Go to content

Nie namawiamy do noszenia różowych okularów. Ale powiemy ci, jak możesz nauczyć się optymizmu

fot. unsplash

Profesor Martin Seligman amerykański psycholog, autor światowego bestselera „Optymizmu można się nauczyć” podkreśla, że nie zachęca nikogo do naiwnego patrzenia na świat przez różowe okulary ani nie nakłania do „hurraoptymizmu”. Nam też nie chodzi, by podać ci przepis według którego będziesz mogła bezmyślne stosować porady, jak z pesymistki nagle stać się wiecznie uśmiechniętym człowiekiem, który zaprzecza, że zło i niesprawiedliwość istnieją na tym świecie. Tu kompletnie nie o to chodzi! Bo smutek, zazdrość, niesprawiedliwość istnieją i każdego nas spotykają nieszczęścia. Tyle że część osób łatwiej się z tych dołków podnosi. Zazwyczaj są to właśnie optymiści. Ludzie, którzy wierzą, że mają wpływ na swoje życie i że mogą je zmieniać, mimo trudności i wiatru, który czasem wieje im w oczy. Jeśli czujesz się czarnowidzem i chciałabyś choć odrobinę to zmienić, mamy dobrą wiadomość. To da się zrobić!

1. Wyjaśniaj inaczej rzeczywistość

Profesor Martin Seligman twierdzi, że źródłem pesymistycznego stylu wyjaśniania przyczyn różnych wydarzeń, które nas spotykają, warto poszukać w dzieciństwie. Jeśli mama mówiła ci: „Nie warto stosować żadnych diet, bo one i tak nie działają”, a ojciec „Dobrą pracę można znaleźć tylko po znajomości”, to dziś możesz mieć tendencję do stosowania tych samoograniczających przekonań. Profesor uważa, że one prowadzą do utraty poczucia sprawstwa, demotywacji, a w konsekwencji do pesymizmu, a nawet depresji.

Dlaczego tak się dzieje? Negatywne sformułowania zawsze niosą ze sobą destrukcyjną generalizację i wpływają na to, jakie działania będziemy podejmować. I czy w ogóle jakiekolwiek podejmiemy. Seligman zaleca więc pesymistom trening optymistycznego stylu wyjaśniania rzeczywistości. Na czym on polega?

Za każdym razem gdy pojawia się w twojej głowie myśl negatywna, staraj się sprawdzić, czy umiesz ją zmienić na pozytywną. A jeśli nie, to choć odrobinę ja rozświetlić. Typu: „Może większość diet nie działa, ale jak nie spróbuję, to się nie przekonam, czy w tym przypadku też tak będzie”.

2. Prowokuj optymizm

Często mówimy: „To ty sprowokowałeś mnie, że tak brzydko ci odpowiedziałam…”, albo „To on sprowokował, że się tak okropnie zachowałam. A gdybyś spróbowała przeformułować swoje myślenie na takie: „To twój uśmiech SPROWOKOWAŁ, że mój dzień stał sobie przyjemniejszy!”, „To zrobiona przez ciebie ciepła herbata z cytryną SPROWOKOWAŁA mnie do działania”. Tylko że do tego trzeba odrobiny uważności.

3. Przeprowadzaj dekatastrofizację

Czy zdarzyło ci wpadać w czarną dziurę rozpaczy po jakimś zdarzeniu? Oblałaś egzamin na studiach, straciłaś pracę albo facet, który ci się podobał, zaczął się spotykać z twoją przyjaciółką? W takich sytuacjach często wydaje się, że to już koniec świata. Profesor Seligman doradza, by mimo wszystko próbować zejść na ziemię i powiedzieć do siebie kilka zdań (najlepiej na głos), które zdekonspirują twoje czarnowidztwo. Przykład: „A może to lepiej, że ten facet wybrał inną? Może tym sposobem zaoszczędzę energię i czas, którą niepotrzebnie ładowałam w tę reflację? Dzięki temu będę mogła skupić się na sobie i w przyszłości na facecie, któremu naprawdę będę się podobać?

4. Wypisz na kartce, co daje ci radość

Niektórzy ludzie są tak zabiegani, że na pytanie: „Co ci sprawia przyjemność?”, odpowiadają: „Nie wiem”. Ale naprawdę warto się dowiedzieć! Wypisz wszystko, co przychodzi ci do głowy na kartce. Nie podpowiadamy, co to może być, bo tylko ty wiesz najlepiej, co na ciebie działa. Kartkę trzymaj w widocznym miejscu. Jak wpadniesz w zły nastrój i zaczniesz sobie projektować w głowie czarne scenariusze, sięgnij po tę listę i zrób z niej cokolwiek. Nie oczekuj jednak, że zły nastrój natychmiast minie. Przyjemną rzecz potraktuj jak trening ku optymizmowi. Przynajmniej zyskasz poczucie, że próbowałaś się ratować i zrobiłaś cokolwiek dla siebie, kiedy byłaś w tzw. czarnej d***e.

5. Analizuj słuszność twierdzenia

Czy kiedykolwiek zdarzało ci się fantazjować, dlaczego ktoś wobec ciebie postąpił podle? Może myślałaś: „Nie zadzwonił, bo już mu na mnie nie zależy” albo „Nie chce się ze mną spotkać, bo ma inną fajniejszą przyjaciółkę ode mnie”. Profesor Seligman twierdzi, że takie „rozkminianie” często nie ma sensu. Lepiej spytać, sprawdzić niż bombardować swój mózg potencjalnymi negatywnymi możliwościami zaistnienia takiej sytuacji. Jakże często okazuje się, że po prostu on nie zadzwonił, bo zwyczajnie nie miał czasu albo był czymś innym zajęty.

6. Zarażaj słowem

A co by się stało, gdybyś TERAZ wysłała/wysłał: SMS-a do najbliższej osoby z kilkoma prostymi zdaniami: „Kochanie, czy wiesz jak ja za tobą tęsknię?” , „Kocham cię”, „Nie mogę doczekać się kiedy spotkamy się wieczorem, „Jesteś dla mnie ważna/ważny”. Idziemy o zakład, że dostaniesz równie przyjemną zwrotkę. To się nazywa „wzajemne zarażenie optymizmem”. Warto spróbować!

7. Programuj szczęście

Nasza głowa lubi szukać wymówek. Czy zdarzyło ci się nie iść na trening, chociaż dobrze wiesz, że gdybyś się przemogła lub uparła, to potem czułabyś się znacznie lepiej? A jednak „przygniotła” cię codzienność, bo trzeba było odpowiedzieć na maile, ugotować obiad, odrobić z dzieckiem lekcje! Stop! Pomyśl, co możesz zrobić, by w przyszłości zapobiec takiej sytuacji i zadbać o siebie. Co zrobić, by poukładać harmonogram rodziny, byś nie opuszczała treningów? Może ustal z mężem, że w środy od godziny 18.00-20.00 wszystko jest na jego głowie? Może przestaw swoje treningi na rano, bo po południu zawsze w waszym domu coś nieprzewidzianego się wydarza.

Kombinuj! Dbaj o to, co poprawia ci humor i sprawia, że stajesz się choć CIUT OPTYMISTKĄ.