„Wyobraź sobie ból, który narasta stopniowo, aż w końcu dnia staje się nie do zniesienia. Łykasz środki przeciwbólowe, żeby przetrwać w pracy. Wieczorem z nich rezygnujesz, żeby nie niszczyć wątroby – i ból znów narasta. Dosłownie zwijasz się na kanapie. Wyobraź sobie, że nie ma już mowy o spontanicznym seksie, bo w pewnym momencie ból podczas współżycia okazuje się nie do zniesienia. Elektryczny, zabijający podniecenie w sekundę. Masz straszne poczucie winy. Trafiasz z partnerem do seksuologa, potem już sama do gastrologa, bo oprócz tego, że boli cię brzuch, masz wzdęcia. Robią ci usg, gastroskopię. Nikt nie wie co ci jest.
W końcu trafiasz do ginekologa i słyszysz prawdziwą diagnozę – endometrioza. Po powrocie do domu wpisujesz w Google ten termin. Natychmiast pojawia się strach, czy będziesz mogła mieć dzieci. Dowiadujesz się, że kobiet takich jak ty jest bardzo dużo, bo aż 10 procent. Oznacza to, że co dziesiąta twoja koleżanka zmaga się z podobnymi dolegliwościami. Wiele z nich o tym nie wie”.
O leczeniu endometriozy rozmawiamy z doktor Agnieszką Konca, specjalistą ginekologiem położnikiem, w trakcie specjalizacji z onkologii ginekologicznej ze szpitala Św. Zofii oraz z FertiMedica Centrum Płodności w Warszawie.
Iwona Zgliczyńska: Dlaczego warto rozmawiać o endometriozie?
Agnieszka Konca: Ponieważ pacjentki, które trafiają do gabinetu ginekologa, często przez lata próbują zdiagnozować, co im dolega. Były już u lekarza pierwszego kontaktu, gastroenterologa, urologa nawet seksuologa. Czują się sfrustrowane, niezrozumiane. Ktoś im powiedział, że histeryzują. Jeden lekarz zdiagnozował zespół jelita drażliwego, drugi nietolerancje pokarmowe. A prawda jest taka, że jakość codziennego życia takich kobiet jest poważnie obniżona. One cierpią, szukają lekarza, który w końcu pomoże. Ale mimo swoich starań, ciągle nie wiedzą, co im dolega.
Jak czuje się na co dzień pacjentka z endometriozą?
Niech pani sobie wyobrazi, że ma bardzo bolesne miesiączki. Do tego czuje pani ból podczas oddawania moczu i stolca. Kiedy zaczyna pani współżyć, natychmiast pojawia się przeszywający ból. Zwłaszcza tuż przed, w trakcie miesiączki i drugiej fazie cyklu. Wtedy też mogą pojawić biegunki, wzdęcia oraz uporczywy ból w dole brzucha. Warto też podkreślić, że nie wszystkie objawy muszą występować u jednej pacjentki. Czasem przychodzą kobiety, które skarżą się tylko na bolesne miesiączki, a po badaniu okazuje się, że przyczyną jest właśnie endometrioza.
Jak silny jest ten ból?
Niektóre pacjentki opowiadają, że odczuwają tak silny ból, że unikają współżycia. Zdarzają się kobiety, które permanentnie biorą zwolnienie z pracy w pierwszym dniu miesiączki. Niektóre twierdzą, że nie są w stanie normalnie żyć: bawić się czy uprawiać sportu. Nie mogą o niczym innym myśleć. Ale uwaga – dolegliwości bólowe nie zawsze muszą być tak nasilone. Ta choroba niestety bywa przewrotna: czasem u pacjentki, która mówi, że odczuwa niewielki ból, stwierdzamy zaawansowaną endometriozę. Albo odwrotnie: ból jest silny, a zaawansowanie choroby – niewielkie.
Opisane przez panią doktor objawy faktycznie są w stanie z życia zrobić piekło. Ale może powinnyśmy zacząć od tego, co to w ogóle jest endometrioza?
