„Nie mogę zrozumieć, dlaczego ona wciąż jest z tym palantem, zamiast już dawno kopnąć go w dupę. Taka mądra babka, a pozwala, żeby ją tak traktował” – powiedziała P. bardzo wzburzona po rozmowie z naszą wspólną znajomą. Cóż, i ja nie mogę się nadziwić, po znałam S. jeszcze zanim związała się z tym nowym facetem. Zawsze silna, pewna siebie, dobrze zorganizowana i ambitna. Dziś kura domowa, usługująca swojemu partnerowi i przyjmująca z powagą wszystkie wyzwiska. Gdzie się podziała tamta dziewczyna?
Łatwo przychodzi nam kręcenie głowami z niedowierzaniem. Ocenianie czyichś wyborów i poddawanie ich w wątpliwość. „Bo ja nigdy bym sobie na to nie pozwoliła”. „Bo mi się to w głowie nie mieści”. „Bo jak można nie widzieć, że on jest skończonym dupkiem”. „Bo ile można wybaczać, tłumaczyć sobie i wierzyć, że kiedyś się zmieni”. Wszystkie jesteśmy mądre, gdy patrzymy z boku. I zawsze pierwsze do udzielania mądrych rad. Zapominamy, że to nie nasze emocje i uczucia. To nie nasze zależności, powiązania, układy, potrzeby i traumy.
Dlaczego mądre kobiety pozostają w relacji, która działa na nie destrukcyjnie? Dlaczego pozwalają sobą pomiatać i nie szukają pomocy? Powodów jest sporo, a każdy z nich wymaga wsparcia specjalisty, nie przemądrzałej przyjaciółki, która tylko wywraca oczami i wciąż nie może się nadziwić, jak to możliwe. Co więcej, znajoma ta sama często uwikłana jest w toksyczny związek, choć nie widzi tego u siebie.
No właśnie. Bo dzięki pewnym mechanizmom obronnym możemy „nie widzieć”. Oszukać samą siebie, znaleźć pozytywy. Po co? By przetrwać.
„Wierzę, że on się zmieni”
K. wie, że jest oszukiwana. Przynajmniej jeszcze jakiś czas temu to dostrzegała. Dziś jakby przymyka oko. Tak wiele razy czuła się zdezorientowana, że już całkiem przestała pewne rzeczy analizować. Nie ma między nimi takiej bliskości jak kiedyś. Brakuje też zaufania. Ale ona wciąż ma nadzieję, że jeśli będzie dawać z siebie dużo, on w końcu się zmieni. Instynktownie stara się ratować resztki uczucia, żeby zapewnić sobie stabilizację i bezpieczeństwo. Wierzy, że ciężka praca się opłaci.
„Jestem nikim”
Ł. związała się z narcyzem, który systematycznie dawał jej do zrozumienia, że jest nikim. Już nie pamięta czasów, gdy odnosiła sukcesy, spełniała się zawodowo, realizowała swoje pasje i marzenia. Wszystko to, z punktu widzenia jej faceta zawsze było mało istotne. Od spektakularnych sukcesów był on. Ł. nie szuka innego faceta, bo jest przekonana, że nikt nie zechce takiej kobiety, jak ona. I w sumie to cieszy się, że ma chociaż jego.
„Nie wiem, czy mam rację”
M. zawsze twardo stąpała po ziemi. Miała zdolności analityczne, szybko potrafiła stworzyć głowie listę plusów i minusów. Związała się jednak z facetem, który lubił dominować i kontrolować. To on miał zawsze ostatnie słowo. On decydował, on stawiał warunki. Robił też coś strasznego – manipulował. Tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, M. powoli traciła wiarę w swoją wewnętrzną mądrość.
„Boję się”
Partner A. jest wyjątkowo toksycznym człowiekiem. Wie, gdzie uderzyć i uderza. Doskonale zna jej słabości i wie, że szwankuje u niej samoocena. Często więc utwierdza A. w przekonaniu, że do niczego się nie nadaje. Gdy ta momentami łapie kontakt z rzeczywistością i prosi o szacunek, on próbuje ją zastraszyć. Mówi, że odejdzie i zabierze jej dzieci. Wyjedzie z nimi daleko i ona już nigdy ich nie zobaczy. Strach powoduje, że A. traci umiejętność logicznego myślenia.
„To ze mną jest coś nie tak”
N. jest klasyczną ofiarą „gaslightingu”. Latami doświadczała prania mózgu, aż w końcu uwierzyła, że on nie jest złym człowiekiem. To z nią jest coś nie tak. To ona niewłaściwie interpretuje jego zachowanie, wyolbrzymia i wiecznie się czepia. On chce dla ich związku jak najlepiej. Dlatego też kontroluje jej myśli i postrzeganie rzeczywistości. Potrafi tak nią manipulować, że traci rozum.
„Potrzebuję go do życia”
W. została zdradzona. Dowiedziała się o tym, a mimo wszystko nie odeszła. Postanowili zawalczyć o swój związek. Chodzili razem na terapię. Traumatyczne oświadczenie sprawiło, że przywiązała się do swojego męża jeszcze bardziej. On wiedząc, że ona nigdy nie odejdzie, pozwala sobie na coraz więcej. Notorycznie ją oszukuje i zdradza, ignoruje jej potrzeby. Więź, która się między nimi wytworzyła, przypomina nieco tę między katem i ofiarą. W. już nie wyobraża sobie życia bez niego.
Zanim znów powiesz swojej przyjaciółce, że jest kretynką, ugryź się w język.
„Jesteś godna szacunku, miłości, wsparcia i ochrony. Pomogę ci, tylko mi pozwól”.
To powinna usłyszeć.
Na podstawie: Your Tango