Seksizm – cudownie by było, gdyby ten termin funkcjonował jedynie w słowniku. Tak jednak nie jest. Seksistowskie uwagi spotykamy na ulicy, w pracy, a nawet w rodzinie. Postawa uderzająca w kobiecą godność, zasługuje jedynie na krytykę. Niestety, na szybkie zapomnienie o tym, czym jest choćby seksizm w pracy, nie można liczyć. Niemiłe, pogardliwe wręcz komentarze i zachowania związane z płcią, nadal są powszechne.
Seksizm – przykłady zachowań, które uderzają w kobiety
Seksizm ma różne oblicza, ale ich wspólny mianownik jest tak samo bolesny – krzywdzące traktowanie, które wynika ze stereotypów. Z góry można założyć, że każda z nas spotkała się lub spotka z nim niejeden raz. Na nasze nieszczęście tę postawę widzimy czasem w telewizji czy w internecie, więc czasem może się wydawać, że to jest już w sumie normalne. Można odnieść wrażenie, że rzucenie w stronę kobiety wulgarnym określeniem, nie jest dla niej ujmą, tylko wyróżnieniem. Przykładem jest choćby powiedzenie zadbanej dziewczynie, że jest „dobrą suką”. To nie powinno się zdarzać, a jednak bywa w w różnych kręgach społecznych akceptowalne.
Seksizm to także lekceważąca uwaga, taka jak „miejsce kobiety jest w kuchni”, czy pogardliwe określenie „baba za kierownicą”. Nie da się ukryć, że przedstawiciele seksistowskich zachowań widzą kobietę jako jednostkę niższą w społecznej hierarchii. Nadal słyszymy kpiące uwagi, jesteśmy w wielu przypadkach traktowane i nagradzane gorzej, niż na to zasługujemy. Bywamy oceniane ze względu na płeć, wygląd, a nie za posiadane kompetencje.
Seksizm w pracy
Seksizm to zachowania, które nie odnoszą się wyłącznie do wyglądu. Odmowa zatrudnienia mimo kwalifikacji, niższe wynagrodzenia, poniżające uwagi, to kolejna odsłona niesprawiedliwego traktowania. Seksizm w pracy odczuwamy na własnej skórze, gdy ktoś traktuje nas z góry, zakładając, że nie potrafimy czegoś dokonać, bo jesteśmy kobietami. Dlatego zdarza się, że jesteśmy mniej poważane, gorzej nagradzane za tę samą pracę, którą wykonują mężczyźni, rzadziej awansujemy. Na naszą niekorzyść przemawia także fakt, że pracodawcy obawiają się możliwości zajścia w ciążę, konieczności łączenia pracy i wychowywania dzieci. To także jest seksizm w pracy, który nie powinien się przydarzać.
Te różnice odczuwamy szczególnie boleśnie, bo kształcimy się tak samo, jak mężczyźni, a jednak przegrywamy z nimi w przedbiegach. A jeśli kobieta pełni funkcje przypisane mężczyznom, co się zdarza coraz częściej, to bywa traktowana z rezerwą. Kobieta hydraulik, mechanik czy kierowca nie cieszą się takim zaufaniem jak mężczyźni wykonujący tę samą pracę. Seksizm w pracy uwiera nie mniej, niż ten spotykany na ulicach. Oczywiście nie w każdym przypadku tak jest, ale na tym polu mamy jeszcze dużo do nadrobienia, by mężczyźni i kobiety były traktowane w ten sam, sprawiedliwy sposób. To działa także w drugą stronę. Mężczyzna pracujący w przedszkolu, czy jako pielęgniarz, budzi jeszcze dziwienie i prowokuje różne uwagi, wykonując zawód kojarzony dotychczas z kobietami.
Seksizm wobec mężczyzn – czy naprawdę istnieje?
Może brzmieć niczym mit, lub legenda, bo przecież to zazwyczaj mężczyźni pozwalają sobie na niemiłe komentarze i zachowania wobec kobiet. Trudno jest więc kojarzyć seksizm z orężem skierowanym przeciwko mężczyznom. Tymczasem i takie sytuacje się przydarzają.
Za przykład seksizmu wobec mężczyzn można uznać np. wyroki sądowe, które chętniej stają po stronie kobiety, jako rodzica w sporze dotyczącym dzieci. Podnoszą się głosy, że kobiety bywają nieco łagodniej traktowane przez wymiar sprawiedliwości, co traktowane jest jako seksizm wobec mężczyzn. Badacze tłumaczą to faktem, że kobiety są rzadziej sądzone, niż mężczyźni, a więc łatwiej kojarzone są ze stroną ofiary, nie sprawcy. Zdecydowanie łatwiej jest starać się wczuć sytuację oskarżonych kobiet, próbować zrozumieć, co się stało, że popełniła ona przestępstwo. Mężczyźni rzadziej spotykają na sali sądowej na tyle empatyczne podejście do swojej osoby.
Seksizm językowy
Istnieje jeszcze inna odsłona seksizmu, którą w pierwszej myśli trudno jest z nim połączyć. Chodzi o seksizm językowy, przejawiający się przede wszystkim w brzmieniu stanowisk zajmowanych przez kobiety. Nadal wiele nazw określających stanowiska sugeruje dyskryminację płci. Stąd coraz chętniej stosujemy określenia takie jak psycholożka, a nie np. pani psycholog, ginekolożka, a nie pani ginekolog, a nawet chirurżka, a nie pani chirurg. Słyszymy także głosy, że seksizm językowy to nawet stosowanie „męskich” określeń pełnionych przez kobiety funkcji takich jak wójt czy burmistrz. Trudno jednak sobie wyobrazić feminizację nazw akurat tych funkcji, które wcześniej były sprawowane wyłącznie przez mężczyzn.