Złe samopoczucie przyszło niespodziewanie, właściwie nie wiadomo skąd. Wcześniej nie miałaś napadów lęku, nie robiło ci się słabo. Więc najpierw internista, badania kontrolne. Wyniki masz dobre, lekarz sugeruje wizytę u psychologa. Jesteś zdziwiona, ale idziesz. To twoja pierwsza wizyta tego rodzaju, nie wiesz co mówić, jak się zachować. Potem wszystko dzieje się szybko. Jedno, proste pytanie i „płyniesz”… Nie wiesz sama co się z tobą dzieje. Łzy mają oczyszczającą moc.
Przez chwilę tylko jest ci głupio. Potem zaczynasz rozumieć, że tego właśnie potrzebowałaś. Rozmowy. Szczerej, pierwszy raz od dawna. O czym? O twoich relacjach z innymi oczywiście. Tu leży główny problem. Chcesz, by wszyscy wokół byli szczęśliwi, chcesz ich zadowolić. Rezygnujesz z siebie, ze swojego szczęścia, z decyzji, które mogłyby zmienić twoje życie na lepsze. Boisz się powiedzieć, co naprawdę czujesz i myślisz. Przez dni, tygodnie, miesiące, lata, dusiłaś w sobie prawdziwe emocje. I nagle ktoś zapytał Cię, czego potrzebujesz, o czym marzysz, czego pragniesz. Dla siebie.
Powoli zaczynasz dorastać do tego, by zrozumieć: nie wszyscy muszą cię lubić, ale wszyscy powinni szanować. Ustalasz 5 zasad relacji z innymi i od dziś starasz się ich przestrzegać. Zatem:
Po pierwsze zrozum, że masz jedno życie
I owszem, należy je przeżyć dobrze. Ale „dobrze” nie znaczy pod dyktando innych. „Dobrze” nie znaczy też tak, by inni czuli się świetnie twoim kosztem. Więc, jeśli chcesz – wysłuchaj dobrych rad, podziękuje za nie i postępuj zgodnie z własnym sumieniem.
Po drugie musisz wziąć za to życie odpowiedzialność
Owszem, popełniasz błędy, ale to ty będziesz z nich rozliczany, nie inni. Niech cię zatem nie dołują, nie osądzają, niech cię nie potępiają. Otaczaj się ludzi, którzy są wsparciem w ciężkich chwilach.
Po trzecie, nie da się przeżyć życia i nikogo nie urazić
Bo zawsze znajdzie się ktoś o wyższej, niż normalna, wrażliwości. Albo ktoś, kto jest z natury nieżyczliwy. Albo jeszcze ktoś inny, kto działa jedynie z egoistycznych pobudek i myśli o tym, by to jemu przede wszystkim było dobrze i wygodnie. By „wyjść” jak najlepiej.
Po czwarte tłumione emocje zawsze wypłyną na wierzch
Najpierw zaczniesz się gorzej czuć. Migreny, przyspieszone bicie serca, bezsenność, ciągłe podenerwowanie. A potem zaczniesz tracić cierpliwość, podnosić głos, izolować się. I albo nie powiesz nic i znikniesz, albo wybuchniesz ze zdwojoną siłą. Dlatego zdrowiej i lepiej jest mówić szczerze, co się myśli. Oszczędzisz sobie wielu przykrości.
Po piąte nie jesteś zupą pomidorową
Zaakceptuj fakt, że ilu ludzi, tyle opinii. Naprawdę nie ma takiej osoby na świecie, którą lubiliby dosłownie wszyscy. Poza tym, to szalenie obciążające i niewygodne być takim „ulubieńcem”. Ludzie spodziewają się po tobie tylko najlepszego i nie jesteś w stanie podołać presji. Wcześniej czy później „pękniesz”, zbuntujesz się. Ale jakim kosztem?
Nie, to nie jest proste, zwłaszcza jeśli przez całe lata żyłaś inaczej. Ale warto zawalczyć o siebie i nigdy nie jest na to zbyt późno.