie, że kocha mnie z całego serca. „Może następnym razem pojedziemy nieco dalej” – mówi.

  • „Tak, to brzmi dobrze.” Uśmiecham się na myśl o tym, że zobaczę znów. Rozłączamy się i nagle znowu płaczę. Płaczę za jego żonę. Płaczę za siebie. I płaczę, ponieważ nagle zdaję sobie sprawę, że narażam swoją przyszłość… na nic.

Bycie drugą kobietą nie jest łatwe. Dzwonię do szefa i pytam ją o proces składania wypowiedzenia. Niepewnie wyjaśnia mi wszystko. Następnie wysyłam aplikacje i CV do pięciu innych firm.

Dzwonię do niego i proszę o spotkanie. „Nie, nie teraz. Jestem z nią”. Wysyłam mu e-maila z informacją, że to koniec. Kochanie czyjegoś męża stało się zbyt trudne do zniesienia. Mówię mu, że życzę jemu i jego żonie wszystkiego najlepszego. Proszę mojego szefa o nowego partnera, dopóki mój czas w firmie się nie skończy. Chce wiedzieć dlaczego. Mówię mu, że nie mogę i nie będę już z nim pracować.

Wysyła mi wiadomości pięć razy dziennie. Dzwoni do mnie przy każdej nadarzającej się okazji. Ale nie mogę już tego ciągnąć. Moje serce jest w rozsypce. Po cichu mówię jego żonie, jak bardzo mi przykro – mimo że nie słyszy mojego wewnętrznego dialogu. Mówię jej, że wiem, że ją skrzywdziłam. I że kochanie jej męża boli mnie jak cholera.