Historia Justyny jest najlepszym przykładem na to, że marzenia mogą się spełnić, a ich realizacja zależy tylko i wyłącznie od nas samych.
Zaskakująca pasja
Justyna długo poszukiwała swojego hobby, zajęcia. Sama o sobie mówi, że jakakolwiek pasja się jej nie trzymała. Próbowała różnych rzeczy, ale żadna nie zajmowała jej na dłużej. Studiowała zarządzenie, a jako studentka zarabiała jako sprzedawca w kwiaciarni na pasażu handlowym. – Naprzeciwko mojego miejsca pracy był sklep z biżuterią. Lubiłam tam zaglądać, oglądać wystawę – opowiadania Justyna dodając: – Pewnego dnia zobaczyłam piękne kolczyki. Zwariowałam na ich punkcie, ale ich cena była dla mnie nie do przeskoczenia. Byłam studentką dorabiającą w kwiaciarni, która ledwo wiązała koniec z końcem. Na kolczyki nie było mnie stać. Justyna wpadła na pomysł znalezienia tańszej wersji wymarzonej biżuterii. Szukała w sieci sklepów z kolczykami, aż natknęła się na taki, w którym sprzedawano elementy, z których można było tworzyć własną biżuterię. – Tak się to wszystko zaczęło. Justyna najpierw robiła bransoletki, kolczyki dla siebie, a z czasem zamówienia zaczęły spływać od jej przyjaciółek i znajomych. – Kto by pomyślał, że ja będę ślęczeć do białego rana i robić biżuterię, i że będzie mi to sprawiało wielką frajdę – śmieje się Justyna.
Nie myślała jednak wtedy, że hobby może być sposobem na poważny biznes. Skończyła studia, zaczęła pracę w firmie zajmującej się księgowością. Wszystko wskazywało, że to szczęśliwy początek dorosłego życia.
– Powinnam się cieszyć, praca w zawodzie po studiach, etat. Z początku byłam z siebie strasznie dumna, bo miałam dobre stanowisko i możliwości rozwoju – tak przynajmniej mi się wtedy wydawało. Po dziewięciu miesiącach miałam tej pracy serdecznie dość. Na własnej skórze przekonałam się co znaczy mobbing, darmowe nadgodziny, frustracja i wypalenie zawodowe. A miało być tak kolorowo. – wspomina Justyna. – Spokój i odprężenie znajdowałam podczas robienia biżuterii, wieczorami.
A jednak zmiany
– Myślę, że wtedy dojrzewała we mnie myśl o rezygnacji z dotychczasowej pracy – mówi. Decyzję pomógł Justynie podjąć jej narzeczony. Był dla niej wsparciem i wierzył, że z jej pasji można uczynić sposób na życie. – Tak naprawdę to był impuls. Czułam, że wiem, co chcę robić, ale nie miałam pojęcia, jak się do tego zabrać, skąd pozyskać środki. Gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że moja biżuteria będzie znajdować się na zdjęciach w magazynach modowych, pukałabym się w czoło – śmieje się.
– Otworzyłam sklep i choć początki nie należały do łatwych, to jednak mój biznes stworzony z pasji powoli się rozwijał Przełom nadszedł wraz z otwarciem sklepu internetowego, w którym można kupić całą moją kolekcję. Ważne jest dla mnie, by biżuteria powstająca w naszej pracowni była nie tylko piękna, ale także najwyższej jakości, dlatego osobiście kontroluję każdy etap jej powstawania.
Justyna prowadzi swoją działalność już niemal pięć lat. To, jak rozwinęła swój biznes zasługuje na wyjątkową uwagę. – Sklep w internecie otworzył przede mną nowe możliwości, dodał mojej firmie wiatru w żagle. Biżuteria zaczęła docierać do coraz większej liczby odbiorców, zyskiwać w ich oczach uznanie.
Pasja przekuta w sukces
Jednak prawdziwy sukces Justyna odniosła nawiązując współpracę z firmą Swarovski, marką znaną w całym jubilerskim świecie. – Aby zostać uczestnikiem programu Swarovski Elements i móc zamawiać od nich elementy do tworzenia biżuterii, trzeba przejść bardzo dokładny proces weryfikacji. Nam się udało, z czego jestem bardzo dumna i cieszę się, że mogę wzbogacać moje wyroby o tak szlachetne dodatki – cieszy się Justyna.
Dzisiaj, pięć lat od podjęcia decyzji o własnym biznesie jest zawodowo spełnionym człowiekiem. Ale nie spoczywa na laurach. Bezustannie stawia na swój rozwój i rozwój przedsiębiorstwa. I z pewnością w dużym stopniu na sukces Justyny wpłynął fakt, że kocha, to co robi. W jej biżuterii widać pasję i wielkie serce. Dbałość o detale, oryginalność przyciągają uwagę wielu osób. Marka LAONI stworzona przez Justynę prezentowana jest w topowych magazynach modowych, zamawiają ją klienci z całego świata.
Obecnie Justyna prowadzi firmę razem z mężem Robertem, a przy produkcji biżuterii pracuje kilka osób. Pracownia, w której codziennie powstają małe cuda mieści się w malowniczym miasteczku położonym w górach. Justyna jest zwolennikiem filozofii Slow Fashion, która mówi o tym, że najbardziej wartościowe rzeczy tworzone są w niewielkich ilościach, dzięki czemu są oryginalne, ponadczasowe i wysokiej jakości.
Właścicielka marki LAONI podkreśla: – Jako projektantka przywiązuję dużą wagę do szczegółów na każdym etapie tworzenia biżuterii. Zaczynam od wyboru próbek kryształów, pereł i innych elementów. Kupuję je tylko od najlepszych dostawców – firmy Swarovski i sprawdzonych odlewni srebra. Kolejny etap to projektowanie, czyli rysowanie tego, co chciałabym wykonać. A później już tylko nawlekam, wyginam, układam i poprawiam, dopóki nie uznam, że produkt wygląda dobrze, choć zdarza się, że efekt bywa zupełnie inny od tego zamierzonego na samym początku – opowiada Justyna, której najnowsza kolekcja opiera się na bardzo popularnym ostatnio minimalizmie.
Na blogu właścicielki marki LAONI możemy przeczytać, że przemiana, która zaszła w jej życiu, podjęcie ryzyka i zaufanie własnej intuicji sprawiły, że dziś chciałaby inspirować inne kobiety do zmian, jeśli one tego potrzebują i pragną. – Może zabrzmi to górnolotnie, ale jeden z filozofów miał rację, kiedy wiele lat temu powiedział, że jeśli wybierzesz pracę, którą kochasz, to nie przepracujesz już nigdy żadnego dnia. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że się nie mylił.
Więcej informacji o projektantce i o tym, co się dzieje za kulisami prowadzenia firmy i tworzenia biżuterii znajdziecie na jej blogu. Jeśli natomiast chciałabyś obejrzeć wyjątkową kolekcję Justyny Domino zajrzyj do jej internetowego butiku.
Mamy dla Ciebie mały prezent, przy zakupie biżuterii możesz otrzymać 15% rabatu, jeśli w koszyku wpiszesz kod OHME15.
Artykuł powstał we współpracy z marką LAONI