Go to content

Tylu ofert seksualnych nie miałam w całym swoim życiu, co przez cztery miesiące obecności na portalu randkowym

Fot. iStock/svetikd

Na ostatnim babskim spotkaniu przyjaciółek doszłyśmy jednogłośnie do wniosku, że największym wyzwaniem współczesnego świata jest znalezienie normalnego, fajnego faceta, gdy jesteś w okolicach trzydziestki. Albo są zajęci, albo w mniejszości seksualnej, albo po prostu coś jest z nimi nie tak i strach się bać. Wiem, wiem, są portale randkowe, popularny i całkiem już powszechny sposób na poznanie drugiej połówki – próbowałam, dziękuję, mam randkowania online serdecznie dosyć! I jak się okazało, nie jestem w tej opinii odosobniona.
Marzena, lat 28

„Miałam konta w sumie na trzech różnych portalach – dwóch darmowych i łatwo dostępnych, a także na jednym płatnym, który gwarantować miał lepszych kandydatów i bardziej trafne dopasowanie. Po dwóch latach przeglądania profili, przesuwania w prawo i w lewo, wymianie wiadomości i kilku randkach twarzą w twarz, oficjalnie rezygnuję! Zdaję się na los albo zostanę wieczną singielką.

Zawsze zaczynało się obiecująco – standardowe pytania na wzajemne poznanie i wyczucie, czy osoba po drugiej stronie nadaje na tych samych falach, zgrabne żarty, często z aluzjami, w końcu spotkanie w realu, przy kawie, by przekonać, się, jak to będzie, gdy się w końcu zobaczymy.

Bywało różnie – niestety najczęściej rozczarowująco. Żarty niespodziewanie się spłycały, gdy nie było czasu na ich przemyślenie, krępujące momenty ciszy następowały zbyt często, nieśmiałe pocałunki (tak, zdarzały się) wywoływały dreszcze, niestety nie te, wiążące się z przyjemnością. I tak, wiem, co większość myśli – za dużo wymagam, wybrzydzam, to wszystko lęk przed bliskością emocjonalną, szukam księcia, żyję marzeniami… Ale czy nie powinnam poczuć, że obok jest ktoś, kogo faktycznie chcę poznać, kto wzbudza emocje, jest interesującym człowiekiem? Nie dam sobie wmówić, że to moje widzimisię – nie trafiłam po prostu na fajnego faceta. To trochę jak gra w totka – nawet, jeśli próbujesz i myślisz optymistycznie, nie masz gwarancji, że trafi ci się główna nagroda”.

Katarzyna, lat 32

„Tylu ofert seksualnych nie miałam w całym swoim życiu, co przez cztery miesiące obecności na portalu randkowym! Od tych bardzo wprost, już na dzień dobry pytających „czy chcesz się zabawić bez zobowiązań?”, po ukryte podchody żonatych facetów, którzy w internecie szukali odskoczni i najnormalniej w świecie kłamali jak z nut.

Zdarzały się też i „zachęcające” zdjęcia – gołe torsy, gołe pupy, a jeden z panów nie miał absolutnie żadnych oporów i cóż, duże poczucie własnej wartości i mniemanie o sobie. W pewnym momencie poczułam się, jak przedmiot – niewielu chciało tak naprawdę porozmawiać, poznać mnie, tylko nieliczni liczyli na coś więcej niż szybki seks na rozluźnienie i przygodę w weekend.

Po dwóch miesiącach nauczyłam się szybkiej weryfikacji, a gdy miałam dobry humor, nawet trochę wkręcałam piszących do mnie internetowych erotomanów – miałam z tego całkiem niezły ubaw. Ostatecznie usunęłam swoje konto, nie chciałam dłużej tracić czasu. Spotykam się teraz z kimś – poznanym na żywo – i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Do internetowych randek raczej nie wrócę – to nie dla mnie”.

Beata, lat 36

„Do portali randkowych wracałam kilkukrotnie. Czasem byłam zmęczona szukaniem i potrzebowałam przerwy, dwa razy poznawałam kogoś i zaczęliśmy się spotykać offline – nie przetrwało to jednak próby czasu. Szukanie partnera w internecie to ogromna praca, trzeba z tysięcy profili wyłuskać te najbardziej wartościowe i mieć świadomość jednego – (prawie) wszyscy kłamią.

Nie zgadzają się zdjęcia, data urodzenia, stan cywilny, zainteresowania, a czasem nawet miejscowość. Rozmawiasz przez kilka dnia z wysokim brunetem, zafascynowanym muzyką klasyczną i książkami Olgi Tokarczuk, a poznajesz na żywo średniego wzrostu, łysiejącego blondyna, który słucha Zenka i czyta jedynie komiksy. To oczywiście nieco przerysowany przykład, ale i takie przypadki się naprawdę zdarzają!

Ostatnio przyjęłam metodę pytania startowego – po standardowym „cześć, skąd klikasz?”, rzucam od razu „co myślisz o kryzysie klimatycznym?”. W odpowiedzi czytałam już, że jestem wariatką, że się wymądrzam, że co to za pytania, to nie miejsce do takich dyskusji, ale było też kilka sensownych odpowiedzi, które przerodziły się w obiecujące rozmowy, a nawet w jednym przypadku spotkania. Miłości z tego nie będzie, co oboje zgodnie stwierdziliśmy juz na drugiej randce, ale przyjaźń jest całkiem możliwa.

Szukam dalej, choć łatwo nie jest i nie mam pewności, czy kiedykolwiek coś z tego mojego szukania będzie”.

Macie jakieś doświadczenia z portalami randkowymi? A może poznałyście tam swojego partnera? Napiszcie o tym – czekamy na kontakt@ohme.pl.