Mam JUŻ 25 lat. Niektórzy powiedzą, że chyba dopiero 25. Jeszcze parę lat temu myślałam, że w tym momencie mojego życia będę mieć już własny dom, męża i dzieci. Skąd takie myślenie?
Szybko dorosłam, raczej ominął mnie głupkowaty wiek dojrzewania. W wieku 15 lat pojawił się ON. Gdzieś był w pobliżu już wcześniej, ponieważ był dobrym kolegą mojego brata. Hallo! dla 15- sto latki? Starszy o 4 lata chłopak? Stara się…imponuje wszystkim. Pięknie! Pierwszy facet w moim życiu i już! Pierwszy pocałunek i obiecywana miłość do grobowej deski. I on był
…był? Przez 9 lat byliśmy ze sobą. Wspólne plany budowy domu, wspólne mieszkanie w wynajmowanym mieszkaniu – urządzanie naszego świata. Czy byłam zakochana? O cholera! Myślę, że tak… Starałam się i On też. Cud, miód i orzeszki. Idealna para na zewnątrz i z jego perspektywy też? Chyba tak… myślę, że on nigdy nie widział problemu.
Pytanie ” a był problem” ? Był… tak myślę.
Po roku bycia ze sobą (miałam z jakieś 16-17 lat) pierwszy długi jego wyjazd. Wojsko – sam się zaciągnął. Wyjechał…i przez pierwszy tydzień nie dawał większego znaku życia. Bał się , że się rozklei. Usychałam z tęsknoty…i szukałam wszelkich możliwych sposobów na kontakt z nim (do teraz przychodzą mi wiadomości z jakiegoś forum wojskowego)…ale wiedziałam, że wróci.
I tak się stało. Teraz czas na wspólne życie? Nie… Szansa na dobrą prace za granicą. Okropne uczucie – świadomość, że po oczekiwaniu na to, że on wróci – POWTÓRKA! Wyjeżdża. Dalej. Przecież będzie przyjeżdżał, a robi to dla nas. Wtedy to rozumiałam, jeszcze zapatrzona, podziwiająca i kochająca. Rozmowy na Skypie, jego powroty. Cudowne wyjazdy weekendowe gdy wracał i sielanka gdy tylko był na miejscu. Wyjeżdżał…i znowu proza życia.
Zaczynały się sygnały. Halo! Coś jest nie tak! Jesteśmy razem, a życia mamy osobne. On tam, ja tu. Samotność? Złość? Czas to skończyć! Niech wraca! I on wracał. Na chwilę. Zaraz pojawiała się kolejna SUPER okazja na wyjazd. I obiecywanie, że to ostatni raz. Że już nie będzie wyjeżdżał. I tak trwaliśmy ze sobą… ze sobą? 9 lat. 9 lat… od 15 roku życia. Przecież to dla mnie cała wczesna młodość, a ja żyłam jak dorosła. Byłam jak żona. Czekałam.
Od najbliższych osób słyszałam, że nie mam marudzić, że przecież on to robi dla nas i powinnam być mu wdzięczna – byłam. Przecież jeździ tam i zarabia ogromne pieniądze! Masz wszystko czego zapragniesz. Tak?
Pieniądze nie były dla mnie ważniejsze od osoby, do której mogę przytulić się gdy jest mi zimno i źle. Nie były dla mnie ważniejsze od towarzystwa na spotkaniach u znajomych, od chwil, które dzielimy razem.
Ostatni rok naszego związku – On daleko, w innej strefie czasowej.
On kładł się spać, a ja kończyłam pracę. Rozmowy nasze dotyczyły tylko tego gdzie zamówić drzwi do NASZEGO nowego domu i jaki kolor parapetów wybrać.
A ten rok był dla mnie ważny. Ukończenie studiów, poznanie babci od strony ojca, który nie utrzymuje z nami ( z moim rodzeństwem i mamą)kontaktu od kiedy miałam 3 miesiące. To były cholernie ważne dla mnie momenty. Byłam sama. W związku, a jednak sama. Walentynki? Rocznice? Sama. Oczywiście przesyłane drogie prezenty – rekompensata? Złudna.
Rozstaliśmy się. Po 9 latach. On walczył do końca. To ja podjęłam decyzje o rozstaniu, o zerwaniu zaręczyn, o jego wyprowadzce.
Mimo tego, że powtarzał, że nie wyobraża sobie życia beze mnie (nawet mawiał, że gdy z nim zerwę to jedyne co mu zostanie, to rozbić się motocyklem) szybko znalazł pocieszenie w ramionach swojej …koleżanki? Ona długo krążyła wokół niego. Dostała. Czy mam żal? odpowiadam sobie jeszcze na to pytanie. Trochę za szybko mu to poszło. Jedno wiem, ma cudownego i mądrego faceta. Dba o nią na pewno tak jak dbał o mnie. Jeśli jest szczęśliwy – dobrze. Utwierdza mnie to w twierdzeniu, że moja decyzja była słuszna. Ze mną nie był … zgorzkniałam przez te lata czekania – wyłączyłam uczucia. Mechanizm obronny, bo ile można płakać w poduszkę?
