Go to content

Jak dorośniesz, to zrozumiesz. Dorosłam i nadal nie rozumiem!

Fot. iStock / mapodile

Jednym z często powtarzanych niegdyś dzieciom zdań jest „jak dorośniesz, to zrozumiesz” – tekst ten rzucano, gdy dzieciaki były zbyt dociekliwe, temat wstydliwy lub niewygodny, cierpliwości na tłumaczenia i wyjaśnienia nagle zabrakło. Zdanie, które jest trochę obietnicą, a trochę nadzieją na to, że wraz z wiekiem mądrość i umiejętność pojmowania rozmaitych rzeczy jakoś tak sama przyjdzie, okazuje się w gruncie rzeczy wielkim kłamstwem – bo oto jestem pełnoletnia, jestem dorosła, a mimo to są rzeczy, których zrozumieć nie potrafię. A może… nie chcę?

Że są równi i równiejsi na tym świecie

Niczym w powieści Orwella, powszechne prawo głosi, że wszyscy jesteśmy równi, a drobnym druczkiem ktoś dopisuje, że niektórzy jednak równiejsi. I widać to każdego dnia, na każdym kroku, niestety. Odmienny kolor skóry, pochodzenie, orientacja seksualna, styl życia, brak znajomości, wykształcenia lub zaplecza ekonomicznego, bywają przyczyną złego traktowania, dyskryminacji, lekceważenia i obrażania. Tego chyba nawet nie chcę zrozumieć…

Że pieniądze mają tak wielkie znaczenie

Że dają władzę nawet tym, którzy nie wiedzą jak z niej odpowiednio korzystać lub używają jej do niewłaściwych celów. Że za kawałek metalu lub papierka niejeden jest gotów zrzec się swoich wartości, poglądów i godności, sprzedałby ciało i duszę. Że mieć jest ważniejsze niż być – nawet jeśli z tego faktu posiadania nie umiemy się cieszyć.

Że marzyć i chcieć to coś zupełnie innego niż móc i działać

Dookoła słychać głosy mówiące o tym, że trzeba iść za marzeniami, spełniać je i realizować zamierzone cele. I ja w to głęboko wierzę – może nie od razu, nie już i za chwilę, ale w końcu nasze marzenia udaje się zamienić w rzeczywistość. Tyle, że to nie jest łatwe i wymaga ogromu pracy i cierpliwości – a tych zazwyczaj nam brakuje, więc wolimy powiedzieć, że marzenia, to tylko głupie mrzonki, a chcieć nie znaczy móc.

Że praca to tylko praca, nie źródło satysfakcji

Na pewno słyszeliście powiedzenie, że jeśli zaczniemy robić to, co kochamy i co jest nasza pasją, to nie przepracujemy ani jednego dnia w życiu. Tymczasem jesteśmy zbyt asekuracyjni i wystraszeni zmian, by ruszyć za głosem serca i zacząć robić to, co nas fascynuje i pociąga. Łapiemy się dobrej posady i często sfrustrowani i bez satysfakcji gorzkniejemy, latami przyklejeni do nudnego etatu i stałej, bezpiecznej pensji. A przecież kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana!

Że pewne rzeczy trzeba po prostu przyjąć, przystosować się i nie próbować niczego zmienić

Być niczym trzy małpki – nie widzieć, nie słyszeć i nie mówić, gdy staje się to niewygodne. Odwrócić wzrok, pozostać biernym, bez słowa sprzeciwu poddać się i dostosować. A przecież czasami trzeba tupnąć nogą! Nie chodzi tutaj o awanturowanie się i wszczynanie kłótni z byle powodu, ale gdy słabszemu dzieje się krzywda, gdy spotykamy falę nietolerancji, niesprawiedliwości i bezprawia, naszym obowiązkiem jest sprzeciw – brak reakcji oznacza zgodę i akceptację dla takich zachowań.

Że prawda nie jest najlepszym rozwiązaniem

Nie namawiam nikogo do rzucania brutalnej prawdy prosto w oczy (nie mów jej, że przytyła! Nigdy!), ale zbyt wiele dookoła jest kłamstw, oszukiwania i mataczenia. A przecież prawda najczęściej jest najlepszym rozwiązaniem, a kłamstwo to jedynie niepotrzebny balast, który prędzej czy później wyjdzie na jaw – w końcu na krótkich nóżkach daleko nie można zajść. Kłamiemy ze wstydu, z wygody, z obawy, że szczerość i otwartość ujawni wszystkim nasze słabości i niedoskonałości, a przecież to ludzkie i normalne, a nawet lepiej widziane i łatwiejsze do polubienia niż perfekcja.

Że niektórzy widzą tylko czubek własnego nosa

Są nieczuli na krzywdę i potrzeby innych, nie liczą się z ich zdaniem i sytuacją, myślą wyłącznie o sobie. Że brak im empatii, sympatii do świata i życzliwości. Że liczy się tylko to, co dla nich, co mogą zyskać, niezależnie od kosztów ponoszonych przez innych. Że uważają się za pępek świata z sobie tylko znanych racji.

Że im mniej ktoś wart, tym jest bardziej pewny siebie i bezczelny

Zdolni, utalentowani i inteligentni często są niepewni siebie, do życia i innych ludzi podchodzą z wielkim szacunkiem i pokorą, są gotowi na ciężką pracę. Z kolei ci, którzy niewiele mają do zaoferowania, często „prześlizgują” się przez życie, kipią samozadowoleniem i wielkim ego, wykorzystują każdą napotkaną okazję. Może jednak to prawda, że niewiedza i nieświadomość w pewnym sensie są błogosławieństwem?

Że można narzekać, marudzić i nie próbować nic zmienić

Można wylewać swoje żale, narzekać na ciężki los i marudzić wszystkim dookoła, codziennie taplać się w swoim pesymizmie i beznadziei, a jednocześnie nawet palcem nie kiwnąć, by coś zmienić. Nie szukać pomocy i dobrych rozwiązań, za to mnożyć przeszkody i trudności. Czekać na cud, na zmianę, która w magiczny sposób poprawi los. Tylko czy można w ten sposób naprawdę żyć?