Macica jest jak gruszka, którą w środku wyścieła właśnie endometrium. To jest taka specjalna gąbczasta warstwa, która przygotowuje się na przyjęcie zarodka. Tuż po miesiączce jest cienka. W kolejnych dniach cyklu pod wpływem hormonów zachodzą zmiany i staje się ona na tyle gruba, by przyjąć zarodek. Jeśli nie dojdzie do zapłodnienia, to w trakcie miesiączki endometrium złuszcza się i razem z krwią jest wydalone na zewnątrz. I teraz sprawa najważniejsza – musi pani wiedzieć, że endometrium ma prawo być tylko w jamie macicy. W żadnym innym miejscu! Jeśli zaś mamy do czynienia z endometriozą, to tkanka endometrialna pojawia się niespodziewanie poza macicą. Umiejscawia się np.: w jajnikach, na pęcherzu moczowym, jelitach, w miejscu blizny po cięciu cesarskim albo na otrzewnej.
Co to jest otrzewna?
Niech pani wyobrazi sobie, że dół brzucha jest jak damska torebka, w której ułożony jest pęcherz, macica, jelita. A otrzewna to jest podszewka tej torebki. I w nią też potrafi wszczepić się „ogniskami” tkanka endometrialna.
Ale skąd to się bierze? Dlaczego nasz organizm myli się w tak dziwny sposób?
Nie potrafię dać jednoznacznej odpowiedzi. Obecnie uważa się za najbardziej prawdopodobną teorią jest ta, która mówi o cofaniu się krwi miesiączkowej przez jajowody z macicy. Wtedy może dochodzić do implantacji wszczepów endometrialnych, czyli mówiąc bardzo kolokwialnie „rozsianiu” ich na inne organy – np. jajniki czy pęcherz. Druga teoria mówi, że komórki różnych narządów mogą ulegać tzw. metaplazji i przemieniać się w endometrium, pod wpływem hormonów i innych substancji czynnych, obecnych w krwi miesiączkowej.
Czy ta choroba może być dziedziczna?
Według mojej wiedzy nie ma w tym temacie jeszcze potwierdzonych badań. Niektórzy ginekolodzy jednak twierdzą, że zdarza im się leczyć matkę i córkę lub siostry z endometriozą.
Dlaczego podczas tej choroby tak bardzo boli dół brzucha?
Musi sobie pani wyobrazić, że endometrium na jelicie czy jajniku podlega takim samym procesom jak endometrium w jamie macicy. Czyli jak zbliża się miesiączka, to endometrium poza macicą również rozpulchnia się i zaczyna drażnić. Stąd ból. Dodatkowo organizm broni się przed tymi niechcianymi ogniskami, które wydzielają mediatory stanu zapalnego. W konsekwencji mogą tworzyć się zrosty. To wszystko jest jak choroba zapalna, tylko nieinfekcyjna.
Czy kobiety od wieków chorowały na endometriozę? Czy to jest jakaś nowa choroba?
Moim zdaniem zawsze. Tyle, że dziś łatwiej rozpoznać tę chorobę, bo mamy lepszą diagnostykę – laparoskopię, usg, doświadczonych lekarzy. Obecnie przyjmuje się, że ok. 10 % kobiet w wieku rozrodczym ma endometriozę. Co zaskakujące, diagnozuje się ją coraz częściej u bardzo młodych pacjentek, zdarza się, że nawet u siedemnastoletnich.
Wynika z tego, że chorych przybywa.
Kiedyś, jak kobieta przychodziła do lekarza i mówiła, że podczas seksu coś ją boli i cierpi na bolesne miesiączki, słyszała, że jak urodzi dziecko, to wszystko minie. W niektórych wypadkach ból ustępował albo się wyciszał. Ale kobiet dotkniętych tą chorobą jest faktycznie coraz więcej. Z wielu powodów. Nie sprzyjają nam: życie w permanentnym stresie, zła dieta, zanieczyszczenie środowiska (toksyn, pestycydy, które działają podobnie jak estrogeny). Kiedyś kobiety miały więcej dzieci, szybciej zachodziły w pierwszą ciążę. A przecież w czasie ciąży w wyniku działania hormonów ogniska endometriozy nie są aktywne. Można powiedzieć kolokwialnie, że wtedy ta choroba przycicha.
Jak można pomóc kobietom z endometriozą?
Wszystko zależy od tego, na jakim są etapie życia i jaki jest ich główny problem. Nie ma tu jednego prostego rozwiązania i recepty. Na szczęście mamy laparoskopię, dzięki której możemy lepiej zdiagnozować chorobę i w końcu usunąć wszystkie ogniska endometriozy, zrosty, torbiele endometrialne jajników. Jak wygląda taka operacja? Przez trzy lub cztery nacięcia wielkości 5-10 mm wprowadza się narzędzia chirurgiczne do jamy brzusznej i wycina zmiany.
