Historia Pauli z profilu @wcieniunarcyza, to opowieść o niezwykłej sile i odwadze. Paula była ofiarą narcyza i postanowiła podzielić się z nami swoimi trudnymi przeżyciami. To historia o przemocy psychicznej i fizycznej, o walce, wygranej i odnalezieniu się w „lepszym życiu”. Historia Pauli jest także głosem tysięcy innych osób dotkniętych przemocą domową, które cierpią w milczeniu. Jej odwaga w podzieleniu się swoim doświadczeniem staje się dla nich inspiracją, zachęcając je do otwartości i działania.
Jak informuje Centrum Praw Kobiet, co roku roku w Polsce ok. 800 tys. kobiet doświadcza przemocy. W Warszawie, na podstawie statystyk procedur Niebieskich Kart, od wielu lat utrzymuje się wysoki odsetek kobiet doznających przemocy w rodzinie – w 2021 roku było to aż 46 proc. Paula zgodziła się na udzielenie wywiadu, aby podkreślić wagę rozmów na ten temat i ich wpływu na zmianę społeczną. Wspólnie z nią i jej zespołem, planowane są inicjatywy edukacyjne i warsztaty, które mają na celu wsparcie ofiar przemocy oraz zwiększenie świadomości społecznej w tym temacie. Historia Pauli przypomina nam, że milczenie nie jest odpowiedzią, a rozmowa i działanie są kluczowe w walce z przemocą.
Ohme.pl: Jak wspominasz początek swojego związku? Co tak naprawdę sprawiło, że podjęłaś decyzję o zaangażowaniu się w tę relację?
Paula z @wcieniunarcyza: Początek tej znajomości był wspaniały, chociaż to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Był bardzo czuły, ciepły, słuchał mnie uważnie, robił prezenty związane tematycznie z wcześniejszymi rozmowami, więc tym bardziej pokazywało mi, że on mnie naprawdę słucha, że jest zaangażowany i że to, co mówię jest dla niego ważne.
Często mówił, że jestem jego cudem i przeznaczeniem. I chyba nawet chciałam w to wierzyć, w takie filmowe przeznaczenie. Zaangażowałam się z całego serca w tę relację. Widziałam przed sobą uśmiechniętego, fajnego i pogodnego człowieka z masą planów do realizacji, w których nagle zaczęłam też istnieć ja. To było dla mnie naprawdę piękne i w tamtym momencie życia najważniejsze.
Ohme.pl: Kiedy po raz pierwszy zdałaś sobie sprawę, że to, co się dzieje w Twoim związku, przekroczyło granice „zdrowego funkcjonowania”? Czy istnieje konkretna sytuacja, która była punktem zwrotnym, w którym zdałaś sobie sprawę, że coś jest nie tak, jak powinno być?
Paula z @wcieniunarcyza: Już będąc w ciąży bliscy zwracali mi uwagę, że związek nie polega na moim ciągłym płaczu i tłumaczeniu się do słuchawki telefonu. W tamtym czasie żyliśmy na odległość z uwagi na jego projekty zagraniczne. Wówczas słyszałam od niego, że to wszystko przez moje hormony. Byłam zakochana, bardziej słuchałam wtedy swojej miłości niż obiektywnych bliskich. Sygnałem, o który pytasz, było dla mnie z pewnością – pierwsze uderzenie ze strony narcyza. Wtedy po raz pierwszy zrozumiałam, że w tym momencie zostały już przekroczone wszelkie granice. Nie tylko te psychiczne, ale również fizyczne. Jednak wybaczyłam. Chociaż z założenia myślałam, że uderzenie fizyczne wiąże się z natychmiastowym odejściem.
Ohme.pl: Jak narcyz zareagował na to, że zaczęłaś reagować na jego toksyczne zachowanie? Czy zauważyłaś jakąś zmianę w jego postawie, gdy zaczęłaś głośno mówić o tym, że nie akceptujesz pewnych rzeczy?
