Go to content

Bolesne blizny „na życiu”. Niekochane córki żyją inaczej

Niekochane córki żyją inaczej
Fot. iStock / ChamilleWhite

Każda ludzka historia jest inna, każde dzieciństwo pozostawia w nas po sobie ślady. Te dobre i te złe. Rola rodziców w naszym życiu jest bezsprzeczna, rola ich miłości albo jej braku kluczowa dla naszego dorosłego życia. Co się dzieje, jeśli córka wzrasta w poczuciu, że jej mama jej nie kocha i nie wspiera? Rysują się blizny, które zostają na zawsze.

Twarz matki jest z reguły tym pierwszym, najbliższym obrazem w naszym życiu. Już w okresie niemowlęctwa i wczesnego dzieciństwa, matki i córki zawiązują między sobą relację. Jeśli matka jest kochająca i gotowa stanowić oparcie, dziecko wzrasta w poczuciu, że jest kochane i akceptowane, godne miłości. Jeśli jest inaczej, dziewczynka zmaga się z poczuciem odrzucenia. Jej dorosłe relacje i emocje naznaczone są z reguły siedmioma, bolącymi „bliznami”.

Niekochane córki żyją inaczej

1. Brak pewności siebie

Niekochana córka nie wie, że można ją kochać, że jest warta uwagi i uczucia. Może wzrastała „przezroczysta”, ignorowana przez najbliższych, albo poddawano ją ciągłej krytyce. Głos w jej głowie podpowiada jej to, co mówiła jej matka. Że nie jest mądra, piękna, miła, „warta”… To przeświadczenie determinuje jej decyzje i umniejsza jej talent, osiągnięcia. „Niekochane” córki często mówią o uczuciu, że jeśli odniosły w życiu jakiś sukces, to mają przekonanie, że na niego nie zasługują, że to zwykłe „oszustwo”, które w końcu wyjdzie na jaw.

2. Brak zaufania

Córki niekochających matek mają problemy z przyjmowaniem życzliwych uczuć. Nie wierzą w bezinteresowną sympatię. Zadają sobie pytania: „Dlaczego ona/on się ze mną przyjaźni?” Nie wierzą, że same w sobie mogą być dla kogoś wartościowym kompanem. Boją się, że bliska osoba prędzej czy później zdradzi, zawiedzie zaufanie, a potem zaśmieje się prosto w twarz. I jeszcze, wymagają stałego potwierdzania swojej wartości.

3. Trudności ze stawianiem granic

Wiele córek miotając się między potrzebą matczynej uwagi a jej brakiem, a może i ciągłą nieobecnością samej matki, zostaje „ męczennicami” w dorosłych relacjach. Nie potrafią postawić granic potrzebnych w zdrowym i emocjonalnie stabilnym związku. Wiele z nich ma problemy z utrzymaniem „kobiecych” przyjaźni, a zdecydowana większość nie potrafi powiedzieć „nie”. Duża grupa „niekochanych” córek ma w dorosłym życiu pragnienie relacji tak intensywnej, że druga osoba szybko się z niej wycofuje.

4. Trudności z samooceną

To błędne, fałszywe postrzeganie siebie może dotyczyć wielu sfer, także wyglądu. Wiele kobiet z ogromnym zaskoczeniem odkrywa, że dla kogoś innego są piękne, mądre czy zdolne.

5. Unikanie

Brak pewności siebie ustawia „niekochaną córkę” na pozycji defensywnej. Unika ona związków czy innych, głębszych relacji z ludźmi z obawy przed zranieniem. Lęk przed emocjonalnym cierpieniem i złym związkiem jest większy niż potrzeba miłości i odnalezienia wartościowego partnera. Niestety, takie unikanie, strach i nieufność skutecznie utrudniają nawiązanie relacji z kochającymi i wspierającymi osobami, których przecież, „niekochana” tak bardzo potrzebuje.

6. Nadwrażliwość

Niekochana córka jest bardzo często olbrzymim „wrażliwcem”. Ta wrażliwość posunięta „do granic” przeszkadza jej niekiedy normalnie funkcjonować. Bywa, że nawet niewinne komentarze ranią ją do głębi, powodując skojarzenia z bolesnymi słowami zasłyszanymi w dzieciństwie. Niekochane córki to również „myślicielki”, analizujące każdą sytuację wielokrotnie i odnajdujące zawsze „dziury w całym”.

7. Powielanie granic i schematów z dzieciństwa w dorosłych relacjach

Niekoniecznie dobrze, ale bezpiecznie jest nam w tych schematach, które znamy i z tymi osobami, które ranią nas w sposób, który znamy… Wchodzenie w toksyczne związki i wiązanie się z toksycznymi ludźmi to czasami efekt nieświadomego powielania dobrze znanych relacji.

Przywiązanie a miłość to dwie różne sprawy. Układ między córką a niekochającą matką wiąże czasem nie tyle dosłownie (nie potrafimy się z niego „wyplątać”), ale także rzutuje na nasz stosunek do innych, z którymi chciałybyśmy stworzyć dobry, udany związek. Terapia staje się wówczas najlepszą drogą ratunku.


Źródło: Psychology Today