Go to content

Bycie mamą pokazało mi wiele rzeczy, z których wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, o których nikt mnie nie uprzedził…

Fot. iStock/ArtMarie

Ten moment, kiedy kładli moich synów na moim brzuchu, kiedy liczyłam, czy na pewno mają wszystkie palce… Ten chaos w głowie po wysiłku narodzin i szczęście, które zalewa cię bez reszty. To już? Jestem mamą?

Każdy z tych dwóch momentów doskonale pamiętam. Jakby zdarzył się wczoraj. Jakby właśnie wczoraj dotarło do mnie, że teraz mój syn i ja jesteśmy już ze sobą związani na zawsze, niewidzialną nicią, która choćby nie wiem jak byśmy byli daleko od siebie, zawsze nas do nas poprowadzi. Dla nich to taka nić Ariadny, która zawsze poprowadzi ich do domu, obojętnie gdzie by nie był.

Nie pamiętam, czy miałam jakieś wyobrażenia w byciu mamą. Chciałam kochać i kochałam już głaszcząc się po brzuchu, choć jeszcze nie było widać, że ktoś tam czeka na spotkanie ze światem. A dzisiaj? Czy mam jakieś wyobrażenia? Chcę być mamą cierpliwą i akceptującą. Pewnie na każdym etapie ich życia będę od siebie oczekiwać czegoś innego…

Wiem jedno, bycie mamą pokazało mi i nauczyło wiele rzeczy, z których wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, o których nikt mnie nie uprzedził…

Że już nigdy nie będę sama

To było jedna z tych pierwszych prawd, które do mnie dotarła. Że już zawsze będzie ktoś, od kogo nie można odejść, kogo nie można zostawić, kto zawsze będzie, choćby nie wiem, jak daleko, to jednak będzie. Bo jest częścią mnie, bo jest moim dzieckiem, a ja jego mamą. Już na zawsze. Tego nie da się przerwać. Ta świadomość daje mi spokój i ogromne szczęście.

Że można kochać bezinteresownie

Za wszystko i za nic. To najczystsza miłość, bez pretensji, bez wątpliwości, bez ryzyka. Nagle kochasz całą sobą. Najpierw te malutkie palce u nóg, a później wszystkie bunty i pyskówki. Kochasz pomimo i zawsze. Ta miłość jest twoim drogowskazem, jest twoją intuicją, jest wszystkim tym, co dajesz swojemu dziecku, co możesz dać…

Że życie może być zero-jedynkowe

Bo dziecko bierze życiem takim, jakim jest i pokazuje ci, że czasami nie warto analizować, szukać tysiąca rozwiązań i kilku ścieżek wyboru. Czasami trzeba po prostu zdecydować: w prawo, czy w lewo. To niesamowite, jak wiele może nauczyć nas taki mały człowiek, jeśli tylko chcemy się od niego uczyć.

Że życie to zabawa

Bo ściągasz szpilki, zakładasz trampki i gonisz przez las na rowerze i znowu czujesz się jak dziecko, masz w sobie tę wyjątkową radość i szczęście. Bo możesz wysmarować bluzkę lodami i co z tego, bo możesz skakać po kałużach, śmiać się do łez i płakać na bajce oglądanej po raz setny.

Że bywasz bezsilna

Kiedy twoje dziecko cierpi, gdy choruje, a ty chciałabyś, zabrać do niego to wszystko. Mówisz: „niech ono już odpocznie, niech ja pocierpię”. Dla tego człowieka jesteś w stanie cierpieć, byleby zabrać od niego ból. Ale nie możesz. Możesz tylko głaskać po głowie, siedzieć na łóżku i zapewniać, że to minie, i że ty jesteś i dopóki jesteś nie pozwolisz, by coś złego mu się stało.

Że strach cię paraliżuje

Bo będąc mamą po raz pierwszy wiesz, co znaczy prawdziwy strach. Strach o drugiego człowieka. Już wiesz, że on będzie ci towarzyszył przez całe życie krocząc jak cień twojej miłości. Ale on jest i będzie nie lepiej z nim nie walczyć, tylko zdać sobie z niego sprawę i oswoić. Nie ograniczać wolności dziecka swoim własnym strachem. To sztuka…

Że nic nie jest na zawsze

Że wszystko się zmienia i płynie. Zmienia się dziecko stawiając tobie coraz to nowe wyzwania, zmieniasz się ty pod wpływem wszystkiego, co wokół się dzieje. Podążacie wspólnie dwoma równoległymi drogami, a jednak każde swoją własną.

Że kochać, to puszczać wolno

Bo kochać, to też pozwolić odejść, bo miłości nie da się trzymać kurczowo za rękę. Ona potrzebuje swobody, smakowania życia, doświadczania nowego, często, a może i coraz częściej bez naszego udziału. Kochać, to pozwalać na samodzielność, to ufać, to być blisko, ale nie ograniczać. To pewność, że tej miłości nie trzeba zamykać w klatce, bo ona im bardziej wolna tym głębsza, tym większa i paradoksalnie bliżej nas.

Bycie mamą to jeszcze jedna nauka, która do mnie przyszła trochę później, nie od razu, a jest bardzo ważną lekcją. Bo bycie mamą nie oznacza bycia mamą idealną. Mama to też słabości, to zmęczenie, to zniecierpliwienie i złość. Mama to też ta, a raczej to właśnie ta, która powie: „Nie mam siły”, „Nie mam ochoty”, „Nie lubię”. Bo bycie mamą czyni mnie lepszym człowiekiem, choć tak dalekim od ideału. Dziękuję dzisiaj moim dzieciom za to, że mogę być ich mamą…