Paula z @wcieniunarcyza: W momencie, w którym próbowałam argumentować swoje odczucia, najczęściej słyszałam, że „mam się zamknąć”, „nie pyskować”, że „jestem młodsza”, że „jak mam ochotę się mądrzyć, to mam zrobić wypad z domu” i oczywiście wszystko w formie przekleństw. Odwracał kota ogonem, mówił mi, że „wymyślam”, że „mylę fakty”. Próbował zmienić moje postrzeganie rzeczywistości wmawiając, że „przecież ja tak nie mówiłem”, „ja tak wcale nie robiłem”. Myślałam, że tracę zmysły i może rzeczywiście mi się wydaje, że jest źle, a on tylko zachowuje się adekwatnie do tego, na co zasługuję. I w takich najgorszych momentach, gdy próbowałam nawet go nagrać, aby udowodnić jemu i światu, czarno na białym, że jednak coś jest nie tak, on mówił mi, że „wsadzi mnie do psychiatryka”.
Ohme.pl: Jakie emocje towarzyszyły Ci w chwilach największego cierpienia i jak radziłaś sobie z falą bólu?
Paula z @wcieniunarcyza: Byłam przerażona. Płakałam nad swoim życiem i myślałam, że powyrywam sobie wszystkie włosy na głowie. Martwiłam się o naszą córeczkę, mniej o siebie, bo miałam wrażenie, że i tak uszło ze mnie życie. Tylko córka utrzymywała mnie przy życiu. A ja? Miałam już schemat postępowania dostosowany do życia i mieszkania z narcyzem: przepraszaj za wszystko, rób wszystko tak, jak on chce, na wszystko przytakuj. To był mój sposób na przetrwanie. Na szczęście miałam ogromne wsparcie w rodzinie i przyjaciołach, a nie każdy je ma. Było mi trochę łatwiej sobie z tym poradzić, miałam się komu wygadać. Wiedziałam, że nie jestem sama, choć czasem się tak czułam. Przede wszystkim jednak – byłam przerażona.
Ohme.pl: Czy pamiętasz moment, kiedy powiedziałaś mu, że chcesz odejść? Jaka była jego reakcja?
Paula z @wcieniunarcyza: Kilka razy mówiłam, że chcę odejść. Pierwszy raz – kiedy byłam w ciąży, ale chyba bardziej miało to na celu sprawdzenie, czy on się w ogóle tym przejmie. Później, gdy nasza córeczka miała niespełna dwa lata, a ja byłam co tydzień cała posiniaczona i zmęczona psychicznie, mówiłam, że odejdę i spotykałam się wtedy z takimi słowami jak: „odbiorę ci dziecko”, „droga wolna, ale będziesz tego żałować”, „tam masz drzwi, ale wyp***dalasz sama, młoda zostaje ze mną”, „odpowiesz za to wszystko przed sądem”, „jesteś psychiczna, więc zastanów się nad tą decyzją”. To zawsze był szantaż, który miał mnie przy nim trzymać.
Ohme.pl: Jak radziłaś sobie z wewnętrznymi konfliktami i walką emocjonalną podczas decyzji o opuszczaniu toksycznego związku? Jakie kroki podjęłaś, aby zadbać o swoje zdrowie psychiczne?
Paula z @wcieniunarcyza: Byłam zaopiekowana przez psychoterapeutkę i wraz z terapią dojrzewałam do decyzji o odejściu. Planowałam różne daty, skrupulatnie wybierałam dni i miesiące, jednak ostatecznie uciekłam po prostu z plecakiem, bez większego przygotowania. I w pewnym sensie było mi go nawet szkoda. Myślałam sobie, że rozbijam naszą rodzinę, że moja córka traci szansę na życie z mama i tatą w pełnej, kochającej się rodzinie, ale bardzo szybko przemawiał do mnie głos rozsądku i przypominało mi się np. jak moja córka siedzi pod stołem schowana z ukochanym misiem przed atakami taty.