Co daje taka operacja?
Zwykle to prawdziwa rewolucja w życiu kobiety: uwalnia ją od codziennego uporczywego bólu, ale też poprawia płodność. Chcę jednak mocno podkreślić, że laparoskopowe niszczenie i wycinanie zmian edometrialnych powinni wykonywać bardzo doświadczeni lekarze. Często są to trudne, trwające 3-4 godzin operacje.
Jestem ciekawa, co pani mówi młodej kobiecie z endometriozą, która nie planuje w najbliższym czasie zostać mamą?
Jeśli jej głównym problemem są dolegliwości bólowe w trakcie miesiączki lub współżycia, a w badaniu ginekologicznym nie ma większych odchyleń, wtedy ginekolog przepisuje najczęściej tabletki antykoncepcyjne albo leki hormonalne, które powodują, że endometrium nie narasta. To zazwyczaj przynosi ulgę i pozwala dobrze funkcjonować na co dzień.
Weźmy inną sytuację. Do gabinetu przychodzi 35-letnia kobieta z zaawansowaną endometriozą i twierdzi, że pragnie zajść w ciążę. Ale ma z tym kłopoty. Co wtedy?
Wtedy pytamy się, jak długo para stara się o dziecko i sprawdzamy, czy w grę mogą wchodzić inne powody niepłodności. Badamy nasienie partnera i sprawdzamy drożność jajowodów. W takiej sytuacji trzeba też pamiętać, że jeśli pacjentka ma 35 lat, to statystycznie tylko co piąta komórka jajowa nadaje się do zapłodnienia. Dlatego szkoda czasu! Czekaniem, że uda jej się zajść w ciążę w sposób naturalny, kradniemy jej czas reprodukcyjny. Najlepiej jeśli taka pacjentka zgłosi się do ośrodka leczenia niepłodności, w którym możemy wykonać kilka prób inseminacji, zwykle 4-6. Jeśli nie przynoszą skutku, proponujemy zapłodnienie in vitro.
Czy w jakiś naturalny sposób pacjentki mogą łagodzić sobie te dolegliwości?
Jest kilka teorii na ten temat. Jedna zaleca uprawianie sportu. Druga dietę wegetariańską, czyli ograniczenie białka zwierzęcego, co może poprawiać ogólne samopoczucie pacjentek. U części pozytywny skutek przynosi też dieta bezglutenowa, która usprawnia trawinie i pasaż jelitowy. Ale żeby było jasne – dietą nie wyleczymy pacjenta i nie zlikwidujemy wszystkich dolegliwości.
Jestem ciekawa, czy informuje pani pacjentki z endometriozą, że w przyszłości mogą mieć problem z zajściem w ciążę?
Pacjentka ma oczywiście prawo do takiej informacji. Ale powiem pani, że najczęściej jak mówię: „Dobrze by było, żeby pani nie odkładała myśli o macierzyństwie na dużo później”, to słyszę: „Ale ja nie mam z kim.” Z mojego doświadczenia wynika, że kobiety chcą mieć dzieci. I jeśli spotkają odpowiedniego partnera, nie wahają się długo. Zdecydowanie mniej jest takich, które świadomie odkładają macierzyństwo, bo robią karierę.
Jest dla nich szansa jak już spotkają tego jedynego?
Według obecnych badań wiemy, że u 50 % kobiet z niepłodnością rozpoznajemy endometriozę. Ale spokojnie, nie chcę nikogo straszyć. Mocno chcę natomiast podkreślić, że nie każda kobieta z endometriozą, na sto procent będzie miała problem z zajściem w ciążę. Z mojego doświadczenia wynika, że niektóre pacjentki z zaawansowaną endometriozą kompletnie bez leczenia, czyli samoistnie zostają mamami. Ale są też niestety takie, które mają nieduże ogniska i przez lata starają się o dziecko. Powiedziałabym więc raczej tak: endometrioza może znamionować kłopoty z zajściem w ciążę. Ale nie musi.
Agnieszka Konca specjalista ginekolog-położnik. Absolwentka I Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Warszawie. W 2004 roku rozpoczęła pracę w Szpitalu Specjalistycznym św. Zofii w Warszawie, gdzie odbyła szkolenie specjalizacyjne zakończone uzyskaniem tytułu specjalisty położnictwa i ginekologii. W swej codziennej praktyce lekarskiej zajmuje się pacjentkami ciężarnymi i z problemami ginekologicznymi.