„Tęsknię za nią każdego dnia, ale nie mogę powiedzieć, żebym ją obwiniał. Nie mogłem jej dać tego, na co zasługiwała”.
Rozwód to jedno z najbardziej stresujących wydarzeń w życiu człowieka. Wiele osób traktuje go też jako osobistą porażkę, coś, w co zainwestowali czas i emocje, a co nie wyszło. Wyrzucamy sobie błędy, niedopatrzenia, płaczemy nad straconą szansą, nad miłością. Czasem też żałujemy tego kroku. Statystyki mówią, że 1 na 4 mężczyzn żałuje, że jego małżeństwo się rozpadło. Patrząc z perspektywy, wiedzą, że mogli temu zapobiec i że nie było to wcale tak nieosiągalne, jak się w tamtym momencie wydawało. Czego mężczyźni żałują po rozwodzie? Jakie błędy widzą po latach? Czy chodzi tylko o to, że stracili miłość? Nie. Sprawdźcie.
Czego mężczyźni żałują po rozwodzie? 9 rzeczy, które rozwodnicy dziś zrobiliby inaczej i być może uratowaliby małżeństwa:
1. „Żałuję, że nie poprosiłem o pomoc”
– Kiedy mieliśmy problemy, tak wiele osób oferowało nam pomoc – mówi Rafał, 39-latek z Krakowa. – Piłka była po naszej stronie, wystarczyło ją podnieść i odbić, czyli zadzwonić i poprosić o rozmowę, mediacje, pomoc. Myślę, że oboje z żoną byliśmy winni myślenia, że musimy sami rozwiązać nasze problemy. Dlatego nie skorzystaliśmy z ofert pomocy. Dziś jestem niemal pewien, że to aroganckie zachowanie było gwoździem do trumny naszego związku. A warto było choć spróbować – dodaje Rafał.
2. „Chciałbym być bardziej bezbronny”
– Poznałem swoją żonę, kiedy byłem profesjonalnym fotografem. Miałem pieniądze, fajny samochód, pewność siebie, wszystko. Po ślubie straciłam pracę – wspomina Paweł, 27-latek z Rybnika. – Za wszelką cenę jednak próbowałem trzymać fason i nie dać jej, a raczej sobie – teraz to wiem – możliwości pomyślenia nawet, że jestem od niej gorszy. Nie mogłem się pogodzić z tą sytuacją, ale też nie pozwalałem sobie na okazanie słabości. Okopałem się więc na swoich pozycjach, nie dając sobie pomóc. Zachowałem całkiem niezłą fasadę, ale naprawdę walczyłem w środku, szczególnie z moją tożsamością. Wiem, że mnie obserwowała, wiedziała, co się dzieje, ponieważ zawsze proponowała rozmowę. Ale ja zawsze mówiłem: Nie. W końcu zmęczyła się tym i od tego momentu zaczęło się kręcić jak kula śniegowa. Nie umiała mi już zaufać.
3. „Żałuję, że nie potrafiłem stawić czoła naszym problemom z intymnością”
– Nasze życie seksualne strasznie się pogorszyło po tym, jak urodziły się dzieci. Po prostu przestało istnieć. Przez chwilę żadne z nas o tym nie rozmawiało, chociaż oboje wiedzieliśmy, że nie jest dobrze. A potem, pewnego dnia, w końcu o tym wspomniała – opowiada Sławek, 33-letni mechanik samochodowy. – Część mnie była właściwie zadowolona, że to zrobiła. Karty zostały odkryte. Ale potem zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak to naprawić i wtedy poczułem się urażony i niepewny. Nie mogłem sobie poradzić z urażoną męskością. Rozstaliśmy się nie z powodu problemu, tylko z powodu mojej niechęci do rozwiązania go. Dramat.
4. „Żałuję, że nie ustaliłem granic z moimi teściami”
– Moi teściowie byli najgorsi – przyznaje Kamil. – Natrętni. Niegrzeczni. Protekcjonalni. Byli jak bohaterowie filmu. Naprawdę wierzę, że celowo zrujnowali moje małżeństwo, ponieważ mnie nie lubili i uważali, że ich córka mogła trafić lepiej. Gdybym od początku był bardziej asertywny, myślę, że mógłbym uratować ten związek. Byłoby to na początku trudne i nieprzyjemne, ale czuję, że dałoby to mojej byłej i mnie przestrzeń, której potrzebowaliśmy, aby naprawdę pracować nad naszym związkiem. Pobraliśmy się dość młodo, więc nie mam pewności, że dalibyśmy radę. Ale tak, źli teściowie. Powinienem był zmienić zamki pierwszego dnia.
5. „Szkoda, że nie zamieszkaliśmy razem przed ślubem”
– Mówią, że małżeństwo zmienia ludzi, ale myślę, że to rzeczywiste bycie ze sobą na co dzień naprawdę wydobywa z ludzi to, co najgorsze. Moja była i ja nie zamieszkaliśmy razem, dopóki się nie pobraliśmy. Spędzaliśmy czas u siebie nawzajem, więc myśleliśmy, że wiemy, w co się pakujemy. Wydawało nam się, że damy radę żyć ze swoimi zwierzakami, złymi nawykami i innymi rzeczami. Ale, człowieku, to było zupełnie coś innego! Dziś wiem, że potrzebowaliśmy tego okresu próbnego. Nawet jeśli oznaczałoby to, że zerwiemy. Lepiej wcześniej niż później i po ślubie za 150 000 zł, prawnikach rozwodowych i tak dalej. Prawda? – mówi Krzysztof.