Ohme.pl: Jakie były najtrudniejsze chwile po opuszczeniu związku i jak sobie z nimi radziłaś?
Paula z @wcieniunarcyza: Najtrudniejsza była dla mnie sinusoida narcyza – od prośby, do groźby. Dlatego raz miękło mi serce i myślałam sobie, że może on naprawdę coś zrozumiał i szczerze mnie kocha, a z drugiej strony, wszystkie jego groźby, stanie pod oknem w nocy, były przerażające. Niezliczona ilość telefonów w nocy, w ciągu dnia – wszystko mnie przytłaczało i byłam tym naprawdę załamana. Zamieszkałam w rodzinnym domu i czułam się tak, jakby on nadal stał obok mnie i chuchał mi nad ramieniem.
Ohme.pl: W jaki sposób przemoc, której doświadczyłaś, wpłynęła na Twoje poczucie własnej wartości i pewność siebie?
Paula z @wcieniunarcyza: Na początku myślałam o sobie źle. Że nie jestem dojrzała, że nie umiem się odnaleźć w związku, że może zasłużyłam sobie na to wszystko, że nie doceniłam go dostatecznie. A potem przyszło wyraźne „stop”! I tak naprawdę ten proces odzyskiwania wiary w siebie trwa u mnie nadal, ale czuję, że jestem silniejsza, a moją największą wartością i siłą jest to, że w ogóle odeszłam i uratowałam siebie i córeczkę. Kiedyś żałowałam, że odeszłam zbyt późno, a teraz jestem dumna, że w ogóle udało mi się odejść.
Ohme.pl: Jak znajdowałaś w sobie siłę, by patrzeć w lustro i mówić sobie, że zasługujesz na lepsze życie, mimo iż on próbował Ci wmówić, że jest inaczej?
Paula z @wcieniunarcyza: Mało było tej siły na początku, ale największą była córka i to nieocenione wsparcie rodziny i przyjaciół. To oni przypominali mi o tym, że jestem coś warta. Przypominali mi o sukcesach zawodowych, więc to nie jest tak, że na każdej płaszczyźnie mi się nie układa. A jeśli tak dużo osób mówi o mnie dobrze, to ta jedna – nie powinna mieć takiej siły nade mną!
Ohme.pl: Czy istnieją jakieś techniki lub strategie, które pomogły Ci przetrwać trudne chwile i wyjść z tego doświadczenia silniejszą?
Paula z @wcieniunarcyza: Przede wszystkim zaopiekowałam się sobą na terapii, bo czułam, że sama nie daję już rady. Uważam, że to jest dobre rozwiązanie, chociaż nie każdego na nie stać. Ale warto szukać pomocy, choćby w takich instytucjach, jak ośrodki interwencji kryzysowej, czy telefony dla ofiar przemocy. To wsparcie jest bardzo ważne.
Ohme.pl: Jak Twoje doświadczenia kształtują teraz Twoje relacje z mężczyznami? Czy jesteś gotowa na kolejny związek?
Paula z @wcieniunarcyza: Nie czuję się gotowa na kolejny związek, chociaż po tych dwóch latach mam już przebłyski, że fajnie by było się do kogoś przytulić. Tęsknię za tym. Miałam pewien epizod z chłopakiem starszym ode mnie i od razu mu powiedziałam, jaka jest moja przeszłość, ale było zdecydowanie za wcześnie. Było widać, że trauma jest silna. Bo gdy on powiedział przypadkiem coś w podobnej formie, jak narcyz, to miałam wrażenie, że on na pewno jest taki sam. Kiedy pytał mnie, jakie mam plany – od razu kojarzyło mi się to z kontrolą. Ciężkie to było, dlatego daję sobie jeszcze czas. Mam nadzieję i patrzę na to w ten sposób, że jeżeli będzie ktoś odpowiedni, to nie będzie już miało znaczenia, czy minęły dwa lata czy pięć, tylko będę gotowa oddać serce komuś, kto na to zasługuje.