A ja? Czy znalazłam ukojenie w ramionach innego?
Były chwile kiedy myślałam, że tak. Mimo tego, że od początku wiedziałam, że ta relacja nie ma szans na powodzenie. Powiem tak…Bywało, że byłam szczęśliwa. Fajny, mądry i cholernie inteligentny facet. Chciała bym aby znalazł swoje miejsce na ziemi bo ze mną go nie znalazł – szukał dalej.
Ja też szukam szczęścia. Jeszcze nie wiem czym jest. Czy na pewno szczęściem jest mężczyzna u boku? Raczej nie. Szczęście to życie w zgodzie ze sobą, a uzależnianie szczęścia od posiadania partnera, to chyba tylko chęć zrekompensowania sobie braku mężczyzny od urodzenia.
Myśl, która chodzi za mną od wczoraj, i która pchnęła mnie do napisania paru słów to to, że cholera! Chyba zasługuje by być dla kogoś ważna i nie być tylko opcją…przystankiem podczas szukania lepszej okazji.
Wanda
Akcja „Kwiecień-plecień, czyli upleć nam ciekawą historię”
Zadanie konkursowe: jeśli chcesz wziąć udział w akcji „Kwiecień-plecień, czyli upleć nam ciekawą historię” prześlij do nas swoje opowiadanie, nie narzucamy formy, tematyki – napiszcie o tym, co wam w duszy od dawna, a może właśnie w kwietniu gra. Na wasze prace czekamy pod adresem: kontakt@ohme.pl. Najciekawsze z nich opublikujemy i nagrodzimy.
Prosimy o dołączenie do wiadomości poniższego oświadczenia:
Oświadczam, że jestem autorem nadesłanej pracy konkursowej oraz wyrażam zgodę na jej publikację przez portal Oh!me.Wyrażam zgodę na wykorzystanie i przetwarzanie przez Organizatora swoich danych osobowych uzyskanych w związku z organizacją Konkursu, wyłącznie na potrzeby organizowanego Konkursu, zgodnie z przepisami Ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r., Nr 101, poz. 926 z późn. zm.).
Akcja potrwa od 12 kwietnia do 8 maja. Wyniki zostaną opublikowane do dnia 18 maja 2017 roku na stronie www.ohme.pl
Nagrody:
10 x zestaw książek, skłądający się z:
Steczkowscy. Miłość wbrew regule
Postawili wszystko na jedną kartę – sprzeciwili się tradycji, zasadom i kościelnej regule. Wybrali siebie i miłość. Nikt ich nie wspierał, wszyscy się odwrócili. Było ciężko, ale wygrali swoje życie.
W latach sześćdziesiątych młody Stanisław Steczkowski jest księdzem w Duląbce, niewielkiej wsi w województwie podkarpackim. Charyzmatycznym, tryskającym energią, uwielbianym przez wiernych, dyrygentem chóru przykościelnego aktywizującego parafian. Danusia Wyżkiewicz, młodsza od niego o siedem lat, mieszka w tej samej wsi i śpiewa w chórze przykościelnym. Od dawna jest zakochana w Stanisławie, okazuje się, że z wzajemnością.
Ta książka mówi o pięknej miłości, ale też o borykaniu się przez całe życie z bytem, akceptacją społeczną, Kościołem i aparatem władzy, o nieustannym życiu poza nawiasem. Jest to też opowieść o bezprzykładnej walce o uznanie tej miłości przez Kościół, o dyspensę od ślubów kapłańskich i ślub kościelny. Walce wygranej na trzy lata przed śmiercią Stanisława.
Costello. Przebudzenie
Drapieżna, bardzo zmysłowa próba zmierzenia się z cielesnością.
Czy w obecnych czasach możliwe jest pełna akceptacja własnego ciała? Czy przyjemność z własnej cielesności zarezerwowana jest dla pięknych i młodych? Co z ciałami ułomnymi, niedoskonałymi, starzejącymi się, które nasza kultura skazuje na niebyt?
Elizabeth Costello, postać wykreowana przez J.M. Coetzeego, jest znaną pisarką. Do tej pory w swoich wykładach, wygłaszanych w uniwersyteckich aulach i podczas spotkań autorskich koncentrowała się na prawach uciskanych mniejszości, słowa służyły jej do stawania w obronie Innego. Żarliwie walczyła również z zabijaniem zwierząt.
Teraz, gdy odbywa serię spotkań w Europie, odkrywa zupełnie nowy rys swojej osobowości. Zaczyna na nowo doświadczać własnej cielesności, emanuje erotyzmem, zaraża nim. Prowokuje i buntuje się przeciwko ograniczeniom, jakie w tej sferze narzuca ludziom kultura, religia, ale i język, zazwyczaj tak giętki i bogaty, a tak ubogi w opisywaniu ludzkiej seksualności.
3 x Class A Collagen Complex
4 x Detox na Maxa
2 x Detox Tea + kubek
1 x Żelkowe love
Regulamin akcji znajduje się tutaj.