Słyszmy jesień, myślimy: katar, kaszel, gorączką i grypa. Nic miłego, a nieuniknionego. Otóż niekoniecznie. Jesiennym przeziębieniom można zapobiec i wcale nie biec w tym celu do apteki.
Trzy warunki
Fakt, naturalne sposoby potrzebują czasu i cierpliwości oraz systematyczności. Trzy słabe punkty współczesnych rodzin. Bo jak znaleźć czas,gdy trzeba wrócić do pracy, kolejne L4 na dziecko nie wchodzi w grę. Cierpliwość – tym bardziej, bo jak być cierpliwym w oczekiwaniu na ozdrowienie. Chcemy szybko i skutecznie, a że za dwa tygodnie jesteśmy w tym samym stanie. Cóż, taki organizm. Ważne, żeby nas medykamenty jak najszybciej postawiły na nogi. Zatem systematyczności też nam brak, bo na trzy dni może i nam jej starczy, ale na siedem?
Tymczasem naprawdę można inaczej. I jestem tego żywym przykładem, który śmierdzi czosnkiem, cebulą i… nie choruje. Ba, nikt u mnie w rodzinie nie choruje. I jasne, że każdy jest inny, że odporność różna, ale jak możemy już o nią zadbać, to dlaczego tego nie zrobić?
Jak z reklamy
Pozwólcie sobie tej jesieni na inny sposób działania w walce z przeziębieniem. Ha, zabrzmiało jak jesienne hasło reklamowe. Tyle tylko, że tych sposobów nikt nie reklamuje, a szkoda.
No więc idąc tropem reklamy wyobraźcie sobie dom, do którego tuż na pograniczu lata i jesieni – aura widoczna za oknem – raz deszcze, raz słońce, wchodzi rodzina z zakupami. Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, tryskający energią. Widzicie to? Zaczynają rozpakowywać zakupy, z torby wyciągają miód, czosnek, świeży majeranek, a w tle pojawia się hasło: „My już się przygotowaliśmy na jesienne przeziębienia, a ty?” Tymczasem właśnie w telewizji słyszę, że „lek niewłaściwie stosowany zagraża…” I żeby nie było, nie jestem jakąś propagatorką naturalnych metod leczenia przeziębień. Uważam jednak, że jeśli możemy czemuś zapobiec lub zmniejszyć ryzyko infekcji, to czemu nie skorzystać. Oczywiście wszystko w ramach zdrowego rozsądku, bo komuś z utrzymującą się wysoką gorączką nie odważyłabym się aplikować jedynie syropu z cebuli, czy buraków.
Majeranek i olejek
Chcesz spróbować? Jeśli tak, to proponuję wybrać się na zakupy, by w domu mieć pod ręką olejek eukaliptusowy lub miętowy, którym można skropić poduszkę przed snem. Taka inhalacja może pomóc przy zwykłym katarze. Jeśli do kataru przyłącza się kaszel warto olejkiem posmarować sobie nawet klatkę piersiową. Moim dzieciom i sobie samej przy wczesnej fazie przeziębienia wstawiałam do pokoju na noc zaparzony majeranek do inhalacji. Tu ważna jest cierpliwość, której nie powinno zabraknąć przy odgrzewaniu lub parzeniu na nowo ziół. Do inhalacji można też wykorzystać rumianek i szałwię. My trwaliśmy przy majeranku, innych nie wypróbowywałam.
Chyba jednak najważniejsze, to od pierwszej słoty, czy chłodnego dnia zadbać o odporność organizmu czy to swojego, czy innych członków rodziny. U nas panuje zasada podawania domowych syropów przez jeden tydzień w miesiącu. Najczęściej wieczorem, bo jednak zapach, który zostawia czosnek czy cebula lepiej zachować w czterech ścianach niż wynosić chociażby do szkoły.
Można na próbę przygotować syrop z cebuli lub buraków (tego akurat nigdy nie robiłam). Kroisz drobno, zasypujesz cukrem i czekasz, aż warzywo puści sok. Warto chociaż raz dziennie, a przy oznakach przeziębienia nawet kilka razy dziennie wypijać po kilka łyżek.
U nas w domu przyjął się syrop z czosnku. Czosnek kroję drobno (około półtorej główki), wyciskam sok z dwóch cytryn, zalewam niemal dwoma szklankami letniej wody i dodaję miód, najczęściej do smaku, by syrop każdemu smakował. Moich synów do picia nie muszę namawiać, a sama, gdy czuję się gorzej sięgam po tę miksturę. Nie wiem, na ile taki witaminowy zestaw działa na organizmy moich dzieci i na mnie. Jedyne, co mogę powiedzieć, że w przypadku choćby zaczątku kataru, jedynie na nim się kończy. Kiedy jestem już słaba, ból gardła i głowy mnie dopada, zjadam kanapkę z czosnkiem. Dla niektórych to ekstremalne. Ale dla nas skuteczne.
I to właściwie wszystko. Naturalne sposoby na przeziębienie? Może nie brzmi fachowo, jak ulotka rozpuszczalnych tabletek na przeziębienie, ale nie wiem, czy czasami nie bywa bardziej skuteczne. Spróbujcie w tym roku. Przezornie. Koszt niewielki, może jeszcze przed przeziębieniem zdążycie zrobić syrop (a to raptem 20 minut pracy i chociaż godzina odstania i wstawienia zapasu do lodówki). W końcu niczym nie ryzykujecie, a może i nawet możecie zyskać ciut więcej zdrowych dni najbliższej jesieni.