Bardzo długo nie rozumiałam, jak ważne w życiu kobiety są inne kobiety. Przez wiele lat traktowałam je jak konkurencję, zagrożenie. Bo przecież są bardzo sprytne, niezwykle inteligentne, przebiegłe i wyrachowane. Tylko patrzeć aż uknują coś za twoimi plecami, odbiją faceta, namącą lub podniosą swoją samoocenę, wysłuchując twoich problemów. Było tak, zanim w moim życiu nie pojawiłaś się Ty, choć wcale cię nie szukałam i bardzo nie chciałam, byś rozgościła się na dłużej. W moim domu i duszy.
Pamiętasz moment, w którym się poznałyśmy? Byłam wtedy dla Ciebie naprawdę niedobra. Ja na życiowym zakręcie, Ty z zakochanym w Tobie mężem i cudowną córką, która od narodzin jest dla Ciebie największym skarbem. Ja nieufna i wycofana, Ty z sercem na dłoni i mnóstwem pomysłów w głowie. Ja z przyklejonym, sztucznym uśmiechem, w złotej skorupce, którą wokół siebie zbudowałam, by nikt z zewnątrz nie zorientował się, w jak wielkim smutku jestem pogrążona. Ty natomiast z szeroko otwartymi oczami i nadstawionymi uszami. Pewnie dlatego Ty jedna zauważyłaś, że potrzebowałam wtedy pomocy. Nie musiałaś przecież tak się wysilać – byłaś zwykłą koleżanką z pracy jak Ola czy Ania.
Raz zagadnęłaś, raz opowiedziałaś coś o sobie, czasem dopytywałaś i ciągnęłaś za język. Prawiłaś też komplementy, a to niezwykle rzadkie między kobietami. Szybko mnie do siebie przekonałaś, choć w rozmowach o niczym długo nie potrafiłyśmy znaleźć wspólnego puntu zaczepienia. Inne temperamenty, inne zainteresowania, inne doświadczenia życiowe i modele rodzin, w których się wychowałyśmy. Jakim cudem więc to się udało i udaje się nadal?
To Ty nauczyłaś mnie, że kobiety potrzebują w życiu innych kobiet. Bo tylko one widzą to wszystko, co robią inne kobiety. W domu, w pracy, przy dzieciach. Tylko one rozumieją, co tak naprawdę oznaczają dwie kreski na teście ciążowym i jak bardzo boli, gdy w awanturze z facetem usłyszysz, że jesteś beznadziejną żoną i matką. Tylko one zrozumieją, że macierzyństwo to naprawdę cholernie trudna sprawa i że czasem jest chęć, by rzucić to wszystko w diabły oraz że zabieganie o kobietę w związku polega na drobiazgach i jak ważne są motyle w brzuchu. I gdy przy drugiej butelce wina słyszysz „wiem, o czym mówisz, doskonale znam to uczucie”, a Ty właściwie jeszcze nie rozkręciłaś się w swojej opowieści na dobre, wiesz, że jesteś bezpieczna. Przy tej drugiej kobiecie. Która nie oceni Cię i nie osądzi. Pomilczy za to, jeśli o to poprosisz.
Pamiętam, jak mną potrząsnęłaś. „Na litość boską, kobieto! Czy Ty nie widzisz, że ten facet Cię nie szanuje i ciągnie w dół” – tak, te słowa bolały, bo otworzyły mi oczy. Pamiętam, jak powiedziałaś, że wszystko będzie w porządku, bo mi pomożesz i zawsze będziesz do dyspozycji, gdy będę chciała pogadać. I byłaś, to prawda. A dzwoniłam często. O różnych porach. Czasem byłam pijana. Dużo mówiłam, czasem bez sensu, a Ty cierpliwie słuchałaś, by potem pomóc mi znaleźć rozwiązanie. Naprawdę nie jest łatwo wyznać drugiej kobiecie, że twoje życie się sypie, a ty nie wiesz, co robić.
Od tych wydarzeń minęły dwa lata. Postawiłaś mnie na nogi i za to jestem Ci wdzięczna. Nadszedł też moment, w którym to ja muszę pomóc Tobie. Tej kobiecie, której uśmiech nigdy nie schodził z twarzy, która idealne odnajdywała się w roli żony, matki, przyjaciółki, pracownicy i sąsiadki. Doceniam, że przyszłaś po pomoc właśnie do mnie. Nie zrozum mnie źle, ale postaram się spłacić mój dług.
Obiecuję Ci, że…
…nie zostawię Cię samej
Zawsze Cię wysłucham, gdy będziesz tego potrzebowała i nie powiem, że oddzwonię w wolnej chwili, bo akurat nie mam czasu rozmawiać. Pamiętasz, jak wyszłaś ze służbowego zebrania i rozmawiałaś ze mną w łazience?
…pomogę Ci
Załatwię sprawy, na które akurat nie masz czasu lub którym nie jesteś w stanie podołać. Pamiętasz, jak odebrałaś moje dzieci ze szkoły i wytłumaczyłaś im, że musiałam iść do lekarza, a w rzeczywistości leżałam pod kocem i płakałam, bo ich ojciec znowu mnie zdradził?
…znajdę rozwiązanie
Pomyślę, zapytam, dowiem się i przeanalizuję, co można zrobić w sytuacji, w której się znalazłaś. Pamiętasz, jak szybko znalazłaś kupca na mój samochód, bym mogła spłacić zadłużenia?
…poprawię Ci humor
Spróbuję oderwać Cię od natrętnych myśli i poprawić Ci humor. Pamiętasz, jak bardzo nie chciałam iść wtedy do tego kina? I to jeszcze na komedię! Myślałam, że oszalałaś do reszty, a jednak dobrze, że Cię posłuchałam.
…przyniosę wino
Pojawię się bez zapowiedzi, gdy przestaniesz się odzywać lub powiesz, że nie chcesz z nikim gadać i nikogo widzieć. Pamiętasz, jak dobijałaś się do moich drzwi o 23:00, a ja przywitałam Cię w piżamie?
…doradzę Ci
Ale tylko wtedy, gdy o to poprosisz. I gdy faktycznie będę miała coś do powiedzenia. Nie będę się wymądrzać. Pamiętasz, jak kiedyś przez godzinę siedziałaś ze mną w ciszy na kanapie?
Dziękuję Ci, że jesteś w moim życiu. I że pozwoliłaś mi być w swoim.
Twoja przyjaciółka