Jak chronić siebie, a jednocześnie nie pozostać obojętnym? Gdzie jest złoty środek, który być może pozwoli nam wszystkim przeżyć? Jest kilka wskazówek, które pomogą.
Po pierwsze: nie udawać, że to się nie dzieje…
Nie chodzi o to, że mamy teraz codziennie od rana do wieczora mieć włączone wiadomości, czy spędzać w Internecie długie godziny. Nie, ale nie udawajmy też, że rzeczywistość nie istnieje. Wielu z nas stosuje mechanizm wyparcia. W jakimś sensie jest on uzasadniony, bo pozwala nam się nie martwić i spokojnie żyć, gdy wokół burza. Jednak czasem warto się z rzeczywistością skontaktować i zmierzyć. Wiedzieć, jak wygląda nasza sytuacja finansowa, co się zmieni, jak ma się sytuacja z pandemią. To też pozwala nam przygotować się na ewentualne zagrożenie.
Po drugie: być w kontakcie ze swoimi emocjami…
Często robimy dobrą minę do złej gry, a potem okazuje się, że zaczynamy chorować. Mamy problemy z sercem, boli nas głowa. Nawet skoki cukru, czy zatkane zatoki mogą być wynikiem silnego stresu.
Doktor Agnieszka Mościcka-Teske z SWPS w jednym z wywiadów powiedziała: ”Emocjonalność człowieka ma jednocześnie podbudowę fizjologiczną i psychologiczną. Złość jest emocją podstawową i w jej przypadku fizjologia i psychologia są ze sobą szczególnie powiązane. Podbudową fizjologiczną złości jest aktywacja układów i organów naszego ciała do tego, żeby intensywniej działały, by pobudzić nas do aktywności na zewnątrz – do ekspansywności, ingerencji w otaczające nas środowisko, by przybliżyć nas i skonfrontować ze źródłem tego, co naszą złość wzbudziło. Złość aktywizuje różne partie mięśni – w złości mamy szczególnie ukrwione kończyny i twarz i w tych partiach ciała pojawia się największe napięcie mięśniowe. Przeciwne złości emocje, jak smutek czy strach, „cofają nas” do wewnątrz – zamykamy się z naszym smutkiem, aby się zająć sobą, a emocja strachu odsuwa nas od źródła strachu”.
Jeśli jesteś zła, poszukaj źródła złości
Jeśli się boisz, znajdź przyczynę
Po trzecie: nie nienawidzić i nie gardzić
Wszystko, co złe, dzieje się z nienawiści i pogardy. A nienawiść często bierze się z naszego głodnego ego. To ja wiem, co jest najlepsze, więc nienawidzę tych, którzy myślą inaczej. Albo inaczej żyją. To ja chcę osiągnąć sukces, być kimś, więc nienawidzę tych, którzy już go mają. W końcu to ja jestem lepszy, wszyscy inni są gorsi. Z nienawiści są wojny, konflikty, rasizm, brak tolerancji. Nie bierzmy w tym udziału.
Po czwarte: wspierać dobro
Drogi są dwie, można się odwrócić i uznać, że świat jest podły i nic z tym nie można zrobić. Można włączyć media społecznościowe, zobaczyć, ilu ludzi prosi o pomoc, ile organizacji szuka wsparcia i odwrócić głowę. W końcu to nie nasza sprawa. A można zrobić cokolwiek. Wysłać choć złotówkę. Zawieźć ubrania, czy potrzebne komuś sprzęty, których my już dawno nie używamy.
Po piąte: reagować na przemoc
Jedno to nie oceniać, drugie to pozwalać, żeby komuś obok działa się krzywda. Udawać, że się nie słyszy krzyku za ścianą, czy nie widzi, jak ktoś traktuje dziecko, psa. Gdyby każdy z nas reagował, wielu dramatów by nie było albo skończyłyby się w odpowiednim momencie. Reagujmy, nawet jeśli się boimy, czy po głowie krąży myśl: „Nie można wtrącać się w cudze sprawy”.
Po szóste: odpuścić urazy
Szczęśliwie może żyć ten, w kim nie ma zduszonego żalu do drugiej osoby. Nie ma żądzy zemsty, udowodnienia własnej racji, nawet obsesyjnego pragnienia sprawiedliwości dla siebie. Nasz żal niszczy tylko nas, podobnie, jak chęć zemsty, czy jakakolwiek obsesja. Nie, nie jest łatwo odpuścić. Ale po co nieść kolejny krzyż?
Po siódme: znaleźć własną drogę
Właśnie dziś, w tym hałasie, świecie nadmiernych bodźców, walce o urodę, młodość, sukces, prestiż. Szczęśliwi ludzie nie rywalizują, nie są dziećmi, które wciąż szukają głasków. Sami potrafią się pogłaskać, a potem iść tam, gdzie tylko oni chcą iść. Niezależnie od tego, co myślą o tym inni ludzie.
Po ósme: odrzucać to, co nieistotne
Plotki z sąsiadką, które nam nie służą, a bierzemy w nich udział tylko dlatego, że głupio nam przerwać. Wdawanie się w dyskusje z ludźmi, którzy tylko chcą udowodnić swoją rację. Rozmyślanie, co zrobił szef, a co ja powinnam była zrobić. Emocjonalne śmieci są wszędzie. Warto posprzątać z nich swoje życie. A przynajmniej codziennie próbować.
Po dziewiąte: kochać
Nie, nie tylko partnera, partnerkę, rodziców i dzieci. Kochać życie, bo to pozwala na wdzięczność. Kochać świat. Kochać siebie. I jak najwięcej czasu spędzać z bliskimi. Ludźmi, którzy nas akceptują i kochają takimi, jacy jesteśmy.
Po dziesiąte: wiedzieć, że ma się wpływ
Na swoje reakcje, zachowania, myśli, działania, życie. Wpływ to nie pełna kontrola, przekonanie, że nic nas nie zaskoczy to raczej przyglądanie się i reagowanie, działanie. A jeśli czujemy, że nie mamy wpływu – próba zmiany. Choćby sięgnięcie po pomoc.