„Sama wszystko zrobię najlepiej przy dziecku” – to przekonanie jest najprostszą drogą do zaharowania się na śmierć. Naprawdę po porodzie życie kobiety bardzo się zmienia i nie ma co ściemniać, że jest inaczej. Ale postawa wzorowej uczennicy w macierzyństwie nigdy się nie sprawdza. Naucz się prosić o pomoc. Naucz się dzielić opieką. Naucz się delegować zadania. Jeśli otoczysz również siebie czułością – będziesz mieć więcej sił dla rodziny, pracy, dziecka. Będziesz szczęśliwsza.
Zapomnij o słowach „musi”, „powinien”.
Wszyscy mamy wyobrażenie o tym, jak powinno wyglądać rodzicielstwo i jak musi zachowywać się nasze dziecko. Ale rzeczywistość znacznie różni się od oczekiwań. Nie każdy trzylatek płynnie mówi. Na każdy czterolatek radzi sobie z rysowaniem szlaczków. Ale każdy ma swoje atuty. Ten, co nie rysuje szlaczków, może mieć znakomite poczucie humoru. Doceniaj w swoim dziecku nie tempo rozwoju (bo ono przebiega bardzo indywidualnie), ale jego wyjątkowe talenty i umiejętności. Na początku wcale nie trzeba tych talentów specjalnie pielęgnować. Wystarczy się nimi cieszyć.
Nie porównuj i zapomnij o ocenach
Rodzice mają tendencje do tego, by wzajemnie się przechwalać, co jego malec już potrafi i czują niezwykłą dumę, gdy dziecko „sąsiadki” jest w tyle. Kłopot polega też na tym, że w naszej kulturze promuje się często takie zdolności jak: „szybko nauczył się czytać”, „błyskawicznie liczy”, „zna już wszystkie literki”, „w szkole na dystansie 100 m jest najszybszy”. Wysoko cenimy to, co jest promowane w szkole… A dlaczego zapominamy, że równie ważnymi umiejętnościami są: „przytulił kolegę, gdy ten się pośliznął i przywrócił”, „uściskał przyjaciółkę, która wróciła do szkoły po długiej chorobie”, „sam kupił bratu prezent”, „rozśmieszył w szpitalu chorego dziadka”. Zapewniamy cię, że będziesz bardziej szczęśliwym rodzicem — jeśli wrzucisz na luz i nie będziesz oceniać swojego dziecka jak jego nauczycielka w szkole.
Daj sobie prawo do błędu
Najfajniejszą orędowniczką tego trendu jest Aleksandra Żebrowska, która na Instagramie mówi, że nie mając czasu, dojada po swoich dzieciach brzegi pizzy. Potem pokazuje potarganą główkę synka z dopiskiem: „Przyrzekam, że wczoraj był czesany”. Spokojnie, dzieciom nie dzieje się krzywda, gdy nie masz czasu ich pięknie ubrać, ani wtedy, gdy jedzą pizzę. Masz prawo popełniać błędy. Nawet nakrzyczeć na dziecko. Nie musisz dawać z siebie wszystkiego. To paranoja!
Zrezygnuj z jednej metody wychowawczej
Wychowywanie według zasad Montessori albo żywienie według metody pięciu przemian. Spoko, pewnie większość założeń ma sens. Ale tak naprawdę trzymanie się sztywnych reguł działa zwykle jedynie w teorii. Zaś w realu – frustruje i prowadzi rodzica na manowce. Nie ma szans, byś wychowywała swoje dziecko według tabelki w Excel’u, odhaczając kolejne rzeczy, które da niego zrobiłaś w celu wychowania ku idealności. Dziecko jest niezależnym człowiekiem, ma swoje potrzeby. Często zupełnie inne od twoich wyobrażeń! Dlatego warto słuchać – dziecka i własnej intuicji.
Przerwij walkę kulinarną
Żądanie określonej liczby kęsów lub zmuszanie do jedzenia – to przemoc. W rodzicach często jednak jest lęk, że dziecko nie je wystarczająco albo omija te zdrowe pokarmy i będzie chorowite. A przecież jedzenie, to nie wszystko. Może już nadszedł czas, byś przestała dręczyć was oboje. Skończ walczyć i uznaj, że twoje dziecko pewnych pokarmów nie lubi. Czas, który traciłaś na awantury, rozmowy i nakłanianie do jedzenia – poświęć na radość. Zróbcie lepiej razem coś fajnego. To wam zaprocentuje.
Porzuć samopoświęcenie
Wiele kobiet myśli, że dobra mama musi „składać dziecku w ofierze” własne szczęście. To nie jest prawda. W rzeczywistości twoje dzieci potrzebują, abyś był szczęśliwa i silna psychicznie. Nie chodzi o to, byś nadal poświęcała sobie tyle samo czasu, co przed ciążą. Nie chodzi o to, byś bawiła się i imprezowała po kokardkę, a opieką nad dzieckiem obarczyła kogoś innego. Nie! Ale nie zapominaj o wysypianiu się, przygotowywaniu dla siebie odżywczych posiłków, dbaniu o własne pasje, odpoczynku itp. Dobra szczęśliwa matka musi pokazywać dziecku, że macierzyństwo nie jest jakąś harówką.
Zrezygnuj z ostatniego zdania
Jako rodzice lubimy mieć ostatnie słowo. Jednak ty i twoje dziecko będziecie znacznie szczęśliwsi, jeśli pozwolisz mu od czasu do czasu dokonać własnego wyboru. Oczywiście twój maluch nie może tobą rządzić. Nie pytaj go więc za każdym razem, czego chce. Dzieciom jednak często trzeba stawiać granice. Ale jeśli nauczysz malucha, że w waszej rodzinie jego zdanie też jest brane pod uwagę (ważne!), on kiedyś stanie się pewniejszym własnej opinii dorosłym. A ty… zyskasz więcej uśmiechu dla niego i dla siebie.
Daj równe prawa ojcu
Kobiety często uwielbiają kontrolować wszystko wokół swojego dziecka. Czują się za nie hiperodpowiedzialne. A tak naprawdę będziesz szczęśliwszą matką – jeśli oddasz dokładnie połowę obowiązków ojcu. Co ciekawe, psychologowie twierdzą, że wcale nie musicie mieć zawsze jednego zdania dotyczącego wychowania malucha. To dla dziecka bywa rozwojowe: jeśli matka otula szalikiem, a ojciec zapomina o czepce. Dziecko wtedy uczy się obu postaw i wie, że z tatą można się przeziębić, ale jest luz. A z mamą bywa bardzo przyjemnie, cieplutko i czule.
Koniec z perfekcją w każdym calu
Idealnie wysprzątany dom, cudownie zaopiekowane dzieci oraz ty wyglądająca jak spod igły? To absurdalny i nierealny obrazek. Warto już na wstępie macierzyństwa wybić go sobie z głowy. Bo tak się po prostu nie da. Nie możesz być świetną matką, świetnym pracownikiem i idealną kobietą. Zawsze coś będzie kulało. Ale warto wrzucać na luz i znajdować w tym własny rytm. I wybijać na pierwszy plan swoje priorytety.