Ohme.pl: Czy masz jakieś rady dla innych osób, które mogą być w podobnej sytuacji, ale obawiają się podjąć kroki w kierunku zmiany?
Paula z @wcieniunarcyza: Na pewno wiem, że ta osoba się boi i to jest zupełnie zrozumiałe. Nigdy nie powiedziałabym – przestań się bać. Zdecydowanie – bój się, ale stań ramię w ramię z tym strachem i idź do przodu. I nie myśl, że jesteś sama, bo tak ci się tylko wydaje.
Ohme.pl: Czy istnieje coś, czego ludzie często nie rozumieją o przemocy domowej, a Ty chciałabyś, aby to zrozumieli?
Paula z @wcieniunarcyza: Ludzie nie rozumieją, że tak można żyć. Bardzo często jesteśmy oceniane – „jak ty mogłaś tak długo to tolerować?”, „jak mogłaś dać się tak nie szanować?”, „ja bym nigdy na coś takiego nie pozwoliła”. I od razu mówię z ręką na sercu, że ja też tak myślałam. Że jeśli on mnie uderzy, to od razu odejdę, że jak mnie będzie wyzywał, to sobie na to nie pozwolę. Siła manipulacji jest tak wielka, że ciężko nawet mi wytłumaczyć, dlaczego wytrzymałam z nim tyle lat.
Żyjemy w takim przeświadczeniu, że wszystko jest proste. Dopóki nas nie dotknie. Pamiętam, jak sama go kryłam. Byliśmy obrazem fajnej, młodej rodziny. Narcyz na stanowisku kierowniczym, ja w branży farmaceutycznej. Mamy córeczkę, dwa samochody, apartamentowiec… Wszystkim wydawało się, że mamy super życie, że jesteśmy fajnymi, ogarniętymi ludźmi. Zawsze byłam przy nim uśmiechnięta, zawsze mówiłam, że mam fajnego mężczyznę, a szczerze mówiąc – nigdy tak nie myślałam, tylko po prostu wiedziałam, że trzeba odegrać tę rolę. Sama nie wiem już dla kogo…
Ohme.pl: Czy masz w sobie siłę, by patrzeć wstecz na swoją przeszłość i widzieć ją jako część Twojej historii, ale nie jako całość Twojej tożsamości?
Paula z @wcieniunarcyza: W momencie, w którym założyłam Instagrama, poczułam się, jak narrator pewnej historii. Bardzo mi to pomogło. To też forma mojej autoterapii. I rzeczywiście z czasem przestałam żyć tą historią całą sobą, każdym kawałkiem mojego ciała. Stoję teraz z boku i patrzę na to, jak na lekcję, który dała mi bardzo dużo w życiu i chcę to wykorzystać już tylko dla innych. Wcześniej bardzo się wstydziłam tej historii, a teraz jestem z niej dumna i wiem, że trzeba powiedzieć o tym głośno, może ktoś tego potrzebuje…
Ohme.pl: Jakie są Twoje cele i marzenia teraz, po wyjściu z tego trudnego okresu w Twoim życiu?
Paula z @wcieniunarcyza: Teraz chciałabym po prostu żyć spokojnie, ale nie chciałabym się całkowicie odcinać od tego tematu, dlatego razem z moimi adwokatami inicjujemy temat fundacji dla ofiar przemocy. Ponadto, tworzymy z moim zespołem warsztaty dla ofiar przemocy, które wystartują jesienią. Będą się one składały z modułu prawniczego, psychologicznego i self care. Chcę nieść świadomość nie tylko o narcyzach, ale i ogólnie o przemocowcach. Chcę, żeby głośno się o tym mówiło i chcę pomóc jak największej ilości osób. A jeśli uratujemy chociaż jedną – to na pewno będzie warto!